Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-03-2022, 15:45   #100
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Bart spisał się w miarę dobrze i Mark wyglądał mniej więcej normalnie, a nie jak ofiara wypadku samochodowego.
Przejrzał się w lustrze.
- Dzięki... - skinął głową Bartowi i Anastasii. - Dobra robota - dodał.

Po wyjściu z łazienki Mark zaczął szukać Jess. I tu spotkała go niezbyt przyjemna niespodzianka.
- Wyszła - powiedział Patrick. - Z tymi dwoma, co się prochami zajmowali. Danielem i Deanem.
Mark skrzywił się.
Głupia cipa, zamiast docenić to, że w sumie z jej powodu wdał się w bójkę, polazła sobie... i raczej trudno było się spodziewać, że chodziło o podwiezienie do domu.
- Poszła to poszła.... - machnął ręką.
A potem machnął ręką na Jess i poszedł szukać innych przyjemności, które znalazł w ramionach cycatej blondyny.

* * *

Wrzask szeryfa zapewne usłyszeli nawet sąsiedzi, więc Mark nie zamierzał udawać, że śpi i nic nie słyszy. Po cichu cofnął się o parę kroków i głośno zamknął drzwi swego pokoju. A potem podszedł do schodów, by z góry spojrzeć na Hale'a.
- Dzień dobry, szeryfie - powiedział. - Co pana sprowadza? - spytał uznając, że czasem lepiej udać, że wie się mniej, niż się faktycznie wie.
- Ty - Hale wyglądał, jakby miał zamiar rzucić się na Marka- Byłeś wczoraj z Jess na imprezie u Leona? Tak!?
- I tak, i nie... - odparł Mark. - Spotkaliśmy się tam, owszem. Przez chwilę pogadaliśmy... - Nie zamierzał wdawać się w szczegóły, by Hale'a nie trafił szlag. - A potem nie wiem, bo Jess wyszła z imprezy dużo wcześniej. Plotki głoszą, że z niejakimi Danielem i Deanem. Nazwisk nie podam.
- Nie podasz, czy nie znasz?
Szeryf zmrużył jeszcze bardziej oczy.
- A ty i Jess nie jesteście razem?
- Jeden z nich, Dean, chodził przed paroma laty do naszego liceum - odparł Mark. - Nazwisko wyleciało mi z głowy. A Jess... Powiedziała mi, że nie powinniśmy się spotykać. - Podkoloryzował znacznie wypowiedź dziewczyny. - No i najwyraźniej mówiła serio, skoro wybyła z imprezy z jakimiś kolesiami, nie ze mną.
- Dobra. Dzięki. Dean i Daniel. Nie wiem czy wiesz, ale Jess leży w szpitalu. Ktoś ją czymś naszprycował i ledwie ją odratowano. Dobrze, że nie miałeś z tym nic wspólnego. Bo …

Nie dokończył. Radio przy jego pasku zadźwięczało i szeryf odebrał.

- Dobra. Już tam jadę. Nie dopuszczaj prasy ani gapiów.

Spojrzał na Marka.

- Do widzenia.

Nie wiedzieć czemu zabrzmiało to jakoś .. ciężko i twardo.
- Do zobaczenia, szeryfie... - Mark skinął głową. - Mam nadzieję, że dorwie pan tych drani...
Poczekał, aż Hale opuści progi rezydencji Fitzgeraldów, po czym przeniósł wzrok na matkę.
- O co jeszcze mu chodziło? - spytał.

- Zawsze był narwańcem - matka wyraźnie nie miała ochoty rozmawiać. Podeszła do barku i nalała sobie drinka. Widać było jednak, że jest zdenerwowana.

Kłamstwo było szyte grubymi nićmi, ale Mark miał na tyle rozsądku, że nic nie powiedział na ten temat. Pytanie, co takiego matka zrobiła za młodu do spółki z Halem musiało chwilowo pozostać bez odpowiedzi, a owa odpowiedź - nawet nie w sferze domysłów.
- Pojadę do szpitala - powiedział.

Nie odpowiedziała, zajęta swoimi myślami, więc Mark wrócił do swego pokoju.
 
Kerm jest offline