Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-03-2022, 22:42   #48
Anonim
 
Reputacja: 1 Anonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputację
Sobota.

Chwilę staliście jeszcze z o'Reillym pod budynkiem przyuniwersyteckiej kliniki. Wiadomości przekazane przez Jamesa skrzętnie zanotował sobie w małym, policyjnym notesiku. Na koniec spojrzał na was i powiedział trochę zamyślony:
- Sprawą na budowie zajmuje się niemalże cały posterunek Arkham, ale kluczowe jest słowo "niemalże". - do tej pory mówił dość monotonnie, ale z następnymi słowami mocno ożywił się - Bo reszta powinna zajmować się sprawami zwykłych obywateli. To nie monarchia, że na każde skinienie feudalnych panów trzeba biegać porzucając ludzi gminu... - ostatnie słowa wypowiedział już z jawną agresją jak gdyby Cooper chciał zainstalować samego króla Jerzego Koburga (aktualnie: Windsora) w Waszyngtonie. Nastroje antymonarchistyczne ewidentnie zawładnęły na moment jego umysłem, bo już nawet uspakajając się stwierdził, że Cooper jest potrzebny do zajmowania się sprawami zwykłych obywateli, a nie bogaczy. Dodał, że i tak niemal wszyscy zajmują się sprawą zwykłego chuligaństwa "pewnie nastolatków". Na pożegnanie powiedział, że aktualnie szuka Coopera, ale tak czy inaczej to niech Flanaghan do niego zgłosi się w ciągu dnia to zajmie się jego sprawą.

Po tym dość nietypowym antymonarchistycznym "wystąpieniu" policjanta udaliście się do Biblioteki Uniwersytetu Miscatonic. Podróż przez kampus była krótka. Wszystko znajdowało się dość blisko siebie, choć sam budynek Biblioteki miał w sobie coś niepokojącego. Sama architektura była taka sama jak i innych konstrukcji kampusu, ale jednak maszkary wbudowane w ściany były jakby bardziej złowieszcze i... żywe? Nie, to było jedynie złudzenie. Rzeźby były takie same jak wszędzie indziej. Po prostu sama Biblioteka zdołała zyskać międzynarodową sławę, dzięki swojej kolekcji naprawdę nietypowych dzieł o wydźwięku iście okultystycznym i dziwacznym. Jednocześnie sława przyniosła pieniądze, a pieniądze fundusze na stworzenie również kolekcji dzieł nowych. Każda nowa książka wydana na rynku amerykańskim miała swój egzemplarz w tej Bibliotece, a i nie jedna wydana na innych rynkach tutaj trafiała. Niestety część z tych nowych książek zalegała w pudłach. Kierownictwo Biblioteki przyjęło sobie za punkt honoru, żeby każda książka była właściwie sklasyfikowana. Niestety pewne niedobory kadrowe pojawiające się od czasu do czasu sprawiały, że wiele książek dopiero czekała na przeczytanie. Niesklasyfikowane zalegały w pudłach w magazynie oddzielonym od reszty olbrzymiego pomieszczenia bibliotecznego.

W dniu dzisiejszym kierowniczką obsługi była młodo wyglądająca blondynka z obfitym biustem imieniem Jackie. Wszyscy znali ją po imieniu, a mało kto pamiętał jej nazwisko. Jackie mówiła z rzadko spotykanym w Arkham akcentem rodem z luizjańskich bagien. Zazwyczaj miała przed sobą jakąś starą księgę, którą dość dokładnie studiowała robiąc notatki w kolejnych zeszytach. Lekturę swoją przerywała jak tylko ktoś pojawiał się przy jej stoliku. Nie pracowała codziennie, ale w wolne dni zazwyczaj i tak można było ją zastać w Bibliotece. Oprócz niej w dniu dzisiejszym pracowało w bibliotece kilku studentów przemieszczających się między półkami i przynoszącymi zamawiane książki. Studenci ci dorabiali w czasie wakacji albo liczyli na późniejszy angaż na uczelni.

W pierwszym rzędzie zapytaliście o Azathoth and Other Horrors. Jackie znała ten tytuł.
- Zbiór poezji Edwarda Pickmana Derby. Książka nie została dobrze przyjęta przez krytyków, choć dla mnie ta lektura była dość pouczająca. Ciekawe, że panowie pytacie akurat o tą pozycję, bo dosłownie wczoraj pan Derby odwiedził naszą bibliotekę. - po dłuższej chwili oczekiwania jeden ze studentów przyniósł do rąk Flanaghana egzemplarz zamówionej pozycji. Wewnątrz była dedykacja autora "dla obsługi Biblioteki Uniwersytetu Miscatonic i każdego czytelnika, żeby zbiór pomocny był w odnalezieniu Drogi".

Jeśli zdecydujecie się pokazać księgę Goodmana to wskażcie swoje pytania. Obecność Jackie ma plusy i minusy. Plus jest taki, że jest duże prawdopodobieństwo, że uzyskacie od niej realną pomoc w związku z księgą. Minus jest taki, że jeżeli jest kradziona to jest duża szansa, że ona o tym wie - w takim jednak wypadku nie krzyknie "to jest kradzione" tylko wysłucha waszych pytań. Możecie tutaj zadać również i inne pytania, chociażby związane z chuligańskimi wybrykami, włamaniem, czy historią okolicy. Nawet jeżeli Jackie, czy ktoś ze studentów, nie będą znali odpowiedzi to może odnajdziecie tutaj stosowne źródło informacji (automatycznie albo za pomocą testu Korzystania z bibliotek - zależy od pytania). Dodatkowo w tamtym czasie ludzie byli bardziej otwarci na nieznajomych w związku z czym nie ma żadnego problemu, abyście uzyskali adres Derbiego - o ile oczywiście Jackie sobie przypomni gdzie go zapisała (test).
 
Anonim jest offline