Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-03-2022, 12:40   #55
Efcia
 
Efcia's Avatar
 
Reputacja: 1 Efcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputację
- Co robimy? - To pytanie odbiło się echem w głowie młodej kobiety.
Brigit chyba oczekiwała, że Vannessa zapanuje nad tymi istotami. Miło byłoby. Problem w tym, że Billingsley nie miała pojęcia jak tego dokonać. Uporczywe powtarzanie, że Vannessa ma jakąś moc wcale nie pomagało. Wręcz irytowały.
- Czego one chcą? -Billingsley odpowiedziała pytaniem na pytanie łamiąc przy tym zasady dobrego wychowania.
- Czego chcieć?! - Krzyknęła w kierunku banshee osaczających ich. Włożyła w to całą złość jaką nagromadziła się w niej od czasu nieprzyjemnej pobudki w nieznanym jej miejscu.

- Weszliście na teren Mglistego Dworu - zajęczła jedna z banshee. - Czego szukacie na zakazanej ziemi, śmiertelnicy?

Vanessa spojrzała na Brigit. Następnie na banshee i znowu na Brigit. Prawdę powiedziawszy, to wcale nie oczekiwała, że stwór przemówił.
- Drogi do domu - powiedziała ponownie przenosząc wzrok na banshee. - Chcemy tędy tylko przejść nie niepokojąc nikogo.

- Domu? Gdzie jest ten dom? Czym jest ten dom?

- Dom to magiczne miejsce na ziemi, ...ostoja miłości, … miejsce do którego zawsze się wraca - Vannessa wyrecytowała zasłyszaną czy przeczytaną gdzieś formułkę.

- Miłości? Szukasz miłości. Magicznej miłości. To piękne.
Zjawy cofnęły się.
- Możemy ci jakoś pomóc?
- Jak już mówiłam chcemy tędy przejść - Billingsley rzuciła spojrzenie w kierunku Brigit. Ale tylko na chwilę. Chciała się upewnić, że ta nadal tam jest.
Wojowniczka była. Niby spokojna, ale czujna i gotowa do walki, gdyby zaszła taka konieczność.
- Przepuścimy cię - powiedziała jedna z banshee z jękliwym zawodzeniem, od którego Vannessie zrobiło się zimno. - W zamian za odrobinę twojej miłości. Twojego ciepła.
- Raczej spasuję Haronie - Vannessa aż cała wzdrygnęła się przy tym. - To zbyt wygórowana cena za przeprawę.
Nie było dobrze. Z jednego bagienka wpadły w drugie. Vannessa Billingsley była całkiem zdezorientowana. Jak to z prawie wszystkimi istotami nie będącymi ludźmi bywało i banshee były niebezpieczne i nieprzychylnie nastawione do ludzi. Niestety nie działo przeciw nim srebro.
- Generalnie to ja też nie wiem co robić - Billingsley odezwała się do swojej towarzyszki.
- Może poproś aby nas przepuściły za darmo lub za inną cenę? - zaproponowała Brigit czujnie obserwując fae, jakby chciała uprzedzić ich ewentualny atak.
- Haronie? - Banshee chyba nie bardzo zrozumiała jej odpowiedź. - Spasuję? Co znaczy górna cena? Chcemy trochę ciepła. Życia. Miłości. Rozpacz i smutek też się nada. Może być Lśnienie. Twój Blask. Odrobina Blasku i wskażemy wam drogi przez Domenę Mgieł.
- Albo postraszę podkową - burknęła cicho Vannessa przerzucając wzrok z jednego upiora na drugiego.
- Jakiego znowu blasku? - tym razem to Druidka zdawała się nie rozumieć wypowiedzi. - Może jednak dacie przekonać się by poprowadzić nas za darmo? - Poprosiła bardzo ładnie. - Za darmo? Nie! Nie. Nigdy za darmo. Cena. Zawsze jest jakaś cena. Zawsze musi być jakaś cena. Zawsze! Takie są Prawa Dworów. Jeśli nie Blask - sposób, w jaki Fae wymawiała to słowo sugerował, że okreslało ono coś ważnego - to co zaproponujesz? Twój śmiech? Twoje łzy? Twój smutek? Twoje sny? A twoja towarzyszka? Jaką cenę ona gotowa jest zapłacić?
Banshee nie odniosła się do straszenia podkową. Może nie chciała? Może nie zrozumiała? A może po prostu je zignorowała lub uznała za coś mało istotnego.
Pozostała dwójka widmowych kobiet krążyła wokół nich. Brigit nie spuszczała z nich oka,
gotowa bronić siebie i Vannessy.
- Zapłacę wam szeptem - odpowiedziała jednak Brigit na pytanie przywódczyni Banshee. - I westchnieniem przedśmiertnym mojego wroga.
- Doskonała cena. Szept i ostatni oddech wroga ofiarowany dla Dworu Mgieł. Akceptuję taką zapłatę. A ty?
Spojrzenie widmowej kobiety znów wpiło się w Vannessę? Co ty nam dasz?
Billingsley powoli odwróciła głowę w kierunku Brigit. Spojrzała na nią z wyraźnie zarysowanym zdziwieniem na twarzy. Bo poetycki tekst, który wydobył się z ust jej był bardzo dobry. I nie tylko banshee spodobał się.
- Łzy chcecie? Łzy śmiertelnika? - Vannessa znów spojrzała na upiory. - Dobrze. Dorzucę do ceny jaką ona płaci łzę. Moją łzę uronioną za wrogiem, którego tchnienie otrzymacie.
- Dobrze - Banshee zaakcpetowała propozycję. - Przeprowadzimy was przez Domenę, na drugą stronę.
 
__________________
- I jak tam sprawy w Chaosie? - zapytała.
- W tej chwili dość chaotycznie - odpowiedział Mandor.

"Rycerz cieni" Roger Zelazny
Efcia jest offline