Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-03-2022, 07:45   #18
Bielonek
 
Bielonek's Avatar
 
Reputacja: 1 Bielonek nie jest za bardzo znanyBielonek nie jest za bardzo znanyBielonek nie jest za bardzo znanyBielonek nie jest za bardzo znanyBielonek nie jest za bardzo znanyBielonek nie jest za bardzo znany
- Widzieliście ilu ich było? Bo może niepotrzebnie uciekamy i może po prostu zasadzimy się na nich i zajebiemy? Swoją drogą widzieliście tego chujka co z drzewa zrzucił słoik z ogniem?

Słowa Hansa przypomniały Gregerowi początek walki, zasadzkę której się nie spodziewali prowadzeni przez leśnego kapłana. Wpadli w zasadzkę jak śliwka w gówno nie przymierzając. Gregerowi nie podobało się to zupełnie. Walka w lesie, gdy przyszło do samego starcia, nie różniła się wiele od krwawych rozpraw w miejskich zaułkach, ale jednak ostrzał z drzew, ciskane płonące pociski, ogrom możliwości na skryte podejście w leśnej głuszy oszałamiały nieco ulicznika z Nuln. Z gęstwiny leśnej wynurzył się kolejny członek wyprawy w służbie Serrig i głosem nie znoszącym sprzeciwu zaczął wydawać rozkazy co do marszruty. „As z tasakiem” zabrzmiało w jego ustach niemiło, prześmiewczo nawet, ale Greger nie był z tych co chowają w sobie urazę o drobiazgi. Skinął głową, potwierdzając że umie gwizdać. Spokojnie spoglądał na wydającego polecenia młodzika. Cóż, jeśli chodziło o sprawy lasu, nie miał zamiaru się wtrącać. A gwizdać umiał przednio. Potrafił na przykład tak gwizdnąć kogoś w łeb, że ten się nogami nakrywał.

Kiedy formował się szyk złapał za łokieć równie zziajanego jak i on Rusta i cichcem mruknął do niego. - To jakaś grubsza heca. Ludzie lasu wiedli nas przecież, gajowi czy coś. I wpadliśmy w zasadzkę, w którą nas wprowadzili jak w tej akcji z Bertullim. - celowo nawiązał do sprawy sprzed lat. Tam mieli zdrajcę w swoim gronie i skończyło się to źle. Dla zdrajcy. Ale mogło się skończyć inaczej. Rust pokiwał głową czujnie spoglądając za plecy, skąd jeszcze dochodziły odgłosy walki.

-Doprawdy urocze przedstawienie. A mówili jedź na wieś, odpoczniesz od ulicznego zgiełku... - mruknął DeGroat potwierdzając słowa biorącego na siebie wyprowadzenie ich z matni młodzika, który sprawiał wrażenie, że wie co mówi. Greger poczekał aż wszyscy ruszą obserwując las z którego dochodziły jeszcze odgłosy walki i jęki dożynanych. Wreszcie ruszył i on bacznie obserwując biegnących przodem kompanów, skraj lasu a od czasu do czasu tyły. Najgorsze co mogło by im się przytrafić to kolejna zasadzka obwieszczona świstem strzał. Łuki i kusze, najgorsze kurestwo, którego Greger nienawidził z całego serca. Kurestwo, dla którego las zdawał się idealnym siedliskiem.


K100: 59, 29, 15, 98, 69
 
Bielonek jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem