Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-03-2022, 15:33   #20
Panicz
 
Panicz's Avatar
 
Reputacja: 1 Panicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputację
Oczy gubiły się w rozmazanych kształtach, wystawiały rzeczywistość na próbę. Bieg, pęd, gorąco, płomienie, krzyki. W tym wszystkim urazy, zderzenia, szczęk metalu, ogólny chaos. Omam rozdzielał się od powidoku, a powidok od prawdy tylko pod bezpośrednim kontaktem. Najczęściej kontaktem ostrza z ostrzem, macania za prawdą w desperackich wymachach bronią i odbijaniem się od napotykanych na drodze przeszkód. Doświadczenie realności owocowało bólem.

Można było inaczej – można było, jeśli umysł dawał się okiełznać, zachować twardy szyk, bojową postawę, rozeznanie przeciwników i strategizować. Ale ci, którzy postawili na żołnierski odpór zamiast spierdalać poza pożogę, skończyli już swój udział w przygodzie. Zabrali ze sobą napastników, polegli dzielnie. Wstrzymali pościg, co dla przynajmniej części zasadzki, która postanowiła bawić się w płonące pułapki w gęstym lesie, pewnie było takim samym finiszem jak dla obrońców.

Rust nie tracił rozumu pod ciśnieniem adrenaliny, ale też pod ryzykiem nie bawił się w pozoranctwo. Trzeba było spierdalać, to trzeba było. Można byłoby walczyć, okoliczności by pozwalały – czemu nie. Pojedynki w płonących puszczach, na bujających się mostkach nad wulkanem i na zlodowaciałych dachach kamienic De Groat zostawiał dla opowiadań. Uwielbiał dreszczyk emocji, które dodawały historii.

- „Jak głęboko weszliśmy? Jesteś w stanie wyprowadzić nas na najszybszą drogę, żeby… – Rust zasapał się i gestem poprosił o moment. -„Powiadomić dwór? Muszą być gotowi.”

Fretka nie dosłyszał, bądź uznał, że nie czas na dyskusje i ruszył naprzód, zakładając wytyczony przez siebie porządek.

- „Hans, musimy mu zaufać, zróbmy jak mówi… Ale miej go na oku” – Rust najpierw zwrócił się do Grubera, który proponował zasadzkę i miał w wyznaczonym pochodzie podążać za tropicielem. Potem jednak spojrzał szerzej, łącząc spojrzenia z pozostałymi, którzy też przybyli tu z Nuln. W tym układzie wszystkich łączył przynajmniej luźny wątek wcześniejszych wydarzeń (Rust inny miernik przyjął tylko dla sprawdzonego już wielokrotnie Gregera), a największą niewiadomą był obcy im Leonidas. – ”Sami widzieliście, też wpadł w gówno jak my, też ledwo się przebił… Poza tym jest na dworze w Serrig już jakiś czas. Gramy z tym, co mamy”.

Greger wzruszył ramionami, Hans splunął. Waldemar zasapał coś pod nosem, łapiąc oddech oparty o drzewo.

- „Waldek, jak tam?” – Rust podszedł do starszego cyrulika i zgarnął go pod ramię. – ”Dajesz radę? Oprzyj się na mnie jak coś, ale na razie nie przystajemy”.

Rzuty: 07, 16, 51, 37, 21.
 
Panicz jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem