-Głupcy! Wasze wątpliwości wzniecają we mnie płomienie gniewu! O jakże bardziej bylibyście mi użyteczni jako istoty nieumarłe…Tak! Może to jest sposób, aby wzbudzić w was wiarę…-zamyśliła się osoba przemawiająca przez kapłana –
Nie! –wrzasnął nagle Ingham…tak rzeczywiście był to on. Widocznie doszło w nim do walki dwóch osobowości-
Oszczędź ich Panie! Błagam…Milcz durna kreaturo, byłbyś nikim beze…-kapłan upadł ciężko na ziemię. Po chwili podniósł się na nogi i chwiejnym krokiem podszedł do ściany opierając się o nią-
uciekajcie…uciekajcie stąd głupcy! Spadło na was przekleństwo, a na mnie wyrok śmierci. W tej komnacie czeka was jedynie zagłada. Przy głównych drzwiach czeka na was Zack. On was poprowadzi w bezpieczne miej…-Ingham z głośnym jękiem znów upadł na podłogę. W mgnieniu oka na jego głowie pojawiły się kruczo czarne włosy, natomiast z pleców wystrzeliły liczne pajęcze odnóża...