Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-03-2022, 04:33   #517
Santorine
 
Santorine's Avatar
 
Reputacja: 1 Santorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputację
- Trzewia ziemi? - zapytał Egon. - Znaczy się… Kanały? Głębiej?

Brodacz milczał, kiedy jego towarzysze i wyrocznia wypowiedzieli się na temat sytuacji w mieście.

- Jak żeśmy szukali przejścia do kazamat, to były tam jakieś tunele prowadzące w głąb. Moglibyśmy znowu zejść w te ścieki i poszukać tam czegoś bardziej stałego - zaproponował brodacz.

- No nie wiem. Tam pętała się ta poczwara. A były i inne ślady. Na pewno nie należały do ludzi. Cholera wie kto tam się szewenda. - Silny wydawał się być sceptycznie nastawiony do tego pomysłu. A oprócz nich obu była tam na dole jeszcze Norma z tych co byli tu teraz no ale bez Kurta trudno było się z nią porozumieć. Chyba, że przez Mergę.

- Nie wiem o jakich tunelach mówicie. Wiem, że to powinno być coś pod powierzchnią ziemi. Tam znajdziemy schronienie. - Merga dodała coś od siebie. Wyglądało na to, że otrzymała dzięki swojej mocy tylko ogólną wskazówkę, za słabą aby podać precyzyjny adres a raczej rejon czy typ schronienia jakiego należałoby szukać.

- Jak pod powierzchnią ziemi, to tylko kanały chyba - odparł Egon. - A poczwara zabita. Inne ślady? Jak będą inne, to też im damy odpór. Niby gdzie pod ziemię można zejść jeszcze, jak nie przez kanały? Trzeba by było Cichego złapać gdzieś i zorganizować wyprawę.

Wojownik w zamyśleniu chodził tam i z powrotem.

- Trzeba by się zapytać Cichego - powtórzył. - On ma dojścia. Ale jak pod ziemią, to pewnie piwniczka jakaś albo coś?

- No może i damy. Ale ostatnio było nas gotowców z pół tuzina. A poczwar jednego z nas usiekł, a dwoje prawie usiekł. Jak będzie tam takich więcej to może być tak sobie. Poza tym to dość głęboko i daleko. Cały kawał kanałów trzeba by złazić nim się tam zejdzie albo jakby wracać na górę. Potem wszyscy po smrodzie poznają, że wracamy z kanałów. - łysy mięśniak pokręcił głową jakby im dłużej nad tym myślał tym więcej dostrzegał wad takiego rozwiązania.

- Może Cichy coś by miał. Mówił, wczoraj, że poszuka. Albo Łasica. Ona też jest oblatana w mieście. - zaproponował Sebastian rozglądając się po reszcie jak zareagują na jego propozycję. Starszy pokiwał głową ale trochę nie było wiadomo do których słów i chyba nadal zastanawiał się nad tym wszystkim w milczeniu.

Egon pomyślał przez chwilę i rzekł w końcu:

- Vrisika gadała mi kiedyś o dziurze w zrujnowanej kamienicy po zachodniej stronie miasta, prawie przy murze - rzekł Egon. - Spałem tam kiedyś, jak pieniędzy nie miałem na mieszkanie. Kryjówka średnia, bo kamienica na widoku i w zasadzie piwniczka nie największa, ale z drugiej strony, nikt tam nie zachodzi. Moglibyśmy tam się zaszyć, póki co - zaproponował wojownik.

- Nie największa? A zmieścimy się tam wszyscy? Chociaż na parę dni? - Starszy spojrzał na brodatego wojownika robiąc gest obejmujący całą ich grupkę. A w końcu jeszcze teraz nie był komplet. Do kompletu brakowało parę osób. No i dla wyroczni, obu mutantek oraz jego i Silnego to by mogło być schronienie na nadchodzące dni. Bo każde z nich było zapewne na szczycie poszukiwanej listy zbiegów i miało w rysopisie coś co pozwalało ich zidentyfikować. Gretchen i Lilly to chociaż na pierwszy rzut oka nie rzucały się aż tak bardzo w oczy jak obaj wojownicy czy rogata wieszczka. Zaś owa piwniczka mogła by się pewnie nadawać na spędzenie paru dni ale nie zapowiadało się to zbyt wygodnie.

- No tak. Ale jeśli nawet. To trzeba by się tam jakoś przedostać. - Karlik zwrócił uwagę na co innego. Bo pewnie Egon by musiał poprowadzić do owej kryjówki jaka była spory kawał przeszukiwanego miasta stąd. A to wiązało się z ryzykiem wpadnięcia w rozstawione sieci obławy.

- Wejdą wszyscy, ale pałac to żaden - rzekł Egon, przypominając sobie stabilne, acz zaniedbane mury. - A przeprowadzić by szło. Ale nie całą kupą, musieliby nas pilnować. Łasica, Cichy, Strupas. Ja na początku pokazałbym Łasicy, gdzie to jest. Mnie dość łatwo rozpoznać, bo wielki jestem. Potem, jakby Łasica załapałaby, to przeprowadzilibyście po kolei grupki.

- Chodzilibyśmy w grupach po trzy, może cztery. Strupas, Cichy i Łasica ze mną na przepatrzenie, potem wracają. I tak dalej, aż każdy wejdzie do nowej kryjówki. No? Co rzekniecie?

- No ale tej zgagi tutaj nie ma. - Silny omiótł ramieniem wnętrze izby aby dać znać, że włamywaczki nie ma dzisiaj z nimi.

- Cichego też nie. - Karlik spojrzał na niego wymownie i łysy mięśniak wzruszył ramionami i zamilkł.

- Ja i tak miałem wracać. Mogę po któreś z nich pójść. - Sebastian zgłosił się do pomocy w tej sprawie. Chociaż oznaczałoby to czekanie na miejscu. Nie wiadomo czy by ich zastał na miejscu bo jak tak mogliby przyjść w miarę szybko. Ale jak nie to dopiero jakby otrzymali wiadomość po powrocie.

- Chyba, żebyś poszedł ze Strupasem. Zostałbyś na miejscu a Strupas wróciłby do nas. Aby pokazać drogę to wystarczy jeden. - zastanawiał się Silny.

- Tak. Ale tak czy siak wy dwaj i wyrocznia to gorący towar. Szukają wielkoludów no i kobiety z rogami. A to nie tak łatwo ukryć. - Starszy wskazał, że cała trójka ma dość charakterystyczny wygląd jaki trudno jest zamaskować. Z mniejszego można było zrobić większego ale na odwrót było to dużo trudniejsze. Podobnie jak te wysokie rogi wyroczni i je nietypowa cera też wpadały w oko od razu. A przy tak dalekiej trasie trudno byłoby uniknąć wszystkich patroli i punktów kontrolnych skoro strażnicy latali po mieście jak szerszenie z kopniętego gniazda.

- Myślę, że mogłabym tu nieco pomóc. - odezwała się siedząca przy stole Merga. To zwróciło uwagę pozostałych. Ona zaś uśmiechnęła się łagodnie i przymknęła na moment swoje złote oczy. A potem jakby nagle owionął ją jakiś kłąb szarej mgły czy kurzu i nagle na tym samym krześle siedziała inna kobieta. Już bez rogów i o bladej cerze, z niebieskimi oczami. Właściwie jak tak się przyjrzeć to nawet trochę podobna do Mergi chociaż wyglądała jak zwyczajna kobieta a nie odmieniec.

- O. Ciekawe. To faktycznie by nam mogło pomóc. Ale chłopaki… Możesz tak to zrobić z nimi? - zapytał Starszy który wydawał się być zafascynowany tym pokazem użycia Mocy na żywo. Gdyby wyrocznia nie zrobiła tego na ich oczach to kto wie czy ktoś z nich by ją poznał.

- Nie do końca. - głos Mergi jednak nie zmienił się. Ona sama położyła kostur na stole puszczając go. Przez chwilę nic się nie działo aż znów pojawiła się ten kłąb kurzu i rogata, niebieskoskóra kobieta wróciła ponownie do swojej formy.

- To czar przypisany do kostura. Między innymi dlatego tak mi na nim zależało. Mogę go uruchomić i tak długo jak ktoś z was będzie go trzymał w dłoni będzie działał. Zmieni on nieco wasz wygląd. Ale jak tylko go puścicie to jak widzicie czar przestaje działać. - wyjaśniła pokazując na kostur który też się zmienił tak jak i ona wracając do rogatej formy z wielkim okiem w głowicy.

- Świetnie, Merga nie będzie zwracać na siebie uwagi - rzekł Egon, widząc, że tym razem nie trzeba było improwizować, aby ukryć wieszczkę. Sam co prawda magii nie ufał, ale jeśli rogata mówiła, że jest w stanie utrzymać te swoje gusła, to wystarczyło Egonowi.

- Strupas może być, może nawet i lepiej - rzekł Egon. - Ja, Strupas i Merga. Potem Strupas wraca i będzie przeprowadzał resztę.

Po czym Egon powstał i zaczął przygotowywać się do wyjścia, narzucając swoje poprzednie przebranie.

- Nie, nie. Kostur może utrzymać na raz wizerunek tylko jednej osoby. - wyrocznia pokręciła swoją rogata głową aby podkreślić ograniczenia kostura.

- To idźcie we dwóch. Egon zostaniesz w tej dziurze co mówisz a Strupas wróci z kosturem tutaj. - Starszy wskazał na dwóch kultystow o jakich mówił. Garbus zgodził się dość obojętnie na ten plan.

- Dobrze, chodźmy więc - odparł Egon, wychodząc już.

Rogata kobieta wstała od stołu i podeszła do brodatego gladiatora. Popatrzyła na niego z bliska jakby go chciała zmierzyć i zważyć wzrokiem albo wziąć miarę na ubranie. Po czym powiedziała kilka dziwnych słów i przekazała mu swój kostur.

- Nie puszczaj go. Jeśli go wypuścisz w parę chwil czar przestanie działać. - ostrzegła go gdy wziął go w dłoń. Jak go wziął dla niego samego wiele się nie zmieniło. Poczuł jakby dziwne mrowienie. Chociaż dostrzegł jak od kostura szybko przesuwa się po jego ramieniu i reszcie sylwetki kolorowa chmura. Zupełnie jakby wpadł w jakiś brokat i teraz właśnie ktoś go z niego strzepał. A zaraz później równie nagle wszystko ustało. I widział swoje ramiona i resztę ciało jako zupełnie inne.

- No, no. Teraz to nawet ja bym cię nie poznał. - mruknął Silny z uznaniem w głosie obserwując tą magiczną przemianę wizerunku. Pozostali też obserowali z fascynajcą wypisaną na twarzach ten pokaz użycia mocy.

- No to chodź. I prowadź do tej swojej dziury. - powiedział garbus widząc, że są już obaj gotowi do wyjścia. Więc pozostali pożegnali się z nimi, życzyli im szczęścia i zostali. A oni we dwóch wyszli na mroźny i zawalony śniegiem świat na jaki jeszcze padały drobne, białe kulki gradu.

Idąc ulicami mijali codzienny ruch w początkach nowego dnia. Mijali też kolejne patrole i punkty kontrolne. Straż się nie patyczkowała. Sprawdzali zamieszkałe i puste budynki. Wozy, przechodniów, sanie i co tylko się dało. Wciąż to wyglądało jak kopnięte gniazdo szerszeni. Ale śmierdzący, brudny żebrak na jakiego wyglądał Strupas nie zachęcał aby go oglądać i wąchać z bliska. Chociaż od któregoś strażnika dostał trzonkiem halabardy po garbie aby pognać go precz. Sam Egon pod tym magicznym kamuflażem też chyba słabo wpisywał się w rysopis rogatej kobiety o fioletowej karnacji albo któregoś z dryblasów jacy brali udział w akcji bo chociaż ze dwa razy przechodził przez punkt kontrolny to strażnicy popatrzyli na niego bez większego zainteresowania. Kazali przechodzić dalej. I tak dotarli do tego adresu o jakim mówił pozostałym kultystom.

Egon, dotarłszy wreszcie do punktu przeznaczenia, oddał kostur Strupasowi.

- Dobra, znasz już drogę - rzekł Egon. - Możesz sprowadzić tutaj resztę. Ja nie mam nic innego do robienia, ogarnę tutaj.

Jak się okazało, piwniczka opuszczonej kamienicy, do której zawędrowali, była całkiem przestronna - bez problemu mogło tu nocować cztery albo sześć osób. Owszem, odchodzący tynk z murów i murszejące ściany i zapach wilgoci sprawiały, że to miejsce było dalekie od idealnego, ale najważniejsze, że mało kto tu zaglądał.

- Posprzątam trochę tego gówna - rzekł wojownik. - Zanim przyjdziecie. Nie ma sensu, żebym dokądkolwiek się ruszał, przecież całe miasto mnie szuka.

Pożegnawszy Strupasa, Egon zabrał się do ogarnięcia pomieszczenia: wywalił na parter parę śmieci, które nazbierały się tutaj podczas bytowania poprzednich bywalców, zwinął z parteru parę szmat, które od biedy mogłyby się nadać na koce. Dość powiedzieć, że pozostało mu siedzieć tutaj i nie robić nic.
 
__________________
Evil never sleeps, it power naps!
Santorine jest teraz online