Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-03-2022, 11:24   #163
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Noc w zniszczonym mieście minęła spokojnie. Pożary już dawno ugaszono, większością rannych się zajęto, agresorzy odlecieli w nieznane…

Śniadanie trzeba było sobie zrobić samemu.

Wyspana Niramour uśmiechnęła się do wszystkich, po czym zaczęła kręcić po karczemnej kuchni… niewyspana Mirelinda od razu zabrała się za piwo, robiąc chyba tak zwaną "kontrę", odnośnie wczorajszego wieczoru, i wypitego w dużej ilości alkoholu.

Gabriel spał niezbyt dobrze, bowiem noc umilały mu nie gorące piersi cycatej zaklinaczki, a koszmary, w których główne role odgrywały królowa demonów i pozbawiona serca (w dosłownym sensie tego określenia) Deidre. Dołączył jednak nie do Mirelindy, by wzmocnić się małym piwem, a do Niramour uznając, że lepiej zacząć dzień z pełnym żołądkiem, niż na głodniaka..

Krasnolud i tygrys powstali, spali bowiem kawałek od karczmy. Bharrig wolał spędzić noc na ulicy miasta, wiedząc, że każda karczma to siedlisko zła. Posiliwszy się naprędce racjami żywnościowymi i nakarmiwszy Geriego, Druid wpadł do karczmy i rzekł:

- Zabierajmy się czym prędzej - rzekł Bharrig z powagą wyrysowaną na twarzy. - Potrzebujemy skontaktować się z Ambermantle. O sprawie Agamemnona nie wspominając.
- Skończymy śniadanie i możemy ruszać - powiedział Gabriel, który wolałby jak najszybciej opuścić to miasto.

Endymion dołączył tę noc w poczet tych których nie przespał. Stał na czatach. Nie sądził by nastąpił drugi atak, ale… nie chciał spać. Nie wierzył by to co zobaczyłby w snach było znośne. Przy śniadaniu pomagał jak mógł, a gotował w końcu dobrze. Niebieskowłosa zrobiła jajecznicę z cebulką, a Endymion prosty gulasz z odrobiną grzybów które udało mu się znaleźć. Danie nie śniadaniowe, ale to nie tak, że ktoś zamierzał wybrzydzać w tych warunkach. Wkrótce wszyscy zasiedli do posiłku… Skacowana Mirelinda tylko dziubała jedzenie, a jej szkielet przesiadywał kilka metrów od całego towarzystwa, chyba by swoją obecnością im nie przeszkadzać w śniadaniu.

- Jeśli mogę spytać… wy chyba wiecie co tu się wczoraj w mieście działo? A przynajmniej takie mam wrażenie… - Powiedziała w końcu Niramour.
- Nie do końca - zaprzeczył paladyn - wiemy jedynie skąd się wzięli. Demony dojrzewały sobie w słojach w wielkiej jaskini w górach. Prawdopodobnie sukkubica hodowała je od dawna. Nie wiemy niestety jak się tam znalazły, jak dawno, ani jakie są ich cele.
- Nie wiemy, kto je hodował i w jakim celu - dodał Gabriel. - Może ten mag od grobowca? Agawix Czarny?
- Nic mi to nazwisko nie mówi… ale taka armia może uczynić wiele szkód… - Zasmuciła się niebieskowłosa, i przestała jeść. A cycata Mirelinda nastawiła uszu, przysłuchując się zaciekawiona.
- Widzieliśmy wszyscy, co potrafią. - Gabriel skinął głową. - Ale na razie nie wiemy, jak ich powstrzymać. Trochę nas za mało, jak na taką liczną zgraję.
- Nie liczy się ilość, tylko jakość - Powiedziała Zaklinaczka, i zaśmiała się perliście, aż jej się zatrząsł obfity biust.
- Czasem można połączyć jedno i drugie - odparł Gabriel, na moment zahaczając wzrokiem o ów biust. - Ale te demony takie słabe nie są, niestety - dodał.

- Mieliśmy jak najszybciej ruszać do Scornubel, prawda? Może tam się czegoś dowiemy. Zasugerował Kargar, który wcześniej jadł śniadanie w ciszy. Miał dużo do przemyślenia, a nie umiał myśleć szybko.
- Cieszę się że udało ci się odpocząć, dałaś z siebie wczoraj wszystko by pomóc tym ludziom - uśmiechnął się do niebieskowłosej uzdrowicielki aby podnieść ją na duchu. W odpowiedzi, otrzymał spojrzenie błękitnych oczu, i skromny uśmiech Niramour.

- Skończymy śniadanie i możemy ruszać - powiedział Gabriel. - Ta jajecznica nie jest aż taka zła - powiedział do zaklinaczki, której to i tak jakoś chyba nie przekonało.
- Echem… - Mruknęła ta jedynie.
- Opadniesz z sił... i kto będzie ciskać w demony kulami ognia? - zażartował. - Masz ochotę na coś innego?
- Nie trzeba - Odparła cycata, przelotnie się uśmiechając.

Endymion jadł szybko, nie rozmawiając. Z każdą chwilą która zbliżała go do wskrzeszenia Agamemnona tylko się bardziej stresował. Czy nie należało by wskrzesić najpierw Amzy? Czy tak właśnie nie powinien się zachować paladyn? Ale gdyby ją już teraz wskrzesił musiałby ją gdzieś odesłać… bo teraz było już zbyt gorąco i zbyt łatwo by znowu zginęła od rykoszetu. Nawet gdyby sukkubica nie wzięła jej na celownik, jak zrobiła to z Deidre.

- Będziecie te demony ścigać? Zwalczać je? - Powiedziała Niramour.
- Tak, ale nie od razu - odparł Gabriel. - Najpierw musimy poznać ich słabe strony - wyjaśnił - inaczej zmiotą nas z powierzchni ziemi nawet tego nie zauważając.
- Aha… - Mruknęła niebieskowłosa, i jakoś tak spojrzała na Kargara.
- W pewnym sensie doprowadziliśmy do uwolnienia tej hordy, więc chyba wypadałoby znaleźć sposób by ją powstrzymać. - odparł Kargar z cieniem uśmiechu na twarzy i odwzajemnił spojrzenie.

- A idzie na tym zarobić? - Spytała nagle Mirelinda.
- Jak na razie nie narzekamy - przyznał Gabriel. - Chociaż, prawdę mówiąc, to nie demony rzuciły nam garść srebra i złota.

Na słowa Kargara Niramour zrobiła się nieco blada, i spojrzała po całym towarzystwie.
- Ale jak… że co?? - Powiedziała drżącym tonem.
- Nie przesadzaj, Kargarze - powiedział Gabriel. - Mieliśmy sprawdzić pogłoski głoszące, iż smoczyca Shorliail opuściła swe leże - zwrócił się do Niramour. - A gdy badaliśmy grobowiec maga, to z portalu wylazła ta ich królowa i uwolniła wszystkie demony. Ona, a nie my.

Milczący do tej pory Druid odezwał się do Mirelindy:

- Zaiste, jeśli szukasz złota, to ta wyprawa może ci się opłacić - brodacz pokiwał głową, a wyraz zaaferowania nie schodził z jego twarzy. - W leżu Shorlail, w jej skarbcu, zapewne znajdzie się jeszcze góra złota dla ciebie.

Geri przeciągnął się i miauknął. Wielki kot, zdaje się, odgadywał zamiary Bharriga, bowiem niespokojnie łaził w tę i drugą stronę, spoglądając na członków drużyny.

- Wybór jest twój - rzekł Druid. - Tymczasem jednak musimy się spieszyć. Kiedy my tu deliberujemy, armia demonów pali i zabija wszystko na swojej drodze. Nie zwlekajmy!

- W zasadzie możemy ruszać - powiedział Gabriel, odsuwając od siebie pusty talerz. - Ale warto by jeszcze odwiedzić kapłanów i dowiedzieć się, czy mają jakieś nowe informacje. Może już wiedzą, co im ukradziono.
Wstał, dając dobry przykład.

- To moglibyśmy się z wami wybrać na tą wyprawę! - Powiedziała cycata Zaklinaczka, a stojący nieopodal szkielet kiwnął potakująco głową. Niramour z kolei, jakoś tak wpatrywała się w Kargara…
Kargar przełknął ślinę:
- Będziemy zaszczyceni jak nas wesprzesz. Z twoją mocą leczenia te plugawe demony nie mają z nami szans.

Gabriel przez moment spoglądał na Mirelindę, potem przeniósł wzrok na jej towarzysza i ponownie wrócił spojrzeniem do zaklinaczki.
- Każda pomoc będzie mile widziana - powiedział. - Szczególnie taka - dodał, uśmiechając się do dziewczyny.
- Zdecydowanie - przytaknął niemrawo wciąż zamyślony Endymion - Pomoc jest nie tyle “mile widziana” co potrzebna - dodał stając obok Gabriela. Czas było ruszać.
 
Kerm jest offline