Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-03-2022, 03:47   #104
Campo Viejo
Northman
 
Campo Viejo's Avatar
 
Reputacja: 1 Campo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputację
Spineli ruszył w kierunku Anastasi.

- Tylko nie mów, że kolejny trup jest... - Bart zapomniał się z tego wszystkiego przywitać, kiedy koleżanka zahamowała przy nim.

Anę momentalnie zatkało. Nie spodziewała się też takich tłumów przy głównej bramie domu. Musiała więc przyczaić się gdzieś dalej, tym bardziej, że był tutaj nawet jej ojciec.

- Tommy Mc’Bridge, ojciec Mary - odpowiedziała.
Rozejrzała się nerwowo, czy nikt ich nie obserwuje.
- Ale to nie wszystko. Wydaje mi się, że mój tata i Pani Fitzgerald coś wiedzą. Słyszałam dziś jak rozmawiają - nastolatka zdenerwowała się mocniej.
Jechała tutaj z ekscytacją, a teraz, jak wiązała ze sobą fakty i szczegóły, zaczęła się mocno stresować. Mimo to kontynuowała, bo wzrok Barta stał się dla niej nalegający i zniecierpliwiony.

- Po śmierci Mary poszłam do biblioteki, przeszukałam całe archiwum, aby znaleźć coś podobnego do morderstw… I znalazłam jedno. Mój tata mówił do Pani Fitzgerald Bredock, to jej panieńskie nazwisko. Gdy nasi rodzice byli w naszym wieku, Bill Marcum zaszlachtował w zaparkowanym na Wzgórzu Miłości samochodzie swojego młodszego brata, Sama Marcum’a oraz Lucy Bredock. Po tym zdarzeniu nikt go już więcej nie widział. Mój ojciec dostaje pogróżki, ktoś pisze do niego “Wiem co wtedy zrobiłeś”. Pani Fitzgerald pyta mojego ojca “czy on mógł przeżyć?” i ciągle mówi, że Pan Hale jest nieobliczalny. Wydaje im się, że Bill wrócił i to on zabija. Choć nie rozumiem co ma to wspólnego z McBridge’ami czy Singeltonami, oni głównie są ofiarami, Jessica przedawkowała bo jest głupia, a nie dlatego, że ktoś chciał ją zamordować. Powinniśmy porozmawiać z kimś, kto pamięta tamto morderstwo, ale nie jest z nim związany, czyli z kimś starszym od naszych rodziców… Bo oni mogą kłamać, albo nie pamiętać wiele. Co o tym myślisz? Może też dlatego ktoś robił mi zdjęcia z ukrycia, żeby nastraszyć mojego ojca… Pan Hale, Pani Fitzgerald i mój ojciec, zrobili coś temu Billemu… Tak mi się wydaje. A Tobie?

Podczas gdy Ana mówiła, Bart skierował ich w boczną uliczkę, przy której na podjeździe garażu stał jego wehikuł. Byle z dala od tego tłumu.

- No to niźle. Ja nie wiedziałem, że ty taka bystra jesteś. - Spineli próbował obrócić z żart podziw, który w nim wzbierał do dziewczyny. - Wiem o ojcu Mary, bo już do nas właśnie trafił… niby samobójstwo… Ale to co mówisz o ojcu i matce Fitzgeralda, to niezłe jaja… Mi też do głowy przyszło, że te ataki i śmierci to chyba nieprzypadkowe skoro te same rodziny dotyka… Babcia mi mówiła, o tym Marcumie i morderstwie. Wiem, też że były naczelny gazety lubi popić w pubie. Myślałem, żebyśmy z tym staruszkiem pogadali. Wiesz… mój urok osobisty i twoje geny dziennikarskie… Zmiękczysz dziadzia na pewno i będziesz lepiej ode mnie wiedzieć jak go za język pociągnąć, co nie?

Zastanawiał się czy wziąć rower czy auto.

- To co, poszłabyś ze mną do baru? - zapytał. - Znaczy wiesz, to nie musi być randka, może być tak tylko wywiadowczo, jeżeli tak wolisz. - dodał trochę zmieszany co ukrywał zawiązując sznurówkę buta, która się nie rozwiązała.
Ana jedynie kiwnęła głową, dając znać, że pójdzie. Jednak zastanowiła się przez moment.

- Czemu akurat z nim? Twoja babcia może wie więcej, z nią byłoby łatwiej. Myślisz, że ten naczelnik chciałby… no wiesz. Mówić o tym?

- Babcia co pamięta to już powiedziała. - odpowiedział. - Chyba pojedziemy autem, będzie szybciej. - „i bezpieczniej” dodał w myślach.

Otworzył garaż, aby wziąć do auta kij basebalowy.
-Facet był wtedy dziennikarzem, to wiedzieć musiał dużo. I nie wszystko co jest wiedzą bywa drukowane. On nadal może wiedzieć sporo i ma okazje to z siebie w końcu wyrzucić. Po kilku piwach język się rozwiązuje. - mrugnął jak biegły fachowiec w tej materii. - Bo co ma do stracenia po tylu latach? A tu ludzie giną…

Popatrzył na sprzęt Anastasii.
-Rower chcesz tu zostawić, czy wrzucić do bagażnika?

- Hm - dziewczyna mruknela w zastanowieniu. To co mówił Bart miało sens, tylko ona po prostu trochę się bała. Nie samej rozmowy, ale niepowodzenia. Chyba nigdy nikogo nie wypytywała jak jakiś śledczy. Częściej podsłuchiwała, bo była ciekawska. No i lubiła łączyć fakty.

- A zmieści się? - zapytała automatycznie. Po chwili zdała sobie sprawę z głupoty pytania, bo Bart nie jeździł zwykłym samochodzikiem, ale było już za późno. - Zabierzmy go. Jak coś się stanie z autem, to weźmiemy rower. Przewieziesz mnie na bagażniku, jestem lekka, powinno się szybko jechać. No i rower też wjedzie w las, wąskie alejki, a samochód nie. - uśmiechnęła się delikatnie. Była już gotowa aby jechać do tego baru.

- Zmieści na bank. - wziął się na pakowanie jednośladu na karawan.

- Wiesz, zastanawia mnie jeszcze jedno - wtrąciła Ana, kiedy jechali samochodem. Patrzyła cały czas przed siebie - Pani Fitzgerald i mój ojciec zaznaczali wyraźnie, że Hale jest nieobliczalny. Myślisz, że to on zabił Billa? Albo na przykład zrzucił go z przepaści czy do rzeki, myśleli, że on umarł, a teraz myślą, że wrócił? A co jeśli to nie był Billy, tylko Hale? Może to on jest psychopatą? No i Bredock… To nazwisko. Czemu ktoś byłby tak zafiksowany na tym punkcie? Poza tym wiesz, miałam wrażenie… Że mój ojciec w młodości był związany z… Fitzgeraldową. Coś tata mówił do niej że “źle wybrałaś”, a ona potwierdziła, jakby nie wiem… Coś się odwala w tym mieście. Ty, a może powinniśmy pogadać z Singeltonami? W sumie są w tym najbardziej bezpośrednio umoczeni, nie z własnej woli jak mniemam. Ale wiesz, też dziwne, bo jak czytałam artykuł to tylko Sammy i Lucy zostali zamordowani, trochę mało jak na seryjnego mordercę, a z takim chyba mamy do czynienia teraz, tamten zryw wygląda na zwykłego psychola, kogoś działającego pod wpływem impulsu. Chyba, że masz rację i archiwa zaginęły, albo pismaki to wyciszyły, bo chodziło o kogoś poważanego, a nie Billego, więc tylko te dwie zbrodnie mu przypisano i wyciszono sprawę - Anastasia widać miała wiele tropów i teorii. I zapewne wyjątkowo potrzebowała kogoś do pomocy w rozwikłaniu tej pętli.

Spineli złapał kierownice obiema rękoma i zaciągnął się powietrzem. Od tego wszystkiego mogło się w głowie zakręcić.
- Hm… chyba jednego Sineltona mogliśmy do baru zabrać po drodze. Squaw podobno w stanie krytycznym. Zajechać do motelu?

- Y. - mruknela krótko Ana, dodatkowo potwoerdzajac swoje wymowne "tak" potwierdzającym skinieniem głowy. Skoro dorośli chowają głowę w piasek, to może im chociaż uda się coś zrobić. I ochronić tych co już i tak trafili do szpitala. Oby przeżyli.

Bart jechał zgodnie z przepisami trzydzieści pięć mil na godzinę.
- Widziałem nad ranem policjanta w masce. - wypalił na głos myśląc o tym, że Ana podejrzewała Hale o mordowanie ludzi. - obrócił twarz ku niej. - A Hale był u mnie z rana i mu o tym powiedziałem. Wydawał się być tym szczerze zainteresowany i mu uwierzyłem, że to nie on ją przymierzał…

Zwolnił na widok Singeltona.
- O! Zobacz, kto pedałuje!

Wolniutko zaczął jechać obok rowerzysty, tak, że był na wysokości Anastasi. Aby z nim pogadać musiałaby korbką opuścić szybę.

- Tylko drzwi nie otwieraj, bo do nam rowu wpadnie. - zażartował sobie na rozluźnienie atmosfery, choć dla Any nie był to do końca żart, a bardzo dobra rada; głównie dlatego, że miała zamiar otworzyć drzwi.

Opuściła szybkę zgodnie z radą Barta. Poczuła podmuch zimnego powietrza, ale właściwie to miło było go wdychać.
- Daryl Singelton. - jej ton głosu był pytająco-twierdzący, że aż ciężko było stwierdzić, czy dziewczyna wie do kogo się zwraca, czy może po prostu upewnia się, że nie pomyliła osób. - Jestem Anastasia Bianco, chodzimy razem na chemię. Musimy pogadać o wilku, zatrzymasz się i dołączysz do nas? Chodzi o życie twojej rodziny - dodała głośniej, aby mieć pewność, że chłopak ją usłyszy. Ana niestety była dziewczyną, która niefortunnie potrafiła dobierać słowa, gdy rozmawiała z rówieśnikami. Ale dopiero po fakcie słowa, jakie wypowiedziała, wydały jej się dziwne.

Singelton zatrzymał się słysząc swoje imię. Karawan pogrzebowy zmierzający w kierunku „Niedźwiedzia i Sowy” trochę go zaniepokoił, ale okularnica od razu wyjaśniła o co chodzi. Jej nazwisko raczej nie było przypadkowe, Bianco Junior, dzieciak dziennikarza okazał się dziewczyną. Możliwe, że chodziła z nim na chemię, ale nigdy nie zadał sobie trudu by zapamiętać jak się nazywa.

- No tak… - tyle zdołał z siebie wydusić, to co powiedziała Bianco zupełnie go zaskoczyło. Wyglądało na to, że nie tylko Daryll tropi wilka. Za kierownicą samochodu dostrzegł kolegę Wikvayii, Barta. Przypomniał sobie rozmowę na korytarzu, uznał wtedy, że Spinneli jest w porządku, nawet jeśli zadaje się z szumowinami pokroju Chase’a. Nie sądził by tych dwoje w samochodzie próbowało robić sobie z niego żarty i żerować na dramacie rodziny Darylla.

- Chcecie gadać tutaj, czy gdzieś pojedziemy?

- Jedziemy - odpowiedziała krótko Ana - Rower do bagażnika i wsiadasz, może być?

Skinął po czym zsiadł z roweru i przeniósł go na tył pojazdu, gdzie zauważył jeszcze jeden bicykl. Ułożył go na pace, a potem wsiadł do karawanu.

Bart odwrócił się z siedzenia kierowcy do tyłu, gdzie mimo dwóch rowerów szczupły brat Squaw zmieścił się bez problemu.

- Siemasz Singelton. - kiwnął przyjacielsko głową.

W odróżnieniu od jego siostry, w zasadzie nie znał go prawie wcale, ale teraz jak nigdy ten odludek potrzebował życzliwych mu ludzi.
 
__________________
"Lust for Life" Iggy Pop
'S'all good, man Jimmy McGill
Campo Viejo jest offline