Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-03-2022, 21:46   #36
Nanatar
 
Nanatar's Avatar
 
Reputacja: 1 Nanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputację
Żaru Czar

W zgiełku czynionym przez szczęk stali, krzyki strachu i odwagi trudno było ocenić Leonidasowi, która strona bierze górę, niemniej widząc chwilę jeszcze wcześniej zwarte szeregi wasali Serring, nie brał pod uwagę porażki. Tropicielowi dość było już wycieczek po obozie, pewniej czuł się w siodle niż pośród pieszej rzezi. Na domiar rozprzestrzeniające się płomienie nieprzyzwoicie podniecały, pieściły wzrok i czucie, kusząc by sięgnąć głębiej, zatańczyć z ogniem, zatańczyć na wietrze.

Ze stuporu wyrwał go Rust, skoncentrowany tropiciel prędko i chętnie podjął zadanie. Wierzchowce stanowiły solidną przewagę w boju i możliwość ucieczki, to myśląc Leo kluczył między śmiercią, a życiem, przez obóz, pośród płomieni i wrzawy.

Wypadł spomiędzy namiotów pierwszy i pierwszy się rozczarował, złość przebiła strach, to nikczemne uczucie odbierające sprawność członków, kiedy są najbardziej potrzebne. Za to złość jest dobra, daje siłę i kreatywność, często szaloną odwagę. Uczucie rozpaliło Fretkę po koniec ogona.

W mgnieniu zareagował na inicjatywę Waldemara, licząc, że podwinięty ogon uchroni go od wybuchu. Cofając się poczuł ciepło, gorąc, pocałunek ognia, uczony przewracając namioty i zagradzając drogę jeźdźcom wywrócił płonący koksownik, żar się rozsypał, płótno i drewniane słupki chętnie podjęły romans i buchnęły ogniem.

Ciepło rozlało się po plecach, najmocniej poczuł je na znamionach, Zwei Monde zapiekły jak świeże rany po wyrwanych skrzydłach. Aqshy darował mu nowe, ogniste. Tropiciel przepuścił Waldemara, udając, że ocenia sytuację ze wzniesionym łukiem, ale zaraz zapomniał o bezużytecznym orężu.

Oczy zabłysły, ramiona ogarnęły świat, ciało zatańczyło trzy takty, a po drugiej stronie Leo poddawszy się namiętności, Czarowi Żaru, czerpał garściami ingrediencje, spijał nektar eteru, ogniskował. Zagnał do zaklęcia sojuszników, niesfornych, porywczych, ponurych i tych najgorszych. Zamiast układać gwiazdę jak uczeni, splatał Aqshy z Azyr, okadzał Shyish, pieczętując Dahr.

Gorący zwiastujący śmierć i strach podmuch żaru posłał w kierunku wierzchowców i jezdnych przebijających się przez zasłonę. Dopiero uczuł ukojenie, jak matczyny pocałunek, pocałunek ognia.

Zawrócił, minęła ledwie chwila, bez trudu dogonił grupę knującą już nowy plan. Na scenę wystąpił mężczyzna z powozem.

- Może to nasz. Nie rżnijmy od razu - zasugerował, przejmując się nagle jednym życiem. - Spieszmy się, jest ich tam zapewne więcej, oczy szeroko - odbił na lewo, przemykał w cieniach, chcąc zajść mężczyzną przy bramie od strony.

Czyniąc zaklęcie podpieram się podmuchem wiatru i ognikiem, natężenie składników jest imponujące.
Bielon sugerował magię intuicyjna to jest.
Celem zaklęcia jest porażenie koni i ludzi gorącym wiatrem o zabarwieniu śmierci i rozpadu. Można by jeszcze wpleść porażenie, ale nie wiem czemu Bielon napisał mi, że Leo ma podstawę tylko dwu czarów. Ale nie będę kruszył konopi, to jest kopi.
Do tego pozwolił mi na posiadanie dwóch punktów w Magia, jednego z urodzenia, drugiego nabytego z guślarza, bardzo to hojnie w mojej opinii, ale będę korzystał.
W wystraszeniu koni może też pomóc umiejętność opieki na zwierzętami.

Małą tarczę może mieć na plecach podobnie jak krótki łuk i strzały do niego, zwykły i kilka jeszcze strzał w ręce, ale nie ma już włóczni, bo gdzie? Oczywiście nieodłączną torbę z poszerzonym składem.



Tropiciel pozostał na chwilę z tyłu, ale szybko dołączył. Tymczasem odbił w cienie i zachodzi z łukiem gotowym do strzału facia przy wozie od lewej.




86/11/22/61/32
 

Ostatnio edytowane przez Nanatar : 13-03-2022 o 21:51.
Nanatar jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem