Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-03-2022, 22:43   #504
druidh
 
druidh's Avatar
 
Reputacja: 1 druidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputację
Francisca ukłoniła się księdzu i z pewnym niesmakiem chrząknęła w obliczu bezpośredniości wojaka.
- Niech będzie pochwalony… - powiedziała uprzejmie - nie chciałabym niepotrzebnie niepokoić jego Ekscelencji Księdza Biskupa przy posiłku, ostatnio jednak tyle się dzieje, że pewne sprawy nie mogą czekać do rana… - chrząknęła raz jeszcze, dygnęła na dodatek i najwyraźniej czekała na odpowiedź.

Ksiądz wyglądał na przestraszonego. Chwilę trwało zanim zrozumiał cóż się dzieje. Obraz delikatnej Franki wśród wojów był takim kontrastem, że jego pojmowanie osiągnęło już jakieś granice. Pokiwał tylko bezgłośnie głową i ruszył otwierając kolejne drzwi.

Francesca delikatnie skinęła na Annę i ruszyły za przewodnikiem.

W ślad za nimi rozległy się nierówne kroki zbrojnych wypełniających niewielkie korytarze plebanii.
Biskup nie jadł w jadalni. Zostali zaprowadzeni do sporej wielkości pokoju, w którym znajdował się spory, okrągły stolik z czterema krzesłami oraz sekretarzyk. Na obu paliły się świece. Podobnie jak w dwóch kandelabrach stojących pod ścianami. To pomieszczenie służyło najpewniej do pracy. Na sekretarzyku były rozłożone jakieś pisma, a pióro stało w kałamażu.

Na stoliku była ułożona skromna jak na obecne w tym miejscu standardy kolacja. Kilka grubo skrojonych plastów szynki, wino, pieczywo wypiekane całkiem niedawno, bo uderzało w zmysły Franki zapachem świeżego wypieku, cebuli i ziół.

Francisca skinęła mężczyznom, aby zaczekali za drzwiami, a sama okazując należny szacunek głowie Inkwizycji w Płocku weszła do pomieszczenia zaraz za Anną.

- Niech będzie pochwalony… - skinęła głową - niestety jesteśmy zmuszone niepokoić Jego Ekscelencję jeszcze przed zmrokiem.
Franciscę zastanawiało co wiedzą przebywający tu księża, niemniej z tego co udało jej się zobaczyć wszystko pozostało po staremu.
- Czy jest to dla księdza Biskupa duża trudność? - uśmiechnęła się uprzejmie.
- Niedogodność - odpowiedział Gunter.
- Rozumiem, że zdecydowałyście się na pokojową współpracę i będziemy próbować wspólnie pozbyć się bestii z lasu, prawda? Wszak inne rozwiązania nie przyniosą żadnej ze stron pożytku.

Wstał i przeszedł się po pokoju. Franka wykorzystała moment, żeby przesunąć się w światło lampy i zerknąć na zapisane kartki. Część listów była już w kopertach i zapieczętowana, ale jeden nadal czekał na zakończenie. Najpewniej jedzenie przybyło w trakcie jego spisywania.

- Napijecie się dla przypieczętowania sojuszu?

Anna poprosiła o kieliszek wina najwyraźniej zauważając poczynania włoszki i grając na czas. W końcu gdy już wrócili do rozmowy zakonnica zaczęła.

- Mamy pewne obawy wasza ekscelencjo. Otóż Inkwizycja ma pewne środki a wasz… - Anna myślała jak określić wampira - mocodawca, najwyraźniej takowych nie ma. Stąd mam uzasadnione obawy, że chcecie wykorzystać nas jako mięso armatnie. Tak to się określa?

Biskup opadł za biurko i jednocześnie przesunął wszystkie listy i dokumenty tak, że Francisca już nie mogła więcej na nich dojrzeć.

- Bez naszego udziału jesteście mięsem armatnim. Giniecie. Jedna zakonnica, brat Reznov. Ta cygńska służka. Zbrojni pod wodzą drugiego czerwonego brata. Teraz ten oprych, któremu zdrajca wypuścił flaki na bruk Płocka. Jesteście jak te dziewczynki bładzące na ślepo. - Tłuste palce zastukały swymi pierścieniami o kielich, Anna zaś poczerwieniała na określenie Gerge oprychem.

Wenecjanka, która wykonała kilka w tym czasie kilka chaotycznych kroków podeszła do stołu i nachyliła się nad biskupem niebezpiecznie osaczając go zapachem wody różanej. Spojrzała mu w oczy mając na twarzy przylepiony beznamiętny uśmiech.

- Tak. Właśnie. Jego Ekscelencja zapewne zauważył, że naprzeciw niego siedzi głowa lokalnej Inkwizycji. Osoba, która podejmuje decyzje - poczekała chwilę, żeby te słowa wybrzmiały - Niektórych jeszcze nie podjęła i niezręcznie by było, gdyby ktoś poprzez niepotrzebne wylewanie swoich żali zaprzepaścił czyjeś inne misterne plany i przysporzył mu dodatkowych trudności, prawda?

Kobieta błyskawicznym ruchem sięgnęła po chleb z talerza, a potem powoli odłamała sobie jego kawałek.

- Ciągle jesteśmy tutaj po to, aby poszukać dróg współpracy? - dodała.

Ta uwaga trafiła biskupa niczym obuch. Wyprostował się.

- Tak. Racja. Niestety my od jakiegoś czasu utknęliśmy w Płocku. Wiemy, że nasz wróg używa szczurów i innych szkodników, żeby nas szpiegować. Jednocześnie my jesteśmy ślepi.

- Kim jest Rokita?
- wypaliła Anna, a biskup pobladł zanim odpowiedział upłynęło kilka uderzeń serca.
- Cóż… on poniekąd służy naszej sprawie. Jest naszymi oczyma.Choć trudno go kontrolować.

Francisca pokręciła głową:
- Negocjacji nie otwiera się opowiadając o brakach i trudnościach. Jego Ekscelencja na pewno da radę nam opowiedzieć coś bardziej pozytywnie… Mistrz Auditore uwięziony w podziemiach katedry ze sługą uwięzionym na plebani i drugim… dość lekkostrawnym… bronionymi przez mgłę i kilka strachliwych cieni. Na zakończenie szpieg, którego trudno kontrolować. Na pewno nie tak chcemy was widzieć… Potrzebujemy… - potarła palcem skórkę chleba - jakiejś barwniejszej opowieści.

Gunter upił nieco wina.
- Mistrz Auditore pochodzi z Włoch, tam urodził się jako człowiek. Miał szczęście przyjąć święcenia kapłańskie i niósł słowo Pana. Tak dotarł na półwysep Iberyjski. Tam zainteresowały się jego życiem byty będące aniołami Pana. Nie w tym sensie, w którym je sobie wyobrażaliśmy. Nie mają skrzydeł. Są ludźmi, którzy zostali przemienieni. Ich ciała nie potrzebują już jedzenia, ani picia. Nie starzeją się. Jednym słowem umieją ludzi zmusić do posłuszeństwa.

- Plugawe wampiry!
- przerwała Anna.

- To zależy od punktu widzenia. Czy fakt, że Jezus przemienił wino w swą krew i dał ją spożyć apostołom czyni ich wampirami? Od wieków wiemy, że krew ma boską moc. Mistrz Auditore został więc wybrany, by po wsze czasy nieść swe posłannictwo. Mnie znalazł w trakcie podróży do Świętego Imperium Rzymskiego. Postanowił mnie pobłogosławić i wspólnie ruszyliśmy na wschód, by zaprowadzić Chrześcijański porządek w tej dziczy. Tymczasem tutaj natknęliśmy się na pogańską istotę, która odwróciła się od Pana. Tutaj spotkaliśmy istotę określaną jako Rokita. On jest… specyficzny. Nosi klątwę, której Mistrz nie umie odwrócić. Za życia Rokita był krzyżowcem. Stawał do walki z tym, co siostra nazywa Wampirami. A one w zemście uczyniły go jednym ze swoich. Nie jest to dla niego łatwe, gdyż w przeciwieństwie do mistrza Auditore jemu zmienia się ciało. Stopy zmieniły się w kopyta, a na głowie wyrosły koźle rogi. Służy naszej sprawie, żeby odkupić swe grzechy.

Gunter dopełnił sobie kieliszek z winem.

- Co zaś do cieni, to Auditore ma nad nimi władzę, podobnie jak król Salomon miał władzę nad demonami, które zbudowały dlań największą świątynię starożytnego świata. Nie jest ważne jakimi drogami dążymy do celu, jeżeli cel jest godzien.

Wenecjanka poczekała moment, aby sprawdzić, czy Anna nie chce czegoś powiedzieć. Ta sama chwila pozwoliła jej pominąć wątpliwe zakończenie biskupiego wywodu. W innych okolicznościach Francisca zapewne zaordynowała by Sroce i Tryplowi przygotowanie drewna na stos.

- Czyli - rozłożyła dłonie - Jego Ekscelencja, a także Mistrz nie macie możliwości opuszczenia miasta, a pułapka, którą widzieliśmy w katakumbach, znajduje się dokładnie w jego centrum - prawa dłoń uniosła się wyżej i opadła - Tymczasem Tryglaw jest w okolicznych lasach i raczej do miasta się nie zapuszcza - lewa dłoń wykonała podobny gest.
Twarz Francisci mówiła to czego zabrakło w słowach. Plan nie rzucał na kolana.

- Co wiecie o demonach? Jak planowaliście je zwabiać? Czy one wiedzą, gdzie szukać Mistrza? Jeśli nie to, czego mogą szukać lub pożądać? Na ten moment jedyny demon jakiego spotkaliśmy zaatakował nas. O Mistrzu nawet nie wspomniał. - Francisca nie chciała dodawać, że biskup i jego Mistrz mniej kojarzyli się z żądzą niż inne osoby obecne w tym pokoju oraz poza nim.

- Myślimy, że Tryglaw pragnie niepodzielnej władzy. I że chce wrócić do statusu sprzed wieków, gdy był postrzegany jako bóg o trzech twarzach. Kiedyś pewnie to by przeszło, bo lokalni poganie wierzyli w wielu bogów. Ale dziś wiemy, że Bóg jest jeden. Nie ma miejsca dla innych. Dlatego wy jak i katedra są oczywistym celem dla tego potwora.

Francisca słabo znała się na lokalnych bóstwach. Istota mogła jednak zapewnić sobie nawet pewien posłuch u lokalnej ludności. Zaś chrześcijański wampir bardzo słabo mieścił się w jej wiedzy o tym świecie.

- Dobrze, a co z demonami, które przywołuje? Za mało o nich wiemy, a na ten moment to chyba one stanowią największe bezpośrednie zagrożenie.

- Zgadza się. I tu liczę na waszą pomoc - odpowiedział Biskup.

Francisca westchnęła.
- I przez ostatnie dni nie daliście rady się czegoś o nich dowiedzeć? - jej niezadowolenie było tłumione nieznacznie przez delikatny zapach róż.

- Do jakiego stopnia jesteście w stanie zapewnić bezpieczeństwo w mieście?

- Nie stosujemy rozwizań siłowych, jeżeli o to pytasz. Natomiast potrafię przemawiać do ludzi. Biskup ma tu swój autorytet.

"O ile nie okaże się sługą mrocznego władcy" pomyślała kobieta i niezbyt pewnie kiwnęła głową.

- Jak daleko cienie mogą się poruszać?
- Są szybsze niż człowiek, jednak wolniejsze niż koń w galopie. Powstają o zmroku, giną w świetle słońca.


Francisca potarła dłonią o dłoń.
- Jeśli siostra Anna wyrazi zgodę, proponuję utrzymać zawieszenie broni. Nie wiemy co przyniesie noc, ale wiemy co przygotowaliście w katakumbach. Nie wiem na ten moment jak moglibyśmy to wykorzystać, o ile demony same nie zechcą tam wejść - Francisca westchnęła.
- Nie zamierzamy atakować nikogo z katedry, ale będziemy musieli działać szybko, a do tego wróg może być pośród nas, dążąc do tego by swoich przeciwników słać przeciwko sobie. Jeśli, ktoś z nas zaatakuje drugą stronę, to zanim sięgniemy po odwet spróbujmy się porozumieć. Czy Jego Ekscelencja i mistrz przystaną na te warunki?
 
__________________
by dru'
druidh jest offline