Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-09-2007, 18:30   #28
Alaron Elessedil
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
Ravist krążył dalej wokół kapłana, lecz było coś, co nie spodobało się Magowi. Tym czymś było przeczucie, że nie jest dobrze, a zaczynało być jeszcze gorzej, lecz Rav nie ustępował, ciągnąc:
-Może i nic nie brałeś, ale rozdwojenie jaźni masz. Chociaż może jesteś tylko zdolnym oszustem, który może zmieniać głos-teraz był już pewien, że nie jest kłamcą, ale mógł go kontrolować jakiś Mag. Dalej nie wierzył w istnienie jakiegokolwiek boga.
-Jeżeli jesteś bogiem czegoś to tylko kłamstwa i łgarstwa. Jesteś mniej wart niż trup leżący u mych stóp-zwracał się do tego drugiego głosu, a nie Inghama.
-Głupcy! Wasze wątpliwości wzniecają we mnie płomienie gniewu! O jakże bardziej bylibyście mi użyteczni jako istoty nieumarłe…Tak! Może to jest sposób, aby wzbudzić w was wiarę…-zamyślił się.
-Choćbyś miał kołem łamać, i tak nie uwierzę w boga, za którego się podajesz, nędzniku-rzekł Ravi, czując że igra z czymś, z czym nie powinien zadzierać, lecz podobało mu się to i pociągało go. Od dawna nie walczył z nikim, a to miało być jego pierwsze, wyjątkowo krwawe spotkanie.
Czuł mrowienie w całym ciele, które rwało się do bitwy. Czuł, że drażni tą istotę swoją jawną pogardą okazywaną jej, ale chciał, by się zezłościła, chciał ją zabić. Pragnął tego całym ciałem, ale nie duszą. Gdy zdał sobie z tego sprawę, było już za późno.
-Nie!-krzyknął kapłan swoim głosem. Talander widział go z każdej strony, gdyż bezustannie krążył wokół Inghama.
-Oszczędź ich Panie! Błagam!-odezwał się ponownie.
-Milcz durna kreaturo, byłbyś nikim beze…-odezwał się owy głos, a kapłan padł na ziemię, lecz Rav nie przestawał okrążać Inghama. Kapłan podniósł się i podszedł chwiejnym krokiem do ściany, o którą się oparł.
-Uciekajcie…uciekajcie stąd głupcy! Spadło na was przekleństwo, a na mnie wyrok śmierci. W tej komnacie czeka was jedynie zagłada. Przy głównych drzwiach czeka na was Zack. On was poprowadzi w bezpieczne miej…-rzekł kapłan, którym jeszcze był, a następnie ponownie upadł. Na głowie pojawiły mu się kruczoczarne włosy, a z pleców wyrosły pajęcze odnóża.
Ravist powoli cofał się w stronę wyjścia.
Uwolnij mnie!!! Uwolnij!!! Zniszczę dla ciebie ten pomiot, zniszczę...-mówił mu głos.
Zamknij się!-uciął ze złością, co skłoniło go do dobrego uczynku.
-Wy!!! Won stąd!!!-rzucił ze złością w głosie, samemu stając i będąc gotowym do rzucenia zaklęcia.
Mistrzu, twoje pierwsze zaklęcie, jakiego mnie nauczyłeś i jakie zastosowałeś na mnie-pomyślał, mentalnie przygotowując się na zaklęcie wstrzymujące ruch. Miało ono zatrzymać Inghama w bezruchu.
-Norte dominius est fanlir-wyszeptał, przygotowując kolejny czar, tym razem przywołanie wirujących ostrzy ze stali, które miały pociąć wszystkich, którzy znaleźli się w pobliżu ofiary zaklęcia.
Wtedy zauważył, że w komnacie zostały jeszcze dwie osoby oprócz niego i Inghama. Błyskawicznie podbiegł do mężczyzny z czapką z piórem bażanta i pchnął go z całej siły do wyjścia. Wtedy właśnie zobaczył, że Elf snuje zaklęcie. W takim momencie przerwanie, poprzez było niebezpieczne dla wszystkich.
-Nie utrzymam go długo! Rusz się kretynie!-wrzasnął stojąc tuż przy twarzy Elfa. Ten nie zareagował, więc Rav wycofał się w stronę wyjścia.
-Bohater zasrany-mruknął wychodząc. Wiedział, że jego czar za moment odpuści, więc gdy już był za drzwiami, puścił się bezszelestnym biegiem do drzwi, gdzie czekał Zack.
-Prowadź gnomie, tylko szybko-warknął.
 

Ostatnio edytowane przez Alaron Elessedil : 08-09-2007 o 18:45.
Alaron Elessedil jest offline