"Odwaga to wynikająca z wieloletniego doświadczenia wiedza kiedy spierdalać, a kiedy na to jeszcze za wcześnie" zawsze mawiał Greger młodszym hultajom, którzy dopiero aplikowali do roli rzezimieszków, złodziei, zabójców i zwyczajnych łotrów w Nuln. O ile któryś był na tyle cierpliwy by go słuchać. Sam pamiętał, że lekcję tę przekazał mu Bremer zwany "Struną", i powtarzał ją dotąd dopóki sam o swojej nauce nie zapomniał i wdał się w beznadziejną rąbaninę o jakąś pierdołę z trzema rębaczami z Kislewa. Greger jednak pamiętał ją doskonale. Nie raz powstrzymała go od głupiego działania. Powstrzymała i teraz.
W pierwszej chwili, uzbrojony w tasak i miecz, chciał ruszyć na przeciw pędzącym rumakom i dosiadającym ich zbrojnym ale na szczęście chłopaki na czele z Waldemarem mieli inny, lepszy plan. Szybko skoczył śladem Waldemara zagarniając ze sobą skamieniałego przez chwilę Rusta. I znów gnali przez pobojowisko walących się namiotów, kłębowisko szmat i sznurów. A za nimi wybuchła istna pożoga po tym jak Fretka wywalił koksownik wprost w nasączone woskiem, nieprzemakalne płótna namiotów. Nie patrzył jednak na ognień pożogi, bo na jeden dzień ognia miał już pod korek. Gnał za Waldemarem i zatrzymał się dopiero gdy ten wskazał powóz i mocującego się barierką furmana.
- Bierzmy się za niego, jest sam. Mogę prowadzić. Bramę zastawimy obróconą, by opóźnić pościg - powiedział Waldemar i spojrzał na Gregera wymownie. Greger skinął głową i w te pędy ruszył ku bramie.
- Czekaj dobry człowieku, pomożemy! - zawołał do wiźnicy, który spojrzał nań jak na ducha.
- Kurwa! - wykrzyknął furman i jak oparzony odskoczył do barierki rzucając się do wozu.
"Co prawda to prawda" pomyślał Greger po czym w kilku susach dopadł woźnicy i widząc, że szarpie się z kuszą wyrżnął jego głową o burtę wozu. Raz i drugi, dla pewności. Osuwającego się złapał za kołnierz i hajdawery i sapnąwszy wrzucił do środka. Widząc zaskoczone spojrzenie gramolącego się na wóz Waldemara odparł - To w sumie nasz, nie?
Szybko podniósł upuszczoną przez wozaka kuszę i rzucił ją w ślad za właścicielem po czym skoczył by usunąć blokującą przejazd belkę, którą po tym jak Waldemar przejechał znów postawił w pierwotnej pozycji i jeszcze dodatkowo zablokował klinem z kawałka jakiejś dechy. Dopiero wówczas wskoczył na wóz dołączając do gramolących się do środka kamratów.
5k100: 49, 61, 44, 81, 28