Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-03-2022, 11:36   #72
Lechu
 
Lechu's Avatar
 
Reputacja: 1 Lechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputację
9 sierpnia 2050, Droga do elektrowni

Nagła pobudka Hectora nie zaskoczyła Davisa. Medyk zwrócił uwagę na palce, którymi chwilę wcześniej Garcia złapał się za obolałą głowę. Uderzenie w ramę pojazdu nie spowodowało rozcięcia skóry, bo JD nie dostrzegł nawet kropli krwi. John delikatnym uśmiechem skwitował kilka łez, które mimo woli poleciało z oczu drugiego nowojorczyka. Kiedy padło pytanie o Caligine medyk westchnął wiedząc, że zaraz zacznie się znana mu już opowieść.

Zmiana otoczenia - z terenu zurbanizowanego na bardziej wiejski - wpłynęła na JD uspokajająco. John wiedział, że skoro nie dostrzegł żywej duszy wśród gruzów i kikutów budowli to tym bardziej nie znajdzie nikogo wśród drzew. Hamowanie było na tyle nagłe, że Davis z impetem uderzył w element podwozia.

- Kurwa jego mać. - zaklął medyk masując bok głowy. - Przydałaby się jakaś przyjemna tapicerka.

Leśny zaczął swój wywód chwilę później bardzo trzeźwo podchodząc do rzeczy. Davis wiedział, że drzewa czasem się przewracały, ale żeby akurat w poprzek drogi którą jechali? Nie. To nie mógł być przypadek. Idąc za przykładem Billa nowojorczyk ukrył się za kolejnym z drzew. Plan, który przedstawił Leśny był prosty. Po przekazaniu strzelby Hectorowi mogli ruszać.

John Davis nie wyróżniał się posturą drwala, ale - dzięki biwakowaniu z ojcem w przeszłości - potrafił nie stoczyć się w dół zbocza w towarzystwie siarczystych "kurw" i innych "chujów". John musiał przyznać, że otoczenie przyrody było całkiem przyjemne co stało w opozycji z napięciem jakie udzieliło się każdemu z przyszłych demontażystów infrastruktury kolejowej. JD cieszył się, że było już jasno. Rozglądał się uważnie na długo przed tym jak upomniał go towarzysz. Jeżeli chodziło o uzbrojenie to JD sięgnął po pistolet nie zapominając o odbezpieczeniu go. Jego umiejętności strzeleckie nie stały na dobrym poziomie, bo zawsze wolał leczyć aniżeli ranić. Pewnie dlatego został medykiem a nie gladiatorem.

JD stara się nie narobić więcej hałasu niż to konieczne. Jeżeli nie udało mu się dostrzec ludzi to być może konie pośrednio dadzą o sobie znać (jakieś odchody lub ślady po przygryzaniu zieleniny). Może MG śmiało testować opiekę nad zwierzętami/wypatrywanie/łowiectwo w zależności co bardziej pasuje. Rozumiem, że teren w jakim znajduje się ekipa to bardziej las niż góry czy ruiny (na dwie ostatnie opcje John ma znajomość terenu). Oczywiście John też jest czujny i bacznie się rozgląda (można testować cały pakiet albo to co bardziej pasuje do sytuacji).

 
Lechu jest offline