Zakończenie sesji
Moi drodzy, przemyślałem wczoraj i dzisiaj na spokojnie uwagi Elenorsara i doszedłem do zbieżnych z nim wniosków. Mam wrażenie, że sesja dotarła do punktu przeciągnięcia i najpewniej nie da się jej już reanimować z impetem porównywalnym do fazy startowej (zwłaszcza, że teraz siłą rzeczy scenariusz wszedłby w fazę dungeon crawlera z minimalną ilością interakcji między graczami, a w zamian sporą pulą kostkowania). Jednocześnie wymyśliłem sposób, dzięki któremu uda nam się zamknąć ją od strony fabularnej w logiczny i elegancki sposób tak, by spiąć całość przygody. Tym samym proszę, aby nie dopisywać już niczego w wątku fabularnym, ja umieszczę tam jeszcze wpis finałowy.
Oczywiście jest mi szkoda, że nie udało się ukończyć tego scenariusza - i biorę całą winę za niepowodzenie na siebie. Chciałbym serdecznie podziękować wszystkim uczestnikom, w szczególności zaś Jenny i Elenorsarowi, którzy włożyli w przygodę ogrom serca i dali się poznać jako rewelacyjni gracze. Prowadzić dla Was było prawdziwą przyjemnością.
Co do samej fabuły, pozwolę sobie zdradzić kilka niespodzianek. Pierwszą z nich jest osoba specjalisty Purcella. Jak zapewne zauważyliście, jego zachowanie było nieco dziwne, a brak wiedzy na temat interioru tendera zastanawiający - po wejściu na pokład okrętu zauważylibyście szybko rosnącą dezorientację Purcella, a jej powód byłby prozaiczny: prawdziwy Purcell już dawno nie żyje, zginął na pokładzie kapsuły ratunkowej zastrzelony przez Manuela Cardoso, przedstawiciela Weyland-Yutani grającego z Wami od początku w kotka i myszkę. Jeśli o genezę wydarzeń na zaopatrzeniowcu chodzi, Amerykanie mieli z W-Y porozumienie, w ramach którego zobowiązali się przekazać korporacji próbki jednego z patogenów Inżynierów w zamian za elementy technologii Yautja (dla nas znanych potocznie pod nazwą Predatorów). Coś poszło jednak nie tak i wskutek błędu ludzkiego patogen uwolnił się jeszcze na pokładzie zaopatrzeniowca doprowadzając do katastrofalnego w skutkach skażenia całej jednostki. Delegacja W-Y podjęła próbę ucieczki na własną jednostkę, ale została zniszczona przez Amerykanów próbujących desperacko zatrzeć ślady transakcji i walczących jednocześnie bezskutecznie o zapanowanie nad patogenem.
Raz jeszcze pragnę wszystkim serdecznie podziękować za ogromny wkład i zaangażowanie w sesję. Nie był to zły scenariusz i sądzę, że w pierwszej fazie gry (przed popadnięciem w marazm) naprawdę dobrze nam szło.