Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-03-2022, 13:04   #31
Raga
 
Raga's Avatar
 
Reputacja: 1 Raga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputację
***

Ariel zbiegła po schodach i ruszyła w kierunku budynku po lewej stronie. Chciała dopaść jego ściany i potem przebiec dystans dzielący go od głównego budynku. Tak chciała zminimalizować ryzyko ostrzału z okien.

Na jej nieszczęście Huzar przemieścił się do zachodniego okna. Strzelił do niej akurat gdy dobiegała pod osłonę. Długa seria trafiła ją w pełnym biegu. Dwa pociski utkwiły niegroźnie w jej napierśniku.

Shania w tym czasie oddała serię w Huzara w lewym oknie budynku z anteną. Panzerknacker był lżejszy niż M-50. Leżał inaczej w rękach. Nie pamiętała ze szkoleń jak ciężko chodzi spust. Przytrzymała go trochę za długo. Zaskoczyła ją długość serii jaka opuściła lufę karabinu i mały odrzut. Musiała powstrzymać się przed odruchową korekcją ognia.
Trzy trafienia. Brzuch, prawe ramię i środek głowy. Kolejny trup po stronie wroga.

***

Cyknięcie oznaczające brak amunicji w magazynku sprawiło, że siedzący na drzewie McBride otrzeźwiał z wściekłości która kazała mu pociągać za spust. Coś było w spojrzeniu Razydy, że człowiek miał ochotę uciec i się schować. Ale troska o życie brata i lojalność wobec towarzyszy były silniejsze. Christopher przełknął ślinę, czując jak nagle zaschło mu w gardle, i sięgnął po nowy magazynek. Razyda w tym czasie wycelowała lufę swjego CKMu w linię drzew i czekała. Snajper musiał być dobrze ukryty bo Nagaroth milczał.

Ariel dobiegła do ściany i złapała się za napierśnik. Pociski nie przebiły pancerza ale uderzyły mocno. Ariel syknęła, skóra była drażliwa, będzie siniak. Spojrzała w stronę dowódcy i reportera. Zbliżali do głównego budynku… To był zły pomysł. Powinni cofnąć się za bramę. Ostatni oddech i ruszyła biegiem, pochylona. Miała cichą nadzieję, że Shania osłoni ją ogniem i przyciśnie tego idiotę w oknie. Ruszyła w stronę swojego dowódcy i rannego kompana.

Morris w tym czasie wykorzystywał każdą sekundę jaką kupli mu jego podkomendni i targał Gabriela za róg budynku. Gdy tam dotarł, posadził korespondenta pod ścianą, odpiął pasek od jego karabinu i próbował naprędce wykonać z niego opaskę uciskową na udzie. McBride kontaktował na tyle, że był w stanie ją przytrzymać Sierżant ujął karabin w obie dłonie i czekał na ruch wroga.

Spetember wycelowała i zaczęła strzelać w jedynego widocznego huzara. Zadziałała odruchowo. Nie złożyła się do strzału, a raczej ręce podniosły broń do linii wzroku. Palec nacisnął spust wypluwając długą serię. Jakby w zwolnionym tempie widziała, że pierwszy pocisk uderza wroga prosto w środek głowy. Zaskoczona tym nie kontrolowała już reszty serii.

Ariel widząc jak seria z karabinu uderza o elewację budynku, rzuciła się pędem na drugą stronę. Zatrzymała się po lewej stronie schodów prowadzących do głównego wejścia budynku. Zerknęła w okno koło otwartych drzwi. W środku było półmrok. Dostrzegła jedynie wnętrze pomieszczenia administracyjnego. Za blatem biurka znajdowały się szafki aktowe, a po lewej i prawej przejścia do innych pomieszczeń. To, że nie dostrzegła wroga nie oznaczało jednak, że go tam nie było.

Tymczasem na drzewie została podjęta decyzja. Po zmianie magazynka i ułożeniu się do strzału Christopher spojrzał przez lunetę w oczy Razydy i nacisnął spust. Posłał w stwora pięć pocisków.

Pech chciał, że sekunde przed strzałem jakiś ptak wzbił się w powietrze z sąsiedniego drzewa i to zwróciło uwagę Razydy. Stwór przekręcił głowę i cudem uniknął dwóch pocisków. Kolejny dosięgnął celu, ale zrykoszetował od kości czaszki odrywając spory kawałek skóry i mięsa. Przeciwnik gwałtownie odwrócił głowę i popatrzył wprost w kierunku z jakiego padały strzały. Znowu pudło. Ostatni wbił się bestii w policzek i odstrzelił część głowy. Gęsta maź wylała się na jej ramię i pociekła po łapie trzymającej ciężki karabin. Zachwiała się, ale nie upadła.

Snajper nie odpuszczał choć po tylu strzałach nawet pozbawiona części mózgu Razyda pewnie już wiedziała gdzie jest. Pozostał na pozycji i był gotów do kolejnego ataku.
- Zdechnij w końcu! - syknął Chris oddając kolejne pięć strzałów w pomiot mrocznej harmonii.

Razyda musiała dostrzec błysk z lufy karabinu snajperskiego, bo zaczęła w tamtym kierować Nazgarotha. Było pewne, że grad pocisków zaraz zaleje pozycję gdzie ukrywał się McBride.
Nie było czasu na mierzenie. Marine korygował strzały w miarę ich oddawania. Z tego chaosu tylko jeden dosięgł celu i to dokładnie tam gdzie miał trafić. Pocisk wszedł prosto w oczodół stwora i wyszedł odrywając pół czaszki po drugiej stronie. Razyda stała jeszcze kilka sekund po czym zwaliła się na ziemię.

- I leż tam skurwielu! - warknął wściekle Christopher. Zarzucił sobie przez ramię snajperkę i zaczął schodzić z drzewa. Chciał wspomóc brata i sierżanta. Nie zamierzał biegać na około do bramy, tylko ruszył na wprost, na mur, który zamierzał przeskoczyć.
 
__________________
Walls of stone do not a fortress make. But they're not a bad start.
Raga jest offline