Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-03-2022, 14:17   #262
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 54 - 2525.XII.33 mkt; wieczór

Czas: 2525.XII.33 mkt; wieczór
Miejsce: 4,5 dni drogi od Leifsgard, dżungla, między ruinami a obozem
Warunki: na zewnątrz: jasno, odgłosy dżungli, mżawka, łag.wiatr, gorąco



Wszyscy



~ Tak. Lotosy mają wiele zastosowań. No i są niesamowicie piękne. Obdarwanie ukochanej takim kwiatem to wspaniały dar. ~ w ciemnej dżungli rozległ się cichy szept Majo jaka odpowiedziała na pytanie Carstena. I dało się wyczuć w tym szepcie, że jest napięta jak cięciwa łuku. Tą właśnie broń zdjęła sobie z pleców a włócznię jaka była tak uniwersalnym narzędziem podczas podróży przez dżunglę wbiła przed sobą. Chociaż po części co kto robi dało się w tych ciemnościach raczej domyślić bo nie widzieli swoich twarzy inaczej niż blade owale w ciemności. U ciemnoskórej tłumaczki to nawet z tym był kłopot. Zaś co kto robi i gdzie jest dało się odgadnąć po zamazanych sylwetkach ramion i korpusów.

~ Te kwiaty muszą jakoś oddziaływać na naszą rzeczywistość. Być może dlatego mają tak niezwykłe możliwości i wabią do siebie tak niezwykłe stworzenia. - odparła cicho imperialna szlachcianka z zamiłowaniem do badania egzotycznych krain.

Gdy Bertrand wyjął swój pistolet było wiadomo, że czas na dyskusje się skończył. Pozostali nie protestowali aby go użył. Amazonki wycelowały swoje łuki ale czekały ze strzelaniem na ruch Bretończyka. Carsten i Vivian nie mieli nic do strzelania więc musieli zdać się na nich. Czekali. Napięcie rosło z każdym oddechem. Dłonie pociły się na rękojeściach broni. Aż w ciemnościach nocy huknął strzał. Dało się dostrzec iskry jakie w dzień byłyby łatwe do przegapienia a jakie huknęły z lufy. Zaraz potem w nozdrza uderzył ostry zapach spalonego prochu a otoczenie Bretończyka zapewne otoczyła szybko rzednąca chmura dymu ale tej po ciemku nie dało się dostrzec. Objawiała się właśnie jako kwaśny zapach spalonego prochu. Gdzieś nad ich głowami rozległy się skrzeki nagle rozbudzonych małp i ptactwa.

Innego efektu wystrzału nie dało się zobaczyć. Ten podłużny cień jaki otaczały świetlne plamki niczym świecący brokat dalej płynął w powietrzu jakby w ogóle nie zareagował na ten wystrzał. Przez pierwsze dwa czy trzy oddechy. Ale nagle zmienił trasę. Obrócił się niczym wielka, lewitująca ryba i obrys jego kształtu zmienił się. Co znaczyło, że ustawił się przednim lub tylnym profilem. Do ataku lub ucieczki.

- Obawiam się, że chyba zwróciliśmy jego uwagę i postanowił nam się przyjrzeć. - rzuciła cicho Vivian zachowując spokój i pogodę ducha nawet w takiej chwili. Ale dobyła swojego rapiera którego do tej pory w ogóle nie wyjmowała i zdawała się traktować tylko jako oznakę swojej rangi. Obie wojowniczki królowej też nie czekały dłużej na to co się stanie tylko świsnęła jedna i druga cięciwa. Strzały zniknęły w ciemnościach z niewiadomym efektem tak samo jak kula z pistoletu przed chwilą. Obie wojowniczki sięgnęły do kołczanów na plecach aby powtórzyć strzał póki stwór nie był jeszcze na tyle blisko aby z nim walczyć bezpośrednio. Wtedy stwór zareagował.

Przez skąpaną w mroku nocy, mokrą dżunglę przeszedł przenikliwy dźwięk. Ni to skrzek, pisk i wrzask. Jakby wiele trąb, gardeł bestii, potępieńców zawyło jednocześnie. Wszyscy w pstrokatej grupce poszukiwaczy przygód jacy stanęli na drodze tego dziwnego, obcego skrzeku poczuli jakby przenikał on ich do głębi, gdzieś w głąb serc i duszy. Najbardziej chyba obie Amazonki bo wrzasnęły jakby ugodził ich fizycznie. Straciły rytm przy wyjmowaniu strzał z kołczanu, zachwiały się ale ustały na nogach. Stwór zaś zamilkł ale dalej jego czarna, nakrapiana świetlnymi punktami plama zdawała się sunąć wprost na śmiałków jacy przybyli po kwiaty jakie zwabiły i jego.


---



Mechanika 54



T 01


Bertrand (US) 30-20-10-20-5=-25; rzut: https://orokos.com/roll/936558 85; -25-85=-110 > pudło

Kara (US) 45+20-10-20-5=30; rzut: https://orokos.com/roll/936560 37; 30-37=-7 > pudło

Majo (US) 45+20-10-20-5=30; rzut: https://orokos.com/roll/936559 42; 30-42=-12 > pudło

Stwór: w kogo (1-2 Bertrand; 3-4 Carsten; 5-6 Kara; 7-8 Majo; 9-10 Vivian): rzut: https://orokos.com/roll/936577 8,7,5 > Majo, Majo, Kara
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline