18-03-2022, 15:59
|
#10 |
| - Czy to coś związanego z uroczystością? - Zapytał Eravien.
- Uroki życia w mieście - odparł Cassius.
O ile dotychczas młody Mavros przemykał w tłumie wraz z nimi, nucąc harmonizująco ze słyszanymi melodiami i zerkając to tu, to tam z jednego straganu na drugi, tak teraz spochmurniał i wpatrywał się w marznące dziecię ze zmarszczonym czołem. Apatia przechodniów nie zdziwiła go wcale - zdegustowała, owszem, ale nie zdziwiła. Morski Kwartał, bogata dzielnica błękitnokrwistych i nuworyszy, któż tam przejąłby się takim widokiem! Pewnikiem nawet gdyby zauważyli dziewczynkę z zapałkami, wzięliby jej obecność i stan za grę aktorską i próbę wyłudzenia paru złociszy. Tak jak czasami grali rzekomi "weterani wojenni" wokół Akademii - niby sparaliżowani i podupadli na zdrowiu, a tak naprawdę oszukiwali i aktorzyli, licząc na dobre serca losowych przechodniów.
Któż wie, może i dziewczynka była oszustką, ale Cassius mimo wszystko posłuchał głosu serca. Mruknął do nowych towarzyszy, że zaraz wróci i prześlizgnął się dalej, w głąb tłumu, w kierunku straganu z dzianiną. Chwilę przebierał i przeglądał całkiem dobrej jakości towary, zastanawiając się nawet czy aby nie kupić czegoś dla siebie lub nie zlecić jakiejś roboty. Koniec końców jednak, Cassius wskazał palcem gruby, szaro-bury koc, który ośmiolatce mógłby dublować nawet jako płaszcz. Wysupłał monety z sakiewki przy pasie, zapłacił i podziękował ładnie. Starannie złożył zakupioną darowiznę, ruszając z powrotem ku kompanom i dziewczynce, którą już maglowała elfka.
|
| |