Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-03-2022, 18:39   #35
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Bohaterowie (zwłaszcza po dokonaniu czynu, dzięki któremu na owo miano zasłużyli) mają prawo do odpoczynku, ale Argaenowi ten odpoczynek dany nie był. Przynajmniej nie od razu, bowiem ledwo przyszedł do domu dopadła go Elena i prośbą i groźbą skłoniła go do zdania nad wyraz szczegółowej relacji z akcji pod hasłem "walka z goblinami".
- Teraz już się nie opędzisz od licznych wielbicielek - powiedziała z kpiącym uśmiechem. Ale widać było, że jest dumna ze swego starszego brata.

Ojciec aż taki zachwycony nie był faktem, iż syn - miast zająć się czymś porządnym i przydatnym - zrobił właśnie pierwszy krok na drodze ku wymarzonej karierze poszukiwacza przygód. Ale zadowolony był, że Argaen spisał się jak należy.

W końcu Argaen zdołał się wyrwać z rodzinnego grona. Szybko się wykapał i poszedł spać.
* * *

Wizja poranka w "Rdzawym Smoku" sprawiła, że Argaen przegryzł tylko kawałek chleba i pospieszył na spotkanie z towarzyszami broni. Idąc zastanawiał się, czy któreś z nich ruszyłoby z nim na poszukiwanie przygód. Może Verna? Cade? Może Sherwynn? Krewna któregoś tam stopnia, o czym przypomniała mu Elena. Bardka, więc niejako z definicji powinna chcieć podróżować.
A inni?
Vall zdawał się wrosnąć na stałe w Sandpoint, bo był tu "od zawsze". Mharcis? Strażnicy miejscy raczej nie porzucali służby.
No ale spotkanie w tym gronie w zasadzie stwarzało okazję do przedstawienia swych planów. I gdyby w końcu sprawa goblinów się wyjaśniła, można by spróbować ruszyć w świat. Wszak lepiej wędrować z kimś, kogo się zna.

Po drodze do "Smoka" wymieniał pozdrowienia, uśmiechy, uściski dłoni i odbierał gratulacje od licznych znajomych. Sława, jak na razie, była całkiem przyjemna.

* * *

Fundator śniadania był - ku widocznemu zadowoleniu Sherwynn i Verny - nieobecny. Argaen nieco żałował, bo miał cichą nadzieję, że Aldern powie coś ciekawego. Sakiewka pełna złota też byłaby miłym dodatkiem do podziękowań, ale w taką hojność Foxglove'a Argaen nie wierzył.

Jedzenie - jak zawsze w "Smoku" - było wspaniałe, ale miła atmosferę przerwało pojawienie się w lokalu ojca Ameiko, który zrobił córce karczemną awanturę, która zakończyła się rozbiciem półmiska na głowie mężczyny... a potem okrutnymi słowami Lonjiku.
Kretyn najwyraźniej nie był dumny ze swej córki, a Argaen współczuł podwójnie przyjaciółce z lat dziecięcych. Dlatego też zlekceważył (chwilowo) zaproszenie na spotkanie z szeryfem.
 
Kerm jest offline