|
Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
18-03-2022, 18:57 | #31 |
Reputacja: 1 | Wieczór minął jej miło. Poznała nieco lepiej Sherwynn, która wydawała się być inteligentną i wesołą kobietą i cieszyła się, że ich drogi się skrzyżowały. Argaen i Mharcis trochę się ścięli, ale na szczęście nie było to nic poważnego, poza tym pewnie z czasem te relacje się dotrą. Jakby nie było, dzięki dzisiejszemu zwycięstwu nad goblinami tworzyli nieformalną drużynę, o której już się mówiło w miasteczku, a pewnie mówić się będzie jeszcze bardziej. Pamiętała, jak za czasów dziecięcych, chłonąc książki przygodowe jak gąbka wodę, chciała być częścią takiej drużyny. Chyba powoli te marzenia się spełniały. Nie piła dużo, choć wino lubiła i gdy dzwon ratusza wybił jedenaste uderzenie, pożegnała się z kompanami i ruszyła w drogę do domu. Ostatnio edytowane przez Bellatrix : 18-03-2022 o 19:02. |
18-03-2022, 22:39 | #32 |
Młot na erpegowców Reputacja: 1 |
|
19-03-2022, 05:57 | #33 |
Reputacja: 1 |
***
Ostatnio edytowane przez Nostromo : 19-03-2022 o 09:55. |
19-03-2022, 12:00 | #34 |
Młot na erpegowców Reputacja: 1 |
|
19-03-2022, 18:39 | #35 |
Administrator Reputacja: 1 |
|
20-03-2022, 23:57 | #36 |
Kowal-Rebeliant Reputacja: 1 |
|
22-03-2022, 09:03 | #37 |
Reputacja: 1 |
Ostatnio edytowane przez Umbree : 22-03-2022 o 09:10. |
22-03-2022, 10:14 | #38 |
Reputacja: 1 | Vall nie rozumiał pewnych kwestii wśród ludzi. W zasadzie, to nie rozumiał bardzo wielu rzeczy wśród ludzi. Podobnie jak wśród półelfów, które wiele cech miały wspólnych z ludźmi. W każdym razie zauważył, że mężczyźni mają potrzebę dominacji. Kierowania swoim stadem. I nawet dwójka ludzi mających te same cele była w stanie pokłócić się o to kto ma rację. W tej grupie taka sytuacja miała miejsce wczoraj. Strażnik miejski Mharcis przeciwko szlachcicowi Argaenowi. Obydwaj chcieli dobrze. Obydwaj chcieli pomóc. Aczkolwiek gdyby nie obecność dziewczyn, to pewnie skoczyliby sobie do gardeł. Pod tym względem Vall poczuł ogromną sympatię dla Cade’go. Teraz za to wspólnie maszerowali na cmentarz bronić kapłana. Miło było patrzeć n taki obrót spraw. Zabawne, że myślał teraz o tym, a nie o Ameiko i jej ojcu. Z drugiej strony, czy to nie to samo? Musiał kochać swoją córkę, a ona musiała kochać jego. Dlaczego wszyscy wkoło tak komplikują rzeczy? Gdy tylko minęli bramę cmentarza to elfa przebiegł dreszcz. Nie było to przyjemne i sielankowe spotkanie na placu pełnym ludzi i czekających na imprezę. To był CMENTARZ! Trevor pisnął czując niepokój elfa. Na moment elf przystanął, poprawił łuk, zasznurował buty. Sprawdził czy sztylet dobrze leży. A potem wyszeptał zaklęcie i ścisnął mocniej różdżkę. Gdy jego ciało otoczyła niewidoczna powłoka pancerza nie poczuł się ani trochę pewnie. Ale zagryzł zęby, żeby powstrzymać szczękanie. - Ale, że mamy tam wleźć? Do grobu? Tam są martwi ludzie. - Zaczął przed wejściem do krypty. Po chwili ucichł. Z oporem sięgnął po broń. Raczej w grobowcu nie będą walczyć. W końcu co może być w grobowcu? Mało miejsca, ciemno, duszno. Vall ściskał miecz w jednej, a sztylet w drugiej dłoni. - Nie wychylmy się Fred, jasne? Idziemy tylko zobczyć, czy ze zwłokami wszystko w porządku i wychodzimy. Zgrniamy hajs i… Wtedy jego spojrzenie na moment skrzyżowało się ze spojrzeniem Verny. Elf wyprostował się i wypiął swoją wątną klatkę piersiową. - No. Mam nadzieję, że uporamy się z tym przed obiadem - po tych słowach Vall zakaszlał, bo żeby brzmieć lepiej obniżył ton swojego głosu dość nienaturalnie. *** W ciemności widział bardzo dobrze. Zresztą pochodnia dawała sporo światła. Naprzeciw nich stały szkielety. Takie prawdziwe… jak z opowieści o złych nekromantach. - Myślicie, że one śpią? Albo rozumieją dowcipy? Wypalił w stronę stojącego najbliżej Mharcisa. Po chwili przełknął ślinę. Małe pomieszczenie. Czterech na ich szóstkę. Wziął głęboki wdech. Czy się bał? Bał się jak chyba nigdy w życiu. No, ale co? Ucieknie i zostawi resztę? No nie ucieknie, bo wstyd. Czy zatem będzie się dzielnie bronić? No a niby jak? Poczeka aż się zmęczą? Szkielety? A może aż zgłodnieją? Nie… obrona nie miała wiele sensu. Musieli atakować. Atakować z całych sił. Mharcis był strażnikiem. Szkolili ich do walki przy tłumieniu zamieszek. Verna była świetną wojowniczką, więc oni byli świetni na froncie. Czarownik i Cade mogą razić przeciwników z dystansu. Jakiego dystansu? Przecież tu będą z przyłożenia walić praktycznie. Ale muszą cisnąć zza Varny i Mharcisa. Cóż, mamy zatem typowe rozstawienie jak w smoczych szachach. A to oznaczało, że Vall i Sherwyn byli lekką kawalerią. Skoczkami, ruszającymi z flanki. Gdyby tylko mógł obserwować sytuację siedząc z gorącym kakao przy kominku. Wykonał ruch głową w stronę kolumn, żeby kompani zrozumieli, że chce zaatakować wroga z boku. Bał się strasznie, ale tylko zmasowany i szybki atak dawał im szanse na przeżycie. Fred napiął się do skoku wczepiony w ramię elfa.
__________________ Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe. ”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej. |
23-03-2022, 09:41 | #39 |
Reputacja: 1 | Żałowała, że nie może jakoś bardziej pomóc Ameiko, ale też bardka nie wyglądała na taką, co by w tej chwili tej pomocy potrzebowała. Możliwe, że chciała trzymać w sobie te uczucia i nie zamierzała się nimi dzielić, co było zrozumiałe. Najważniejsze, że dali jej jasny sygnał, że gdyby chciała porozmawiać, to bez problemu znajdą dla niej czas. Naciskanie na nią przyniosłoby teraz efekt odwrotny do zamierzonego. Ostatnio edytowane przez Bellatrix : 23-03-2022 o 12:35. Powód: korekcja paru literówek :) |
23-03-2022, 10:19 | #40 |
Administrator Reputacja: 1 |
|