Uderzenie kijem, kolejne... i wreszcie herszt bandytów padł.
Być może należało postąpić inaczej, obezwładnić, ogłuszyć, wziąć żywcem? Seavel niezbyt się tym przejmował. Upewnił się, czy zbir nie żyje, a potem zwrócił się do kupca.
- Panie Jeromirze, już jest pan bezpieczny - powiedział.
Następnie przeszukał kieszenie bandyty by sprawdzić, czy tamten nie ma przy sobie jakichś wartych zabrania rzeczy. |