~ Wyskoczył z umbry… i jest już noc ~ rzucił do Wolrad do Alfy poprzez przestrzeń, szukając spojrzeniem blasku księżyca by nakarmić
Wilka w jego sercu ~ Jak go zaszlachtuję zrobię z niego fetysz! ~ Warknął zarówno w myślach do Nadji jak i na głos zrywając się do szarży.
~ Postaram się go nie rozszarpać nim nie dotrzecie! Zostawić wam odrobinę krwi!
Miał mało czasu. Wampira jeszcze tu nie było. I zawsze wierzył, że da radę uciec z powrotem do Umbry. Dla niego przejścia zawsze były proste…
W głosie wciąż miał nonszalancję. Walka w Umbrze dała mu więcej nadziei niż się spodziewał. Czuł, że mógł wytrzymać dość długo, a jeśli dobrze by poszło… może Kałdun się pojawi tylko po to aby sfora wyskoczyła mu na plecy z Umbry!
Wymienił kilka ciosów, zanurkował pod kilkoma zamachami samamu nie zadając poważnych ran. W pewnym momencie odskoczył w tył, wilk o masie niedźwiedzia warknął
~ Stój! Czekaj! Nic nie rób! ~ wydał rozkaz z mocą, w języku duchów, którego śmiertelne uszy nie były w stanie nigdy zrozumieć.