Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-03-2022, 20:14   #2
Shartan
 
Reputacja: 1 Shartan ma z czego być dumnyShartan ma z czego być dumnyShartan ma z czego być dumnyShartan ma z czego być dumnyShartan ma z czego być dumnyShartan ma z czego być dumnyShartan ma z czego być dumnyShartan ma z czego być dumnyShartan ma z czego być dumnyShartan ma z czego być dumnyShartan ma z czego być dumny
Kiedy ogarnęły go promienie słoneczne. Poczuł ból doprowadzający go niemal do obłędu po czym była tylko ciemność. Na szczęście jego świadomość powoli odpływała i wtedy został wyrwany ze stanu. Najpierw uderzenie, potem wstrząs, a na końcu uderzenie o ziemie. Był cały obolały. Spodziewał się jego życie się zakończy, a stało jednak inaczej. Otworzył oczy i zobaczył niebo na którym nie było widać gwiazd. Z trudem się podniósł. Pierwsze rzuciły mu się w oczy napisy na kamiennych ścianach. Nie znał języka w którym były zapisane, ale uznał, że warto byłoby je jednak zapamiętać. W końcu możliwe, że w przyszłości będzie potrafił je odczytać. Peter przypatrując się miejscu w którym był dostrzegł rudego mężczyznę.
- Do tej pory sądziłem, że jestem wampirem, a wygląda na to, że jestem cylonem.
Teraz dopiero dostrzegł, że jego rozmówca jest dość wysoki.
- Zatem są tu też inni. Dużo ich?
- Może są. Może byli, ale już sobie poszli. Kto wie? - wzruszył ramionami rozmówca.
- Nie drocz się z nim, Seth. Dzieciak wygląda na wystarczająco zagubionego i zestresowanego bez Twojej pomocy - wciął się ktoś inny, stając obok mężczyzny o płomiennych włosach. Nastoletnia dziewczyna miała oczy w kolorze głębokiej zieleni oraz lśniące, ciemnobrązowe włosy, które sięgały za kark. Połowę jej głowy skrywał wełniany kaptur, a policzki obficie obsiano piegami. Miała na sobie parkę z białym obszyciem i kosmaty sweter w tym samym kolorze. Do tego oliwkowe jeansy i czarno białe tenisówki..Słysząc jej słowa, rudy przewrócił oczyma.
- Zapomniałem o Twoim nawyku matkowania wszystkim wokół.
- Raczej o chęci utrzymania ich przy życiu i zdala od kłopotów.
Dwie postaci postaci zmierzyły się surowo, ale pomruk rozbawienia, który wymknął się z gardła mężczyzny zdradził, że była to tylko gra. Dziewczyna odpowiedziała cichym chichotem. Zaraz jednak przywołała się do porządku i zwróciła ponownie do Petera.
- Jestem Maxine, a ten ten tutaj to Seth. Nie wiemy, jak ani przez kogo tutaj trafiliśmy. Nie mamy nawet pojęcia, gdzie właściwie jest “tutaj”. Oprócz naszej trójki i jeszcze jednej osoby, która w tej chwili bada komnatę, nie ma tu nikogo.
- “Bada”? Może “grasuje”? Albo “obwąchuje”? Podsunął rudy z niewinnym uśmiechem.
Dziewczyna ściągnęła usta w cienkę linię, próbując ukryć mimowolny uśmiech.
- Zostańmy może przy “bada”. Teraz złe wieści. Wyjście jest jedno, Wygląda na to, że mechanizm wymaga, by wychodzący upuścił sobie krwi. A do tego każde z nas-
- W tym pewnie też ty, przyjacielu...
- Każde z nas ma pod sercem kulę o promieniu trzech centymetrów.Nie byłam w stanie stwierdzić, do czego dokładnie służą. Wiem za to, że emanują energią życiową, która zdaje się mieć synergię z wampirzym Vitae. Sugerowałabym na razie jej nie tykać - - nastolatka skończyła objaśniać sytuację, po czym - prawie teatralnie - przymknęła ślepia i zaczerpnęła głębszy oddech.
- Pytania? - dodała tonem kogoś, kto właśnie zakończył korpo prezencje.
- Wygląda, na to, że nie ty.
Peter przeszedł parę kroków.
- Seth. Jak ten Bóg? To na jego cześć. Rodzice się skrzywdzili, czy sam się skrzywdziłeś? A może jesteś z tego wężowatego klanu?
- Mój ojciec był fanem wytwórni Hammer i filmów Holta. Ale hej, mogło być gorzej. Zawsze mogłem skończyć jako Bela. Albo Boris. - wzdrygnął się, widocznie zniesmaczony.
- To wiele wyjaśnia.
Chłopak przerzucił spojrzenie na dziewczynę
- A czy, to ważne Maxine? Jesteśmy tu i już.
Chłopak znów zwrócił wzrok ku Sethowi.
- Kto wie, ale jeśli, to grasant trzeba uważać na portfele no i na te kule. Jeśli zaś obwąchuje, to na pewno gangrel. Jeśli trzeba, to się zrobi. W końcu opuszczanie sobie krwi, to była kiedyś popularna praktyka lekarska, ale obecnie raczej nie uważa się nią za skuteczną.
Peter delikatnie się uśmiechnął.
- Kule skoro mają synergię z vitae muszą służyć do zabawy. Trzeba się tylko dowiedzieć do jakiej. Z tego co powiedzieliście wynika, że sami raczej też niewiele wiecie. Nie ma zatem sensu was pytać. Zapomniałem się przedstawić, jestem Peter.
- Miło Cię poznać - odpowiedziała dziewczyna. Rudzielec tylko kiwnął głową. Jego uwaga zdawała się skupiać gdzie indziej. Na... krokach? Peter też zdołał je wychwycić, ale zaledwie na chwilę przed tym, jak do grupy dołączyła czwarta - i z zeznań pozostałych wynikało, że ostatnia - postać. Druga dziewczyna. Mimo swojej lekko przygarbionej postawy i opadłych ramion była wyższa od Maxine. Miała mętne, błękitne oczy i włosy cechujące się kolorem oraz strukturą słomy. Na jej ciuchy składały się luźne spodnie od dresu, wypłowiały tanktop oraz czapka beanie. Ruchy nowoprzybyłej były szybkie i nerwowe, a zauważywszy Petera lekko się wzdrygnęła - jakby instynkt doradzał jej ucieczkę, a rozsądek dołączenie do reszty pozostałych krwiopijców. Rudy i czarnowłosa zdawali się rozbawieni jej reakcją.
- Co to za jeden? - Zapytała, rozglądając się konspiracyjnie.
- Co- To? Peter. Z nieba nam spadł. Dosłownie. Peter - Verna. Verna - Peter. Już widzę, że się polubicie - - stwierdził rozanielony Seth.*
Peter zauważył dziwną reakcje dziewczyny na własną osobę, ale nie miał pojęcia czym, to jest spowodowane. Gdyby nie fakt, że wszyscy tutaj byli wampirami uznałby, że podświadomie wyczuła w nim wampira, ale to nie mogło być, to skoro sama nim przecież była tak jak jego nowi znajomi. Musiało zatem chodzić o coś innego. Uznał, że lepiej będzie poczekać, aż Verna odezwie się pierwsza, a potem ewentualnie też się wypowie.
 
Shartan jest offline