Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-03-2022, 04:55   #520
Santorine
 
Santorine's Avatar
 
Reputacja: 1 Santorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputację
Wyglądało na to, że sprawa zakończyła się. Egon kontent był z przebiegu sytuacji. Choć nadal trwała pogoń, która zapewne w kolejnych dniach miała się okazać jeszcze bardziej zajadła, to wojownik nie obawiał się jej.

- Zatknięcie rajców miejskich na palu będzie dla mnie wystarczającą nagrodą - odparł Egon na słowa wieszczki. Dobrze się stało, że udało nam się odzyskać ciebie z tej ciupy takim małym kosztem, wszakże nikt nie zginął ani ran nie odniósł.

- Zanim jednak będziemy świętować, trzeba się zastanowić, jakie kroki trzeba wziąć, żeby miasto w końcu opanować - ciągnął dalej. - Myślał kto już nad tym, jak do sprawy się zabrać? Jak żeście wtedy tym statkiem tutaj przypłynęli, cóż żeście wtedy zamiarowali, żeby zrobić? Jaki był plan?

Wojownik był ciekaw tego, jakiś to plan Norsmenów przerwali carskie ciury, które wtedy rozbili ów oddział wieszczki. Niechybnie coś musiało pójść źle, bowiem nie wyobrażał sobie, że ona i parę łbów z północy wyprawili się sami na całe miasto. Jaki był ich plan?

- Oh, jakieś wieszania i inne zabawy to już zostawię wam. - rugatogłowa uśmiechnęła się delikatnie chyba rozbawiona propozycją brodatego mięśniaka. Sama po jego pytaniu spojrzała na lidera zboru. Przez moment spojrzenia złotych oczu rogatej kobiety i tych spoglądających przez szczeliny maski skrzyżowały się ze sobą. Starszy lekko skinął głową na znak zgody.

- U nas na północy mamy wiele legend. Jedna z nich mówi o czterech siostrach. - zaczęła mówić wyrocznia i okazało się, że posiada dar snucia opowieści jak prawdziwy bard. Bo wydawało się, że z miejsca przykuła do siebie uwagę pstrokatej widowni.

- Już chwili ich narodzin wszelkie towarzyszyły im niebywałe znaki na niebie i ziemi zwiastujące wszystkim, że ta czwórka jest wybrańcami bogów i została przeznaczona do wielkich czynów. A i gdy dziewczynki dorastały, zmieniały się w dziewczęta a potem młode kobiety wszystko zdawało się potwierdzać. Wszystkie były piękne, bystre, silne i zdrowe. Wielu mężów chciało je mieć za żony ale one nie były im pisane. Ich przeznaczeniem było stać się wybrańcami bogów. Chociaż każda była inna i każda obrała sobie innego patrona. - Merga zaczęła opowiadać tą legendę. A słuchało się tego całkiem przyjemnie. Zwłaszcza, że nikt z pozostałych nie znał tej opowieści.

Gdy dziewczęta dorosły wszystkie zdecydowały się opuścić rodzimą wioskę położoną gdzieś w Norsce. Ale każda była inna od pozostałych. I zdecydowała się służyć innemu patronowi oraz obrać inną drogę. Obiecały sobie solennie, że za dziesięć lat wrócą i spotkają się ponownie aby sprawdzić jak której poszło.

Norra służyła Bogu Krwi. Już w młodym wieku pokonała w pojedynkach nawet najznamienitszych wojowników w swojej wiosce zaś wkrótce potem także tych z sąsiednich. Więc chociaż rzadko się to zdarzało szybko obrano ją wodzem wypraw łupieżczych mimo, że mężczyźni z północy niechętni zwykle byli słuchać rozkazów od kobiety. To tym razem wyczuwali, że w berserkerskim szale przez Norrę przemawia Krwawy Ogar. Więc szli za nią wszędzie gdzie rozkazała okrywając się coraz większą chwałą i sławą. Norra jednak w końcu znudziła się tak marnymi wyzwaniami i gdy razem z siostramy zdecydowała się opuścić Norscę ruszyła na północ. W kierunku strasznych Pustkowi Chaosu aby tam toczyć wieczną wojnę z różnymi czampionami, bestiami i demonami. Jej atrybutem była krwawa włócznia oraz płaszcz bestii z północy jaka była pierwszą jaka usiekła po opuszczeniu Norsci. Ten płaszcz miał ją chronić przed plugawą magią i zdradziecką bronią zasięgową aby mogła dopaść wroga i zakłuć go włócznią w bezpośredniej walce. Do dziś w Norsce mówi się, że wojowniczki jakie nie ustępują w polu wojownikom w szale bitwy niosą w swoim okrzyku echo szaleńczej furii Norry.

Drugą siostrą była Oster. Oster ponoć uchodziła za najpiękniejszą z sióstr i wszyscy spodziewali się, że ofiaruje swoje ciało i służbę Wężowi. Tak się jednak nie stało. Z pozoru młoda i życzliwa dziewczyna nie kojarzyła się nikomu z kimś groźnym czy niebezpiecznym. Wydawało się, że rola zielarki, może szamanki w zupełności jej wystarczy. To były jednak tylko pozory. Oster zafascynowana była właściwościami ludzkiego ciała, jak się rodzi, dojrzewa, starzeje i umiera. Jak gnije, jak próchnieje, krwawi i boli. Nie było więc aż tak dziwne, że zdecydowała się służyć Panu Plag. W swojej podróży zdecydowała się ruszyć na wschód. Najpierw do Kisleva a potem jeszcze dalej aby zgłębiać zakazane tajniki magów, astrologów i uczonych z odległego Cathay’u i Nipponu. Poznała tysiące chorób, toksyn, jadów i lekarstw. Objawiła swoją niszczycielską moc gdy wywołała plagę w jednym z wielkich, wschodnich metropolii gdy jakiś zakochany w niej mandaryn chciał ją siłą pojąć za żonę. Jej szlak powrotny w kierunku Imperium i Norsci znaczyły epidemie, śmierć i mór. Opisywano ją jako młodą i piękną kobietę z sierpem do ścinania ziół i kociołkiem do warzenia mikstur. Do dziś ponoć szaleją po świecie zarazy jakie natchniona przez Pana Plag uważyła w swoim kociołku. Ale też właśnie jej przypisuje się mikstury leczące całkiem sporo innych chorób.

Trzecia siostra, Soren, uchodziła za wesołą trzpiotkę hojnie obdarzoną przez naturę. Która potrafiła i bez skrupułów używała swoich kobiecych wdzięków przy każdej okazji. Pratycznie od początku miała kochanków obu płci i rzadko tylko jedno na raz. Gdy już wszyscy w jej rodzimej wiosce wydawali jej się nudni, z sąsiednich też, ruszyła jak jej siostry w dal. Tylko skierowała się na południe. Jej przejście zawsze znaczyły ślady orgii, wyuzdanych zabaw o jakich nawet w zamtuzach opowiadano z rumieńcem na twarzy. Podobno spółkowała z każdym stworzeniem jakie zwabiła, omamiła lub ujarzmiła. Nie na darmo nazywano ją Matką Wszystkich Potworów lub Królową Potworów. Jej błogosławiony miot do dziś grasuje po puszczach i jaskiniach południowców. Jej atrybutem był pejcz jakim potrafiła poskromić każdego kto wydał jej się na tyle interesujący aby z nim lec. Oraz kwiat lilii wpięty we włosy którym gdy chciała potrafiła oczarować każdego.

Czwarta z sióstr uchodziła za najbardziej stonowaną i najbystrzejszą. Vesta zdecydowała się służyć Panowi Zmian a gdy siostry ruszyły w inne strony ona rozpoczęła swoją podróż na zachód. Zawsze żądna wiedzy i obdarzona naturalnym talentem do języków i posługiwania się Mocą pragnęła poznać całą wiedzę tego świata. Podobno szkoliła się u elfów aż nie poznali się na jej fałszywej naturze a i wiele lat spędziła w młodej jeszcze wówczas Bretonii. A kto wie gdzie ją jeszcze zagnała ciekawość. Jej atrybutem był kostur i księga. Podobno dzięki tej księdze mogła się komunikować z demonami i różnymi przedwiecznymi istotami jakie szeptały jej zakazane sekrety. Do dziś trwa przekonanie, że wiele zaklęć i przepisów magicznych sprokurowała lub wykradła elfom i południowcom, wypaczyła na modłę Tzeencha właśnie Vesta.

- I taka to właśnie nasza legenda. Jedna z wielu jakie mamy. - wyglądało na to, że Merga skończyła przedstawiać tą historię. Czar zasłuchania jakby prysł i pozostali zaczęli rozglądać się po sobie.

- No ale… Co to ma do nas? - Silny okazywał wyroczni całkiem sporo respektu chociaż wydawała się właśnie raczej jakąś uczoną albo magiem niż wojownikiem. A on żywił szacunek i kult siły i wojowników. Więc mimo wszystko musiała jakoś wywołać na nim wrażenie.

- No tak, do tej pory dość niewiele. - Merga uśmiechnęła się wesoło jakby nie dziwiła się takiemu pytaniu. - Mnie jednak, dzięki moim badaniom udało się ustalić coś czego nie ma w legendzie. - uśmiech zmienił się w chytry i triumfujący. Po czym wznowiła ten już mniej konwencjonalny ciąg dalszy tej historii.

- Otóż siostry po dziesieciu latach, tak jak się umówiły spotkały się ponownie i wróciły do Norsci. Każda już jako champion swojego patrona. Jednakże. - uniosła do góry palec aby zwrócić uwagę na to co teraz powie.

- Jednakże zanim wróciły na północ spotkały się gdzie indziej. Gdzieś gdzie żyły sobie wspólnie i każda próbowała udowodnić pozostałym, że jest najpotężniejsza od pozostałych. To miejsce było niemym świadkiem wspaniałych pojedynków i starć między nimi. Zawiązywanych sojuszy i nikczemnych zdrad. I na pewno nie było to u nas w Norsce. Bo każda z nich przybiła wraz ze swoimi sojusznikami do południowych wybrzeży Norsci. Więc to miejsce było gdzieś na południe od nas. - rogata kobieta spoglądała po swoich widzach i słuchaczach sprawdzając jak reagują na to wszystko. Na koniec zatrzymała spojrzenie swoich niesamowitych, złotych oczu na Starszym.

- Tutaj. To było gdzieś tutaj. W naszym mieście albo okolicy. Wieki temu, możliwe, że jeszcze zanim postawiono tu pierwszy dom osady rybackiej nie mówiąc o tym poronionym pomyśle z budową miasta. Ale to musiało być gdześ tutaj. - Starszy wtrącił się i powoli zatoczył palcem krąg aby wskazać, że to dotyczy się całej okolicy.

- Tak. Gdzieś tutaj. I siostry przemawiają do was. Zostawiły tu swoje skarby i dary. Dla swoich wyznawców, dla tych którzy będą podążać ich szlakiem. Siostry chcą powrócić. Przebudzić się. I to już tu wyczuwam. To jest ta nienazwana siła jaka objawia się w tak wielu snach. Każda z nich zostawiła tu cząstkę siebie. Każda z nich szepcze inaczej do kogoś kto jest jej podobny i podąża podobną ścieżką. Musimy odnaleźć te skarby i tajemnice jakie nam pozostawiły. Pomóc wrócić czterem siostrom przez eony czasu i zapomnienia. A gdy to się uda to to miasto będzie nasze. - Merga rozpromienionym wzrokiem powiodła po pozostałych biesiadnikach.

- To prawda. Często w ciągu ostatnich miesięcy słyszałem, że ktoś ma jakieś dziwne sny. Tego jest zbyt wiele i jest zbyt powtarzalne aby to był przypadek. Coś musi być na rzeczy. A teraz gdy dołączyła do nas Merga a wkrótce dołączą inni będziemy mogli zacząć poszukiwania. Jak tylko uspokoi się ta burza na powierzchni. - Starszy też wydawał się w pełni popierać ten plan. I teraz, gdy to całe uwolnienie wyroczni mieli już za sobą co zwolniło wiele wysiłku i rąk do pracy z ich grupy można było się tym zająć na całego.

- Hmm - Egon milczał, słuchając słów wieszczki. - Artefakty, rzeczesz. Cóż… Niech i tak będzie. Gdzie moglibyśmy ich zacząć szukać?

Egon sam ze zniechęceniem słuchał tego. Magia? Dobre to było dla kapłanów albo bakałarzy, dla niego nie było niczego lepszego niż odpowiednio naostrzony topór uderzający we wraży kark. Jeśli jednak to potrzebne było do zwycięstwa, to niech i tak będzie.

Joachim z fascynacją wysłuchał historii opowiedzianej przez Mergę i wlepił spojrzenie w jej kostur, zastanawiając się czy był to ten sam artefakt który został wspomniany w legendzie.

- Czyli ty czujesz się jak mniemam spadkobierczynią Vesty? Co do snów, to jeszcze ich nie miałem, ale nie jestem też długo w tym mieście. Patrzyłem w gwiazdy, ale tego o czym mówisz mi nie objawiły. Jeśli masz jakieś wskazówki to chętnie ich wysłuchamy.

- Ja z kolei poluje wciąż na tę syrenę o której wspominałem. Zastanawiam się, czy w tym temacie mogłabyś coś doradzić?

- Tak, pamiętam, że rozmawialiśmy o tej syrenie. - rogata skinęła swoją głową dając znać, że nie zapomniała pierwszej rozmowy jeszcze w “Kogucie” parę dni temu na ten temat. - Ale nie czuję się na siłach coś wyrokować w tej sprawie. Nie znam jej. Musiałabym wiedzieć o tym coś więcej. Mieć jakiś element tej historii do zbadania. A jak sam widzisz dopiero co wyszłam z czeluści lochów i wciąż nie odzyskałam w pełni sił. - wieszczka uśmiechnęła się do astrologa dając znać, że dla niej od poprzedniej rozmowy niewiele się zmieniło w sprawie tej syreny. Do tej pory wiedziała tyle co od niego. A te ciągłe przeprowadzki i ukrywanie się przed pościgiem niezbyt sprzyjało czemuś innemu.

- I nie, nie czuję się spadkobierczynią którejś z czterech sióstr. Raczej czuję się powołana aby odnaleźć ich dziedzictwo. Przywrócić ich władztwo nad tą krainą. I te szukanie artefaktów jak to zgrabnie ująłeś Egonie to tylko pierwszy krok w drodze ku zrealizowaniu planu. A nie nasz cel sam w sobie. - wieszczka odpowiedziała jednocześnie na pytania obu kultystów.

- A od czego zacząć? Na początek od tego co mówił Starszy. Przetrwać obławę i nie dać się złapać. Z połowa z nas nie może się swobodnie przemieszczać po mieście ani z niego wydostać. Co mocno ogranicza nasze możliwości. - powiedziała wskazując gestem ogólnie na tych co towarzyszyli jej przez ostatnie dni. Właśnie dlatego, że zbyt niebezpieczne było wyjście na ulice gdzie roiło się od szukających ich strażników, donosicieli i łowców nagród.

- Zwracać musimy uwagę na sny. Siostry przemawiają przez sny. Śniło wam się coś wyjątkowego? W ciągu ostatnich dni, tygodni, miesięcy? Jakiś sen jaki zapadł wam w pamięć swoją wyjątkowością. A może ktoś wam o takim mówił? - zatrzymała się przez chwilę na twarzy każdego kultysty obdarzając go albo ją uważnym spojrzeniem swoich niesamowitych, złotych oczu.

- I to wy jesteście stąd. Macie jakieś legendy? Plotki? Wieści. O wyjątkowych miejscach, wydarzeniach. Skarbach, legendach. Takich w których działają niezrozumiałe siły. Ponadnaturalne. Miejsca splugawione magią, uważane za przeklęte. Zwłaszcza w ostatnim czasie. W ostatnich tygodniach, miesiącach, roku. Ale to może być też tradycyjnie uważane za spaczone. Tak silna moc zawarta w takich przedmiotach może wpływać albo i wypaczać naszą rzeczywistość, nasze zachowanie, nasze sny. - znów powiodła spojrzeniem po zebranych przy stole biesiadnikach sondując reakcję każdego z nich.

- Każdy taki ślad, może być tropem prowadzącym do dziedzictwa którejś z sióstr. Musicie być na to wyczuleni. Mieć oczy, uszy, umysł i serce otwarte na takie ślady. Część czy nawet większość może okazać się nic nie warta. Ale któryś doprowadzi nas na właściwy ślad. - powiedziała do nich wszystkich. Brzmiało jakby liczyła na lokalnych kultystów którzy powinni lepiej znać teren, kulturę, tradycję i środowisko od niej.

- Trop jaki mnie tu przywiódł wskazuje na tą okolicę. Ale jest starszy niż to miasto. Dalej już musimy na miejscu się rozejrzeć za kolejnymi podpowiedziami. - wyjaśniła zgromadzonym.

- Przerwać obławę? - zapytał Egon. - Wcale nie łatwo. Jeśli o nich chodzi, to i cały rok zejść może, zanim oni zdecydują się odpuścić. Nie, oni nie przestaną, dopóki nie wytropią każdego z nas. Los łowców czarownic na tym jedzie, stąd też nie odpuszczą.

- Jeśli chcielibyśmy, żeby obława została przerwana, musielibyśmy dać im coś gorszego - rzekł Egon. - Albo wziąć i zacząć się zasadzać na strażników.

- Co do snów zaś, cóż, parę i miałem… - zastanawiał się głośno wojownik.

- Podobno za miastem jest miejsce gdzie są stare kurhany, takie które pamiętają czasy jeszcze przed Imperium. - Pirora powtórzyła słowa urzędniczki z ratusza o aspiracjach archeologa. - Ja tam mam zawsze ciekawe sny.

- O. Jakieś stare kurhany? Sprzed czasów Imperium? No ciekawe, ciekawe… Jakby ci się udało dowiedzieć coś więcej o tych kurhanach to byłabym wdzięczna. Kto wie gdzie to by mogło nas to zaprowadzić. - Merga zwietrzyła interesujący ją trop całkiem szybko. Pokiwała zachęcająco głową jakby właśnie o takich sprawach mówiła z tym szukaniem śladów po Czterech Siostrach.

- A sny? Coś możesz rzec więcej? Sny to domena tych sióstr. Ścieżka jaka może nas do nich zaprowadzić. Podpowiedzi z ich strony. Zapewne każda siostra będzie najwyraźniej przemawiać i wabić, wzywać kogoś najbardziej jej charakterem. - rogata wieszczka snami blond szlachcianki też była zainteresowana.

Szlachcianka bez skrępowania opowiedziała parę swoich snów. Nie pozostawiały one żadnych wątpliwości która siostra z opowieści mogłaby je zsyłać. Pamiętała też, że syrenę też tam miała. W dalszych rozmowach wspomniała o portretach jakie zrobiła z opisów strażników, niestety nosiły znamiona podobieństwa ale jak ktoś nie zwracał uwagi to nie podnioslby alarmu. Pochwaliła się że zdobyła rekomendacje od rodu van Zee i jeśli szantaż kupców jej się uda to w przyszłym tygodniu idzie po klucze do kamienicy na Bursztynowej.

Merga nie znała miasta więc Starszy musiał się wtrącić i wyjaśnić jej krótko kim są van Zee i o co chodzi z tą kamienicą na Bursztynowej 17. Sam zaś był rad, że jego podopieczna wkrótce będzie mieszkać na swoim i to w samym centrum miasta. Łasica zaczęła żartować, że przydałoby się opić nową chatę no i na pewno nowa pani w mieście potrzebowałaby nowej służącej. Po tym wtrąceniu i wyjaśnieniu znów wyrocznia wróciła do sprawy snów które Łasica i Lilly chyba też, bardzo chętnie słuchały i zgodnie kiwały głowami.

- Czyli do ciebie najbardziej przemawia Soren. Ale skoro macie tego samego patrona to wcale mnie to nie dziwi. - niebieskoskóra kobieta zaczęła się nad tym zastanawiać. I faktycznie nie wydawała się zdziwiona takimi powiązaniami.

- Mi też się śniła syrena. Jakiś czas temu. Kochałyśmy się w ciepłej wodzie. Bardzo mi się podobał tamten sen. - odezwała się ośmielona przez Łasicę Lilly. Brwi Mergi uniosły się a potem głowa. W górę, została tak na chwilę po czym pokiwała się ponownie.

- Ciekawe. I też żądza i syrena. A ty mówisz, że w okolicy pojawiła się jakaś syrena? - wiedźma przeniosła spojrzenie z mutantki na magistra który niedawno wspominał o syrenie. - No rzeczywiście ciekawy zbieg okoliczności. Syrena na jawie i syrena we śnie. - zadumała się nad tym wszystkim.

- A tobie Egonie co się śniło? Bo jeśli każda z sióstr posługiwałaby się inną symboliką we śnie to byłabym trochę zdziwiona jakby tobie też przyśniła się syrena. - zagaiła do brodatego wojownika wracając do tego o czym wspomniał ostatnio.

Joachim spojrzał z lekkim rozbawieniem na Pirorę, gdy ta opowiadała o swoich snach. Ciekawe, czy szlachcianka realizowała też te swoje fantazje w praktyce. Ale i tak to były tylko dystrakcje, miał ważniejsze rzeczy na głowie….

- Ja mogę chodzić swobodnie po mieście, dajcie znać jeśli potrzebujecie pomocy.

Następnie znowu spojrzał na Wyrocznię.
- Myślisz że te sny o syrenie mogę nie być przypadkowe i zainspirowane historiami o zaginionych marynarzach? W każdym razie ja mogę potwierdzić jej istnienie, chyba że coś innego próbowało oczarować mnie i moją załogę śpiewem - opowiedział swoje przygody gdy wyprawili się upolować tę morską zwodzicielkę.
- Aktualnie mój plan to wywabić syrenę z pomocą śpiewaczki z którą zapoznała mnie Pirora - podsumował czarodziej.

- Na tą chwilę trudno coś wyrokować. Ale widać zbieżność między tymi dwoma snami. No i jeszcze o jakiejś syrenie w okolicy mówicie. Musimy mieć oczy, uszy, serca i umysły otwarte na takie zbieżności. Spróbujcie się rozejrzeć po okolicy. Wsłuchać w sny i wieści jakie mają mieszkańcy. Jak się jakieś motywy będą powtarzać to może być znak dla nas. Może to być zew którejś z sióstr. - rogata głowa pokręciła się na boki gdy zastanawiała się chwilę nad tą syrenią sprawą. Na razie chyba nie chciała wyciągać zbyt pochopnych wniosków na podstawie tak skromnej próbki.

- Poza tym myślę że długofalowo dobrze byłoby zwerbować do naszego bractwa osoby z wyższych sfer, do których Pirora i ja mamy dostęp. Na przykład córka van Hansenów Froya, wydaje się żyć dla przyjemności polowania… czy to nie jest cecha charakteryzująca wyznawców Boga Krwi?

- Sen? - zapytał Egon. - Niewiele z niego pamiętam… - rzekł siłacz, próbując sobie przypomnieć, o czym dokładnie śnił, niewiele bowiem przykładał wagi do takich majaków. - Był tam chyba Silny… I sporo krwi, walka. Ten symbol, czerwone słońce z paszczą i zębami.

Egon mrużył oczy, próbując sobie przypomnieć.

- Silny w nim coś gadał, że nie mogę zobaczyć, ale zobaczę, jak ciebie uwolnię - odparł wieszczce. - Typowa paplanina w snach - sarknął.

- Ciekawe. Silny też był w twoim śnie. To nie aż tak dziwne. Zazwyczaj śnią nam się osoby jakie znamy mniej lub bardziej. Ale czerwone słońce z paszczą… No ciekawe… Kojarzy mi się z Krwawym Ogarem. Jeśli tak to może najkrwawsza z sióstr dała o sobie znak… Szkoda, że tak niewiele zapamiętałeś. - wieszczka zamyśliła się nad możliwym znaczeniem opisanego przez Egona snu.

- Jeśli wam się coś jeszcze przyśni nietypowego dajcie mi znać. Zwracajcie uwagę na postacie jakie się pojawiają we śnie. Na miejsca, na otoczenie, na to o czym toczą się rozmowy. To wszystko może mieć znaczenie. I na innych którzy mówią o nietypowych snach. Prawdopodobnie każda z sióstr będzie przemawiać najwyraźniej do osób im podobonych. Więc jeśli te sny z syrenami to by był zew Soren to inni też mogą mieć sny z syrenami. A jeśli takie o krwi i zębatych słońcach jak mówił Egon to może wabi ich Norra. - powiedziała rozglądając się po siedzących przy stole postaciach. Większość głów popatrzyła na siebie i pokiwała zgodnie głowami. Po czym zapytała o Froyę van Hansen jakiej nie znała. I znów podobnie jak przed chwilą o van Zee Starszy streścił jej parę najważniejszych faktów o jednym z najpotężniejszych rodów w tym mieście do jakiego należała także blondynka o której wspomniał Joachim. Merga jednak chyba nie czuła się na siłach rozważać tą sprawę skoro nie znała miasta i jej mieszkańców więc Starszy płynnie przejął pałeczkę tej rozmowy.

- Zaiste byłoby to zacne Joachimie. Zwerbować do nas pannę van Hansen, van Zee czy inne znaczne osobistości w naszym mieście. Jednak nie możemy wybrzydzać. Sam chyba widzisz jak bardzo zróżnicowany jest nasz skład. I raczej mało kto z nas mógłby się zaliczać do ważnych osobistości tego miasta. - przez maskę dało się wyczuć delikatny uśmiech gdy mężczyzna powiódł gestem po pstrokatej grupce siedzącej przy wspólnym stole. Mało kto z ich rodziny wyglądał na pełnoprawnego szlachcica czy bogacza a i chyba nikt nie był rozpoznawalnym pionkiem na skalę całej szachownicy.

- W naszych szeregach jest miejsce dla każdego. Bez względu na płeć, umiejętności czy pochodzenie. Liczy się wiara i lojalność. To jest najważniejsze. Dlatego nie możemy przyjmować niepewne osoby jakie mogłyby nas zdradzić i sprzedać w chwili słabości albo tak po prostu. A i każdy pewnie by zdawał sobie sprawę, że za naszą działalność grożą tortury i stos. Co stanowi silną barierę przed dołączeniem do nas. Czy zdarzyło się coś co sprawia, że uważasz, albo ktoś z was kto się z nią zetknął, że panna van Hansen jest gotowa zdradzić swoją rodzinę, ideały i wiarę dla nas? - Starszy popatrzył najpierw na Joachima ale potem przesunął się spojrzeniem po tych kultystach którzy mieli możliwość poznać szlachciankę osobiście. Zrobił dłońmi gest ważenia aby dać znać, że to jest sprawa do osądu i rozważenia.

- Więc jak zamierzamy przetrwać pogoń? - zapytał Egon. - Żaden z nich nie odpuści.

Była to prawda - jak sądził wielki wojownik. Co prawda udało im się uwolnić wieszczkę i uniknąć pogoni, jednak Egon nie wątpił ani przez chwilę, że szykowała się kolejna fala pogoni, zapewne zajadlejsza. Inkwizytorzy nie mieli odpuścić im tego, że odratowali rogatą wieszczkę.

- Przydałoby się wyniuchać więcej takich pakamer - rzekł. - Albo i zejść jeszcze głębiej, do kanałów a kto wie, może i zbadać te jaskinie pod nimi. Niełatwo będzie przetrwać… Ale gdybyśmy mieli jakąś pewną dziurę albo jaskinię, którą znaleźlibyśmy i z której zrobilibyśmy naszą bazę wypadową - wtedy mielibyśmy szansę.

Egon stwierdził, że w istocie taki scenariusz byłby chyba najlepszy. Baza pod kanałami, w jaskiniach, które widzieli? To by było coś.

- Słuszne słowa Mistrzu - odparł dyplomatycznie Joachim.
- Co do Froyi, nie znam jej jeszcze aż tak dobrze żeby odpowiedzieć na wszystkie pytanie, jestem w tym mieście dopiero od kilku tygodni. Wiem, że jest skonfliktowana z rodzicami bo jej pasją są polowania, a a ożenku nie myśli. Natomiast uważam, że powinniśmy planować do przodu, niektóre plany pewnie będą potrzebować miesięcy a nie dni do ich ziszczenia.

- Co do miejsca ukrycia przed łowcami, jeśli nie myślimy o opuszczeniu miasta, to musimy jakoś przeczekać, sprawa prędzej czy później ucichnie, nikt nie może zachować stanu aż takiego pogotowia jak teraz wprowadziły władze miasta przez dłuższy czas. Jakieś jaskinie albo ruiny o których nie wiedzą inkwizytorzy byłyby przydatne.

- Może i ucichnie w końcu, ale czy tak prędko, spodziewać się niepodobna - odparł Egon. - Parę miesięcy przynajmniej szukać będą, wszak łowcy czarownic byle kim nie są. Nie poddadzą się bez walki i z czasem może jeszcze kto będzie nas szukać… Trzeba z Cichym udać się na wyprawę, aby te kanałowe kazamaty zbadać.

- Tak, raczej nie ma co się łudzić, że o nas zapomną. W końcu zrobiliśmy z nich pośmiewisko na całe miasto i okolicę. - Starszy złożył dłonie na plecach i swoim zwyczajem zaczął chodzić po pomieszczeniu. Tym razem wzdłuż długiego stołu przy jakim zebrał się cały obecny zbór.

- A wy dwaj to raczej rzucacie się w oczy. Czy dziś czy za parę miesięcy. Pewnie w końcu odpuszczą tak na pełną skalę z tym szukaniem ale wasze listy gończe i nagrody dalej będą wisieć. - dodała od siebie Łascia co w końcu miała nieco praktyki jak się zachowują władze gdy ktoś im zalezie za skórę i zaczynają go na poważnie szukać. Wskazała gestem na obu postawnych wojowników co nawet w tym dość skromnym gronie, gdy siedzieli za stołem rzucali się w oczy swoimi rozmiarami. Do tego władze szukały jednego kudłatego i drugiego łysego co też było dość charakterystyczne.

- Ty pomyśl Egon czy się jakoś nie ogolić na gębie i głowie. A ty Silny czy czegoś nie zapuścić. Bo z daleka was widać pomijając już, że rozmiarowo pasujecie do obu zbiegów. - dorzucił Vasilij co jako herszt przemytniczej bandy też miał nie raz doczynienia z ukrywaniem się przed władzami.

- Za miasto teraz nie ma co się wybierać. Zwłaszcza tych co najbardziej szukają. Na śniegu każdy trop widać a za miastem niby las ale szukają wszyscy. I psy, i konni, i najemnicy, i łowcy nagród i nawet chłopi z widłami. Marne szanse, że na kogoś by się w końcu nie wpadło. Przynajmniej jakby tak po prostu iść czy drogami czy na przełaj. - Starszy pokręcił głową na znak, że w jego oczach opuszczanie miasta drogą lądową to kiepski pomysł. Obława objęła nie tylko miasto ale także nie wiadomo jak duży pierścień okolicy wokół niech. A śnieg zdecdowanie ułatwiał tropienie niż ukrywanie się. Zaś każda potencjalna kryjówka czy to w którejś z wiosek czy jakiejś chacie mogła być już na wstępie zasiedlona przez zwolenników władz albo przez nich sprawdzona. Małe były szanse, że mieszkańcy miasta albo wiosek będą żywili ciepłe uczuca do zbiegów. A i bez tego obcym zwykle ufało się tyle o ile i bez przesady. Jak jeszcze by się zjawił taki uzbrojony wielkolud jakiego szuka cała okolica to szanse na aresztowanie czy choćby donos były ogromne. Zaś w taką zimę trudno było liczyć, że bez ognia i kryjówki uda się przetrwać jedną noc nie mówiąc o kilku czy jeszcze dłużej.

- Ci co ich szukają mogliby do odmieńców się udać. Ale to też za miastem. - odezwał się Strupas chociaż bez przekonania. Jaskinia odmieńców z jakiej pochodziła Lilly nie była aż tak daleko od miasta i raczej nie była znana miastowym ani władzom. Jednak obecnie to nadal było spore ryzyko podróży dziczą jaka była regularnie przeszukiwana przez pościg.

- To jest jakieś rozwiązanie. - przyznał Starszy gdy zastanowił się nad tym pomysłem. Chociaż nie zapałał do niego entuzjazmem bo wydawał się mocno ryzykowny jak każda próba opuszczenia miasta. Zaczynając od przejścia przez bramę która była wąskim gardłem w takim planie.

- Natomiast wstrzymałbym się z wszelkimi akcjami przeciwko łowcom i ich pomagierom. Póki zniknęliśmy im z widoku nie mają pewności czy jeszcze jesteśmy w mieście czy nie. Może nawet uznają nas za jakiś przybyszy spoza miasta co opuścili je jeszcze tej samej nocy? Natomiast jakiś atak na kogoś z nich da im do zrozumienia, że wciąż tu jesteśmy i jest sens nas szukać. - dodał wracając do jednego z pomysłów jakie padły wcześniej podczas dyskusji. Pokręcił swoją zamaskowaną głową na znak, że ataki na aparat władzy i ich wykonawców uważa za kiepski pomysł.

- No a te tunele pod miastem? - Silny wskazał na Egona jaki któryś już raz wracał do tego tematu.

- No tak, są te tunele co je znaleźliście. To też jest jakieś wyjście. Chociaż nie wiadomo co to właściwie jest. Ale skoro jak widzę macie chęci je zbadać to możecie spróbować. Na powierzchni i tak w tej chwili lepiej się nie pokazujcie. Jednak jak tam żyło takie wielkie bydlę to myślę, że może być tam tego więcej niż tylko jakaś jedna zagubiona sztuka co sobie robiła wycieczki na powierzchnię. - mistrz zboru zatrzymał się i powiódł spojrzeniem gdzieś po bocznej ścianie. Na chwilę zatrzymał wzrok ku schodom w dół jakie wiodły do krótkich korytarzy pogrążonych obecnie w mroku jakby myślał właśnie o tych podziemiach gdzieś głęboko pod miastem.

- Ostrzyc się? - Egon podrapał się po kudłatym łbie. - Pomyślę. Ale gwarantu nie daję. Już bym wolał się w tym szambie taplać, co to nam Cichy pokazał.

- W kanałach tunele były, a i owszem - Egon odniósł się do tej sprawy. Jeśli by jakąś bazę by tam założyć… Ha! Udałoby nam się uciec pogoni na długie miesiące. Dla nich to równie dobrze byśmy mogli za Kitajsk uciec, kurwa, o!

- Nie zwlekajmy zatem, gadać mi tutaj, kiedy znowu w te kanały wchodzimy. Angestag? Backerstag?

- No cóż, jak już dostanę kluczę na Bursztynową możecie jej używać. Zastanawiałam się mas poszerzeniem studzienki do ścieków w piwnicy zawsze dobra droga ewakuacyjna jak kto wie gdzie iść. - Pirora wtrąciła oferując bracia i siostrą swój nowy dom. - No i tylko nie przesadzajcie z tymi zmianami wyglądu a przynajmniej nie idźcie w to jak was narysowałam na gończych.

- No to jakby z tym poszerzaniem to my możemy. I tak jak widać nie bardzo możemy pokazywać się na mieście. - Silny wskazał wzrokiem na drugiego mięśniaka z jakim poza Mergą byli najbardziej rozpoznawalni i poszukiwani.

- Tak, im więćej osób będzie w to zamieszanych tym więcej potem może o tym chlapać ozorem. Może przeróbka odpływu czy tam zrobienie nowego wejścia to nic strasznego po zakupie nowego domu no ale po co mają o tym gadać na mieście? - Vasilij dorzucił swoją propozycję patrząc na blondynkę siedzącą za stołem.

- Vasilij, Silny, no niewiedziałam że zajmojecie się budowlanką. To może mi cała kamienice odnowicie. - Pirora zażartowała świecąc do obu mężczyzn swoimibłękitnymi oczami. - Ja wprawdzie chciałam tylko waszej pomocy w dostosowaniu piwnicy do standartów lochu Księcia Chaosu i pomocy w przewiezieniu mi moich narzędzi tortur z starej szkołu. Ale skoro tutaj już się deklarujecie to zamierzam skorzystać

- Cieszy mnie twoja życzliwa postawa córko. To dobrze, że możemy na ciebie liczyć. - Starszy uśmiechnął się ciepło do panny z Averlandu kiwając z zadowoleniem głową na jej postawę.

- No tylko, że prywatne domy też sprawdzają. Jak lecą to ulicami. Dom po domu. - zauważyłą Łasica na tą okoliczność.

- A z tymi tunelami to pomyślimy. Na razie zostaniecie tutaj. No i trzeba jakoś przenieść tutaj Gustawa. - Starszy pokiwał głową przenosząc wzrok z Egona na Sebastiana. Ten ochoczo przytaknął temu głową.

- No przydałoby się bo do tej pory nie sprawdzali u mnie tylko przyszli popytać. Ale jak sprawdzą to kaplica. To ten Gustaw to bardzo ciekawy okaz, może dać nam wiele możliwości. - młody cyrulik odezwał się pierwszy raz w te dyskusji w pełni popierając pomysł aby jak najszybciej przenieść opętańca od siebie tutaj.

- Jakie możliwość masz na myśli? Myślę że mogę pomóc w badaniach nad Gustavem. Przypominam sobie, że ostatnio nie byliśmy pewni czy ten demon ciągle jest w nim obecny - zaciekawił się Joachim.

- Co do potencjalnych kryjówek, ja aktualnie też planuje kupno domu. Gdyby nie było innej opcji możemy go wykorzystać, dom magistra to mam nadzieję nie jest miejsce które byłoby pierwsze w kolejności do sprawdzenia.

- Słyszałeś Łasicę. Jak sprawdzają jakąś ulicę to dom po domu. Bez wyjątków. Zostaje nam żywić nadzieję, że to tak teraz jak jest to wszystko na gorąco. I potem się z tym uspokoją. - Karlik wskazał pulchnym paluchem na niebeskowłosą włamywaczkę jaka wcześniej mówiła jak straż sprawdza dany fragment miasta. Ale logistyk chyba żywił nadzieję, że w trudno do przewidzenia przyszłości te poszukiwania staną się mniej drastyczne.

- Ale z tym domem to też dobrze. Pewny adres do jakiego można zapukać jest wiele dla nas wart. Dobrze, że nas w tym wspierasz synu. Mam nadzieję, że podobnie jak z Pirorą wszystko pójdzie po twojej myśli z tym domem. Jakbyś potrzebował jakiejś pomocy to daj znać. - Starszy podobnie jak niedawno pannę van Dyke pochwalił teraz astrologa, że tak się dołącza ile może do ich wspólnej rodziny i sprawy.

- No właśnie takie inne możliwości. Dokładnie to nie wiem. Bo pierwszy raz mam takiego opętańca do zbadania. Fizycznie ma widoczne zmiany. Mutacje. Ale one raczej nie powinny mu szkodzić. Wręcz przeciwnie. Jak go do mnie przynieśli to wydawał się ciężko ranny albo chory ale człowiek. A teraz? Olbrzym. Większy nawet od Egona i Silnego. Urósł w parę tygodni. Nabrał masy. Zmienił się. Pierwszy raz obserwuje tak szybkie i głębokie zmiany. To nie wiem czego się spodziewać. Czy to się skończyło już czy jeszcze nie. I czy ten demon gdzieś w nim tam wciąż siedzi czy nie. A mentalnie to głupek. Może nawet zwierzę. Myślę, że jego umysł został całkowicie pochłonięty. W ogóle nie reaguje, chyba nie umie już mówić. Trudny przypadek. - Sebastian widząc, że Starszy skończył mówić odpowiedział magistrowi o Gustawie. Z jednej strony wydawał się nim zafascynowany z drugiej budził jego obawy. Na pewno także samą swoją obecnością która i dla niego była niebezpieczna.

- Mówisz bardzo interesujące rzeczy Sebastianie. Jak już go tu sprowadzicie chętnie go obejrzę. - Merga odezwała się pierwszy raz od dłuższego czasu i też wydawała się zainteresowana takim opisem jaki przedstawił młody cyrulik.

Egon, myślący ciągle o pogoni rzekł:

- Jeśli mamy przetrwać tą pogoń, trzeba by także przedsięwziąć jakieś środki, co by ją osłabić. Prawda to, że listy gończe są za nami, a co, jak Pirora zacznie rysować inne listy gończe i ktoś z nas zacznie je rozwieszać na mieście? - rzekł Egon. - Może i straż kazamatów wie, jak wyglądamy, ale jeśli na murach pojawią się jakieś inne listy gończe, to możemy zmylić tych, co za nami się wypuszczamy.

- Trzeba by także zastanowić, jak zmarnować siły pościgu na jakiś inny cel. Moglibyśmy zacząć rozpuszczać plotki, jakoby to szykowała się jakaś akcja odwetowa z naszej strony z powodu pościgu, a naprawdę nie wydarzy się. Albo moglibyśmy gadać o tym, że ponoć zbiedzy, czyli my, widziani byli za miastem.

- A i trzeci pomysł byłby możliwe, co, jeśli miasto podjudzić przeciwko straży i inkwizytorom? Nie od dzisiaj wiadomo, że łowcy czarownic to okrutnicy, jeśli udałoby nam się podżegać nastroje przeciwko nim, mogliśmy zyskać nieco czasu, a oni straciliby siły na ganianiu innych.
 
__________________
Evil never sleeps, it power naps!
Santorine jest teraz online