Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-03-2022, 12:18   #32
Asmodian
 
Asmodian's Avatar
 
Reputacja: 1 Asmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputację
“Dość tego pieprzenia” pomyślał James sięgając po rewolwer. Rewolwerowcowi z Birmingham nie zajęło nawet sekundy by pozbawić życia człowieka. Szybki ruch ręką, płynne sięgnięcie po rewolwer, strzał w pierś, potem drugi, nieco wyżej by wykończyć. Pióropusz krwi bryzgający na drewniane ściany wagonu, łoskot padającego ciała, gasnąca świadomość w oczach ofiary. Broń płynnym ruchem wróciła do kabury z cichym, złowieszczym brzęknięciem.
Zero wyrzutów sumienia.

Zabił machinalnie, bez emocji, tak, jak zabijają zwierzęta. Jak jeden drapieżnik zabija intruza wchodzącego mu na teren, lub próbujący zagryźć kogoś z jego stada.
W tym prostym, brutalnym świecie nic się nie marnowało. Natura nie znosiła marnotrawstwa. James pochylił się nad ciałem brodacza. Płynnym ruchem odpiął pas z jego rewolwerem, podniósł łowcę nagród za okrwawioną koszulę, zdjął z pleców karabin, opierając go o pobliską ścianę. Szybkimi ruchami oklepał kieszenie spodni i kurtki denata, wyłuskując z nich co ciekawsze fanty. Uczta wprawnego drapieżcy, który pożera niejeden łup, i niejedną ofiarę.
Kiedy zaś uznał, że nic ciekawego już przy swojej ofierze nie znajdzie, otworzył drzwi wagonu, wpuszczając nieco świeżego powietrza, i szybkim kopnięciem wypchnął ciało Gato na zewnątrz. Powoli, acz stanowczo, wyturlało się za krawędź podłogi i spadło w dół, niczym szmaciana lalka, okręcając się kilka razy po stromym nasypie torów, aby w końcu zalegnąć gdzieś pod jakimś krzakiem. Tuman kurzu, widoczny przez chwilę zza drzwi wagonu był jednocześnie nagrobkiem, i całunem łowcy który stał się kolejną ofiarą. Dwunożny drapieżca miał dość, teraz żerować mieli prawdziwi padlinożercy, niczym diabły zesłane przez otchłań aby pożerać ciało wraz z kawałkami duszy, wlokąc ją w upiornych ratach do piekła.

James wrócił do zajmowanego wcześniej przy kozie miejsca i ponownie zajął się mieszaniem swojego okropnego gulaszu z gęsich wątróbek. Pozostawił jednak niedomknięte lekko drzwi do wagonu, które w obecnej chwili złowieszczo huczały.
- Jeśli ktoś ma jeszcze jakieś uwagi co do swojego fachu, dawnego lub aktualnego, który mógłby pokrzyżować nam nasze wspólne zamiary, to zamieniam się w słuch - przez chwilę powiódł wzrokiem po reszcie bandy.
James wiedział, że twardy, prosty i konkretny przekaz może zostać odebrany jako groźba choć nie miał intencji nikogo zastraszać. James mówił gliniarzom i zdrajcom gromkie nie. Bezdyskusyjnie.

Można było się zastanawiać, jakiż to szalony plan miał brodacz kiedy wyjawił im rewelacje swojej profesji i wydobył z przepastnej tuby listy gończe. Można było, bo większość nie musiała się zastanawiać, a przynajmniej ta większość, której to bezpośrednio dotyczyło. Być może plan i intencje miał dobre, a wyszło jak zwykle, bo w wielkim skrócie skończyło się na steku bzdur, okraszonym zawoalowanymi groźbami i podlanym całkiem sporą dawką samochwalstwa.

[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=rcN7Bx6dxpw&list=RDdx-1iDF5LXE&index=22[/MEDIA]

Bandyci, w przeciwieństwie do Gato, intencje mieli proste. Sprawiedliwe, typowo zbójeckie i proste zasady.
Jedna z nich była taka, że jeśli komuś grozisz, musisz być gotowy na konsekwencje. Większość cywilizowanego ludu na Dzikim Zachodzie radziła sobie z groźbami bez pomocy stróżów prawa, egzekwując sprawiedliwość karabinami, rewolwerami, a nierzadko również twardą pięścią. James uważał się za cywilizowanego na tyle, że na groźby odpowiadał Coltem. Albo Smith&Wessonem, zależnie jak blisko był skurwiel co mu groził.
Kolejna głosiła, śmierć dla gliniarzy, zdrajców i konfidentów.Takie uproszczone, oko za oko, ząb za ząb. James nie był pewien, czy to aby nie z biblii, ale hycel pozostawał hyclem i najpewniej Gato miał na sumieniu nie jednego Johns`ego czy Victorię. No i jeśli pracował kiedykolwiek dla McCoya, to o kwestię zbawienia duszy brodacza James mógł być spokojny. Gato szedł prościutko do piekła. James starał się nie zabijać ludzi porządnych a cokolwiek Gato zrobił dla McCoya, przyzwoite być nie mogło.
Trzecią zasadę James poznał w slumsach Birmingham jeszcze za gówniarskich czasów. Jeśli kogoś bijesz, uderz by nie wstał. I Gato nie wstał. Amen.
 
__________________
Iustum enim est bellum quibus necessarium, et pia arma, ubi nulla nisi in armis spes est

Ostatnio edytowane przez Asmodian : 28-03-2022 o 12:23.
Asmodian jest offline