Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-03-2022, 18:07   #42
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Zachowanie sierżanta było dziwne, ale Tanyr postanowił dostosować się do poczynań Mossa. Skoro tamten sugerował zachowanie tajemnicy, to musiał mieć jakiś powód. Mag skinął głową, po czym przyspieszył kroku, by jak najszybciej dowiedzieć się, co takiego zauważył sierżant.
Ten nie ruszył się z miejsca, zerkając nawet za ramię do środka. Gdy Tanyr do niego podszedł, ten spokojnie wyszeptał:
- Zdaje się, że pies wyczuwa kogoś na poddaszu.
- No to zobaczymy, jakiego ptaszka wywęszył - równie cicho odparł Tanyr. - Nawet jeśli zacznie uciekać przez okno, to Novio go złapie - dodał, po czym ruszył w stronę stajni.
Zajrzał do środka.
Novio stał na tylnych nogach, z przednimi opartymi na drugim szczeblu drabiny prowadzącej na stryszek, powoli merdając przy tym ogonem.
- Dzień dobry! - powiedział mag, spoglądając w górę. - Zapraszam na dół!
W panującej ciszy, bez trudu dało się dosłyszeć z góry szelest siana, którego z pewnością tam nie brakowało. Przez chwilę nikt się nie odzywał, ale potem w otworze prowadzącym na strych pojawiła się znajoma twarz.



- Cień doby - odpowiedział niemrawo Brodie, jakby zaspanym jeszcze głosem, po czym odchrząknął delikatnie.
- Pan kurier, pan ze straży. Dzień dobry! - powiedział już całkiem wyraźnie. Uśmiechnął się, jednak zrobił to jakby bez przekonania.
Novio szczeknął radośnie i żwawiej zamerdał ogonem.
- Czy dobry, to się jeszcze okaże - powiedział Tanyr. - Zapraszam na dół... - Gestem poparł słowa.
- Ojej. yyy... - zaczął bez przekonania chłopak, - tak tak, już się ubieram i schodzę - dodał szybko, po czym jego głowa zniknęła z pola widzenia. Dało się słyszeć ciche szelesty siana.

- Może sprowadzić resztę? - wyszeptał cicho sierżant.
- Wyprowadzę konie i podpalę tę budę - powiedział głośno Tanyr. - To najlepsza metoda, by wykurzyć ptaszka z gniazda.
- On chyba nie jest tam sam...
- powiedział szeptem do sierżanta.
- Obstawię tyły - odpowiedział cicho Moss i ruszył za stajenkę, aby uniemożliwić ucieczkę przez okno.
- Liczę do trzech... a możesz zleźć i bez gaci! - dodał, ponownie głośno.
Chłopak wyjąkał coś niewyraźnie, co z resztą zagłuszał szelest siana. Jednak po chwili ponownie pojawił się w otworze. Był już w spodniach, ale z butami w dłoni oraz koszulą i kamizelką przewieszonymi przez ramię. Zaczął schodzić po drabinie, ale zejście na sam dół uniemożliwiał mu Novio, który cały czas stał z łapami opartymi o jeden ze szczebli. Ciężko było określić, czy chłopak obawia się postawienia stopy na łapie psa, czy też zostania ugryzionym.
- Jestem, już... A o co chodzi? - zagadał, nie spuszczając wzroku z Novio.
- Novio, do mnie... - Tanyr przywołał psa, który czym prędzej wykonał polecenie. - A ty na ziemię i kładź się, twarzą w dół, bo jak nie, to Novio zrobi sobie z ciebie śniadanie.
- O, yyy - wyrwało się Brodiemu, aczkolwiek nie ociągał się on ani z zejściem z drabiny, ani z położeniem się na kamiennej podłodze.
- Novio, pilnuj... i odgryź mu tyłek, jak się ruszy - polecił. A potem zaczął wchodzić po drabinie by sprawdzić, czy Brodie był na stryszku sam.
Pies szczeknął cicho i wykonał polecenie siadając przy chłopaku.
Tanyr wszedł na tyle wysoko, aby jego głowa znalazła powyżej poziomu podłogi poddasza. Miał widok na całe pomieszczenie, ale nie musiał się szczególnie rozglądać, aby dostrzec kobietę, której szukał.



Blondynka siedziała na podłodze, od pasa w dół zagrzebana w sianie, z niedopiętą koszulą i pistoletem w dłoni.
- Szukasz tu czegoś? - spytała delikatnym głosem.
- Odłóż tę zabawkę i schodź na dół - powiedział Tanyr. - Znalazłaś się w nieodpowiednim miejscu, w nieodpowiednim czasie. A stajnia jest otoczona - dodał - więc nie rób głupstw i nie pogarszaj swej sytuacji.
- Phaa! - prychnęła wyraźnie kobieta, bagatelizując i wyśmiewając jednocześnie.
- No, chodźmy na dół - przystała jednak, podnosząc się i kierując w stronę zejścia.
Tanyr zszedł z drabiny i odsunął się na bok, by kobieta mogła spokojnie zejść na dół. Od razu dostrzegł, że August, Lagertha i jeden ze strażników przyszli do stajenki.
- Zobaczcie, kogo los nam zesłał - powiedział Tanyr do nowo przybyłych.
 

Ostatnio edytowane przez Kerm : 29-03-2022 o 18:10.
Kerm jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem