Tyle, że ja idealnie się z Tobą zgadzam i to co opisałeś jest właśnie tym,
co chciałem przekazać (chyba mi nie wyszło
). Możemy więc powiedzieć,
że doszliśmy do konsensusu. A teraz ponownie rzucam rękawicę, której wcześniej
niktnie podjął: Jak sądzicie, czy zgadzanie się z ogólnoprzyjętymi sądami moralnymi
(to jest dobre, a to złe) można nazwać konformizmem? Nonkonformistów, czyli
Idących Pod Prąd w społeczeństwie jest bardzo niewielu, przy czym ich czyny
niejednokrotnie stają się przedmiotem krytyki ogółu. Czy nonkonfizm w taki razie
(zakładając, że jest to działanie sprzeczne z sądami moralnymi ogółu) jest
wybawieniem dla człowieka? Wybiciem z tłumu?