Oppenheimer słysząc, że pociąg się zatrzymuje wybudził się z drzemki. Podniósł się, otrzepał spodnie, przeczesał włosy a gdy wagon się otworzył wyszedł za kobietami, żeby rozprostować kości. Słońce jeszcze nie zdążyło zajść za horyzont więc mógł cieszyć ostatnimi jego promieniami. Odetchnął pełną piersią ignorując pijackie śmiechy i szczebiotanie towarzyszek. Widząc charakterystyczny szyld ruszył do jadłodajni, by wrzucić coś na ząb. Miejscowa kuchnia nie oferowała raczej zbyt wiele, ale i tak była pewnie lepsza od suchego prowiantu.
Ostatecznie wybór padł na jajecznicę na bekonie. Smakowała lepiej niż wyglądała więc ukontentowany wrócił z powrotem do bydlęcego wagonu. Zasiadł w kącie, czekając na odjazd.