Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-03-2022, 06:21   #525
Obca
 
Obca's Avatar
 
Reputacja: 1 Obca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputację
Angestag; południe; ratusz miejski

Pirora szła korytarzem ratusza kierując się do drzwi, pozdrowiła skinieniem głowy Sandrę. Trochę była rozkojarzona z uwagi na cale zamieszanie. Musiała jeszcze udać się tutaj z prawnikiem chociaż to całe zamieszanie było jej na rękę.
Z jej rozmyślań wyrwał jej nagły kształt złotego orła na czarnym tle. Malarka staneła w polkroku przed tym obiektem a chwile poźniej okazało się drugim człowiekiem odzianym w zbroje. Pirora obrzuciła go znurzonym spojrzeniem i czekała aż ten jej ustąpi.

Wyczuła po jego minie i spojrzeniu, że nie spodziewał się za drzwiami znaleźć takiej zawalidrogi. Bo wydawał się zaskoczony. Jednak na moment. Szybko cofnął się od drzwi i gestem ją zaprosił aby przeszła dalej. Wydawało jej się, że chyba mu się spieszy. Ruchy miał dziarskie i sprężyste. A w nozdrza uderzył ją zapach mrozu jakby wracał z dłuższego pobytu na zewnątrz. Był odziany w zbroję a u pasa miał miecz. Nie znała się za bardzo ani na zbrojach ani na broni jednak potrafiła rozpoznać, że to już jest jakiś rycerz albo zawodowy oficer bo biedaka nie byłoby stać na taką ładną i pełną zbroję.

- Dziękuję… - Powiedziała uprzejmie i dystyngowane mijając go obrzucając go ciekawszym spojrzeniem kiedy ten ustąpił jej miejsca. Spróbowała go zapamiętać.

- Proszę. - skinął jej uprzejmie jak wypadało rycerzowi zachować się wobec damy ale widocznie nie dla niej tu przybył bo jak tylko go minęła on wkroczył w zwolnioną przestrzeń drzwi i ruszył tam skąd ona przybyła. Za nim w holu czekało kilku zbrojnych. Chociaż ci już wyglądali raczej na mniej ważnych żołnierzy. Ostrogi przy butach świadczyły jednak, że pewnie są kawalerzystami. Jeden z nich rozmawiał z Sandrą czy raczej skończył bo coś mu pokazała na kierunek a on tam poszedł. Zaś ona znów dźwigała jakieś księgi które musiała poprawić nim wznowiła swój marsz korytarzem.
Pirora wykorzystała okację i szybko znalazła się koło Sandry pomagając jej z księgami by te nie wysunęły się jej z rąk.
- Pozwól, że ci pomogę. - Powiedziała. - Sandro kim był ten człowiek w zbroi jeśli możesz mi powiedzieć.

- Dziękuję. - odparła odwdzięczając się nieco roztargnionym uśmiechem. - A on? To Ramiro Zhirov. Dowódca naszych dragonów. Szukają tych bandytów co zbiegli z kazamat. Za miastem. Właśnie wrócili no i porucznik poszedł pewnie zdać raport. - odpowiedziała pracownica ratusza wskazując na przemian na te drzwi za którymi zniknął oficer i na tych kilku kawalerzystów co czekali w holu. Wyglądali na zmarzniętych a jedna to chyba była kobieta.
- Raczej po ich minach nie świadczy by ich wypad był udany. Raport będzie krótki chyba że go będac łajać. - Powiedziala ni to do siebie ni do Sandry.

Pisarka objęła swoje księgi przytulając je do siebie i popatrzyła na grupkę kawalerzystów jakby starając się porównać ich wygląd z oceną znajomej. W końcu wzruszyła ramionami i miną dała znać, że trudno jej to ocenić.

- A tobie jak poszło? Bo cię chyba na to robienie portretów wezwali co? - zagaiła skoro już się spotkały i miały chwilę porozmawiać.

- Tak, patrz - Pirora pokazała szybkie szkice poszukiwanych które były w gorszej jakości. - No zrobiłam co mogłam ale trochę trudno rysować z pamięci twarze osób które się widziało tylko dwa razy w życiu. Jakby mi jeszcze podstawili kogoś kto pracował z nimi dłużej i by mi ich opisał z pamięci pewnie byłoby lepiej. - Pirora starała się ukryć największe charakterystyczne cechy obojga kultystów i zmieszać ich z jakimiś cechami innych strażników i pracownic kuchni. Nikt nie może jej winić że portret trochę się różni ale fakt nie mogła przesadzić.

- Aha. No ja ich nie widziałam to nie wiem. - powiedziała pisarka patrząc na przedstawione portrety. Oglądała je chwilę i pewną fascynacją wypisaną na twarzy. - Ten to widać, że zakapior. Wolałabym go nie spotkać. Na pewno jest straszny. Dziwne, że go przyjęli. - powiedziała w końcu na portret brodatego strażnika jakim w oryginale był Egon. - A ona też? No popatrz. A ta to wygląda jak taka zwykła dziewczyna. No kto by pomyślał? - portret Katii czyli Łasicy zrobił na niej dokładne odwrotne wrażenie. Zdziwiła się chyba, że ktoś tak zwyczajnie wyglądający może być zamieszany w taką aferę.

- No ale zrobiłaś te portrety to teraz je powielimy i rozwieśmy na mieście. Mam nadzieję, że ich złapią. To straszne, że gdzieś mogą chodzić po ulicach albo wyskoczyć nagle z jakiejś ciemnej dziury i zrobić coś złego. - westchnęła młoda urzędniczka i myśl, że może spotkać na ulicy tak groźnych przestępców chyba była jej strasznie niemiła.
- Oczywiście nie wiem co się dzieje w ich głowach ale chyba osobiście bym by była już w połowie Imperium gdybym była na ich miejscu. - Dopowiedziała malarka znując tym plotki że pewnie ta dwójka już dawno uciekła z miasta.
- A w ogóle co u ciebie? Zostajesz z nami w mieście czy wyjeżdżasz jak przyjdzie wiosna? - zagaiła jakby dla zmiany tematu na jakiś lżejszy i przyjemniejszy.
- No jak tylko w ratuszu zrobi się trochę spokojniej idziemy z prawnikiem dopełniać formalności apropo mojej kamienicy. Tak więc nie wypłynę pierwszym statkiem jak tylko przestanie padać śnieg, choć trudno powiedzieć czy zostanę na stałe czy tylko na parę miesięcy. Na pewno będę się chciała nacieszyć nową posiadlością.

- No tak. Bo to ty kupiłaś tą kamienicę po tym samobójcy? Tą z różnymi piętrami? - Sandra zmrużyła oczy jakby chciała sobie przypomnieć czy dobrze kojarzy o jaką nieruchomość chodzi. Widząc potwierdzenie uśmiechnęła się.

- No jak kupiłaś dom to chyba trochę z nami jeszcze zostaniesz. I dobrze. Bo jak widzisz no roboty u nas sporo. Zwłaszcza tej papierkowej. Jestem cała zawalona! A ostatnio przez tą ucieczkę to w ogóle makabra. Nie wiem czemu nie zatrudnią kogoś do pomocy chociaż na czas tej afery. Powiem ci, że jak jesteś “młoda, rzetelna i ambitna” to niekoniecznie są zalety w tej robocie. Tylko mi dokładają i dokładają tej roboty. - westchnęła jakby chciała się zwierzyć ze swojego przepracowania.

- Powinnaś wyjść gdzieś do karczmy na piwo żeby się od tego całego bałaganu odpocząć. O ile nie masz samych przyjaciół w straży co właśnie są poza miastem, może dobrze odnowić z nimi kontakt. - Malarka zasugerowała jej jak może się odstresować dziewczyna. Zaprosiłaby ją do “Żagli” niestety jej terminarz towarzyski był ostatnio całkowicie zapełniony.

- Oj bardzo bym chciała ale teraz nie mogę. Tyle mamy roboty! Nawet nie wiesz ile papierków robią te poszukiwania. Wszystkim trzeba coś podpisać, wystawić, pokwitować… Skaranie boskie. Mam nadzieję, że po festynie się to jakoś uspokoi. Dobrze, że sam festyn mamy zamknięte to sobie odpocznę chociaż jeden dzień. - dziewczyna poprawiła trzymane książki i westchnęła ponownie na swój ciężki los i przepracowanie.

- O i jeszcze ten… - powiedziała widząc jak strażnicy prowadzą mężczyznę ze skrępowanymi liną nadgarstkami. Chociaż nie wyglądał na zakapiora, raczej jakiegoś trefnisia. Dwóch strażników co go eskortowało wydawało się raczej rozbawionych niż zdenerwowanych. Szli za nim a on na czele i kierowali się w stronę dwójki rozmawiających kobiet.

- Kolejny podejrzany? Czy informator ulicy? - Zagadala blondynka do Sandry patrząc za opryszkiem. Zastanawiałą się czy rycerz który ją wczęśniej minal bedzie nidługo wracał tą sama stroną.

- Podejrzany? Tak, chyba można tak powiedzieć. - słowa rozmówczyni chyba rozbawiły archiwistkę bo się uśmiechnęła. A i związany mężczyzna jakoś spojrzał w ich stronę akurat w tym momencie, pewnie dostrzegł ich spojrzenia i uśmiech bo niespodziewanie zamiast przejść obok nich dalej rzucił się im do kolan zanim strażnicy zdążyli go powstrzymać.

- O piękne panie! Cudowne piękności, najświetniejsze w swej dobroci kobiety! Pomiłujcie! Wstawcie się za swoim sługą co zawsze tylko wszędzie sławił wasze cnoty i piękno! Nie dawajcie mnie tym oprawcom skrzywdzić! - zawołał dramatycznie i z miejsca się dało wyczuć, że ma wyuczony albo naturalny talent aktorski. Bo zabrzmiało jakby był w jakimś kluczowym momencie sztuki teatralnej. A jednak bardzo naturalnie i przekonywująco. A ten moment wystarczył aby obaj strażnicy stanęli tuż za nim i jeden trzepnął jego ramię trzonkiem halabardy.

- No wstawaj, wstawaj, nie rób scen. Trzeba było pomyśleć zanim zacząłeś bałamucić nadobne mężatki. - powiedział strażnik też chyba nieco rozbawiony tym wszystkim. Zwłaszcza jak się okazało, że więzień nie próbuje uciekać ani zaatakować którejś z kobiet.

- To jest Hugo. Gawędziarz, poeta i tak dalej. Przyprowadzili go dziś rano. Ale no sama widzisz jak to u nas młyn dzisiaj. - wyjaśniła Sandra której ten nagły “atak” przerwał to co miała powiedzieć wcześniej.

- Słyszałam o nim od dziewczyn w tawernie… wszystkie były wielce rozczarowane i zaniepokojone, że trafił do aresztu. Podobno teraz przy tym wszystkim duże prawdopodobieństwo, że dostanie większy “wyrok” - Pirora powtórzyła zasłyszane wiadomości na orgii w “Mewie”.

- Słyszałaś o mnie pani? To na pewno wiesz, żem jeno piewca kobiecego piękna i w swej dobroci i miłosierdziu nie pozwolisz aby te draby sprowadziły na mnie marny koniec! - widząc, że stojąca nad nim blondynka coś mogła o nim słyszeć Hugo złapał się kurczowo jej spódnicy prosząc o wsparcie i łaskę.

- Możliwe. Figlarz ponoć z niego i kobiety go uwielbiają. - Sandra powiedziała to ciszej jakby nie chciała mówić tego głośniej i trochę ją to speszyło.

- Panie moje przepiękne! Przecież oni chcą mi zabrać dzieło mojego życia! Jak ja będę uprawiał moją sztukę bez mojego narzędzia! Takie piękne i stworzone do wielkich czynów! - łkał artysta rozdzierającym tonem. Strażników chyba przestawała bawić ta komedia bo ponownie jeden trącił go trzonkiem halabardy zaś drugi złapał za kaftan i próbował podnieść do góry. Ale artysta mocno się wczepił w spódnicę panny van Dyke.

- No puść panią. Puść bo ci dołożymy za napaść. - burknął ostrzegawczo strażnik chyba faktycznie nie chcąc z nim się szarpać. Albo raczej oszczędzić tego drobnej, blond dziewczynie.

- A gdzie go zabieracie? - zapytała archiwistka patrząc na to wszystko troszkę z boku.

- Do lochu. Sędzia nie miał ochoty na kolejne pobłażanie. Wyznaczył 50 monet kaucji i stanie przy słupie albo skrócenie mu tego i tamtego. No ale, że gołodupiec tyle nie miał no to prowadzimy go do lochu. Na festynie będzie mógł ostatni raz zabawić publiczność męskim głosem. - zaśmiał się strażnik i jeszcze jeszcze raz dał znać artyście aby się podniósł i przestał robić zbiegowisko.
- Gdzie się wogóle się płaci kaucję w takich sytuacjach? Właściwie to sama nie wiem tych wszystkich procedur. W tym samym miejscu gdzie opłaty za kamienice? - Pirowa zmieniła temat niby z samej ciekawości ale kultysta czy nie Hugo był artystą, a jej koleżanki go lubiły.
- Chodzi, pokażę ci. - odparła młoda archiwistka i dała znać aby nowa znajoma poszła za nią. Hugo wyczuwając co się świeci z wdzięczności pocałował swoją dobrodziejkę w dłoń i jeszcze za swoimi plecami Pirora słyszała jak wychwala jej miłosierdzie, dobroć i piękno. Strażnicy go chyba w końcu gdzieś zabrali do lochu ale tego już nie widziały. W zamian Sandra zaprowadziła szlachciankę do gabinetu w jakim urzędował sędzia. Skrzywił się słysząc po co przyszły.

- Naprawdę chce panienka wpłacić za tego nicponia? To będzie 50 monet. A należy mu się jakaś nauczka. On nie jest u nas z tego powodu pierwszy raz. I jak się nie nauczy czegoś to pewnie znów tu trafi. I zawsze jakąś kobietę z bałamuci aby wpłaciła za niego kaucję. - poinformował ją jakby chciał się upewnić, że wie na co się pisze. Bo wyglądała na kolejną naiwną jaka dała się omotac urokowi nicponia. Sandra wzruszyła ramionami i pokiwała głową, że Hugo nie jest tu pierwszy raz.

- Planujemy z reszta towarzystwa Kamili van Zee otworzyć teatr, jeśli miasto zacznie pozbywać się artystów będziemy miały problem z obsadą. Dodatkowo zapewnie jego kara nie byłaby taka surowa gdyby nie zamieszanie z ucieczką z kazamat. Powiedzmy że traktuje to jako swego rodzaju inwestycje, w najgorszej sytuacji się ona nie zwróci. - Pirora powiedziała do Sandry. - Myślę że nauczkę dostanie największą w swoim czasie.

- O. Z panienką van Zee? Teatr? Taki prawdziwy? Z aktorami, przedstawieniami i tak dalej? - Sandra uniosła brwi do góry i chyba wątku z młodą i utalentowaną miłośniczką sztuki jaka była przy tym córką kapitana portu chyba się nie spodziewała. - No to byłoby cudownie jakby się udało. Przydałoby się takie miejsce w naszym mieście. - popatrzyła na sędziego który był pewnie w wieku ich rodziców. Ten zastanowił się jeszcze nad tym wszystkim. Też chyba spojrzał na sprawę z nowej perspektywy.

- No ale jakąś karę ponieść musi. Oprócz kaucji. W końcu to już któryś raz z rzędu trafia tu za ten sam paragraf. - powiedział jakby też nie zależało mu na krwawym karaniu artysty ale też nie chciał zostać z pustymi rękami przed społeczeństwem wkurzonych mężów.

- Może jakieś prace społeczne? Albo jakieś baty i stanie przy słupie. - zaproponowała szybko młoda archiwistka. Sędzia obracał ten pomysł w głowie przez chwilę.

- No tak, można pójść w tą stronę. Grzywna jako kara główna no i coś od niego skoro on znów nie płaciłby ze swojej sakiewki. - mężczyzna zgodził się na taki kompromis. Chciał jednak aby sam delikwent odczuł w jakiś sposób tą karę.

- Czy w mieście nie ma przypadkiem sierocińca? Być może użyć jego talentu aktorskiego, w końcu mali obywatele również zasługują na trochę rozrywki której pewnie nie doświadczyli by chyba że pod opieką dobrze sytuowanych rodziców. Albo jeśli oskarżony może podzielić się wiedzą i umiejętnościami będzie to nawet lepsze niż jakieś tam baty które najwyraźniej nie robią na nim wrażenia skoro to już któryś raz kiedy za to samo trafia do aresztu. - Szlachcianka rzuciła parę pomysłów jakie uważała że aktor mógł wypełnić jako karę.

- Mamy przecież sierociniec. Ten co Białe Gołębice prowadzą. Może panienka van Dyke ma rację? To huncwot co się zowie no ale jednak grać i śpiewać umie, opowieści dużo zna. Może mógłby też czegoś nauczać w tym sierocińcu na czas kary. No i tam byłby pod okiem gołębic. Przecież to nadobne kapłanki. - Sandrze wyraźnie spodobał się pomysł blondynki bo szybko go poparła. Mężczyzna stukał w zamyśleniu piórem w swoją dolną wargę jakby to mu pomagało się namyśleć.

- No. Właściwie no tak z kapłankami no można by tak zrobić. W końcu to kapłanki. A nie czyjeś mężatki. One chyba nie dadzą mu się zbałamucić na stole jak ta piekarzowa dzisiaj. - powiedział jakby dostrzegł całkiem pożyteczny aspekt takiego odbywania kary przez artystę.

- Robili to na stole? - zapytała zaskoczona Sandra. Z nieco zafascynowanym tonem. Ale krótkie spojrzenie urzędnika z miejsca ją ostudziło. - No nie wiedziałam znaczy. Wcale się nie interesowałam do tej pory tą sprawą. Siedzę w archiwum to wszystko mnie omija. Dlatego zapytałam. - dorzuciła tłumacząc szybko swoją ciekawość.

- Mam nadzieję. To huncwot na całego. Mam dziwne wrażenie, że nie staje przede mną ostatni raz. No ale niech będzie. To dla panienki jak nie zrezygnowała z ratowania tego gamonia grzywna 50 monet. A dla tego gamonia powiedzmy… Ze trzy miesiące służby w tym sierocińcu. - oznajmił patrząc na obie młode kobiety stojące przed jego biurkiem. Po czym zaczął otwierać jakąś księgę.

Pirora uśmiechnęła się pod noskiem na reakcję Sandry apropo wyczynów artysty na stole.
- Mości sędzio jeśli mogę zaproponować cztery miesiace tych prac na korzyść społeczeństwa i może wypuścimy go z aresztu dopiero jutro, trochę strachu w jego pozycji na pewno mu nie zaszkodzi a może i nawet sprawia że doceni bardziej szansę jaką mu dano? - Szlachcianka nie uznawała jakiegoś wielkiego karania za czyny popełnione przez Hugo ale jakiś sadystyczny głosik podpowiada jej że w cztery miesiące to takiemu amantowi na pewno uda się sprowadzić na złą drogę jakąś Białą Gołębicę.

- Jutro? Jutro jest Festag. No ale tak, niech posiedzi aby poczuł, że siedzi. Powiedzmy do Wellentag. - sędzia otworzył już księgę na jakiejś stronie ale zadumał się nad propozycją młodej dziewczyny.

- No i racja. Trzy miesiące to taka standardowa kara. A on przecież recydywista. Można go potrzymać trochę dłużej. Nawet następne trzy miesiące. To go może czegoś nauczy. W końcu to nie praca przy wyrębie lasu czy w tartaku. No i nie straci swojego narzędzia pracy. - sędzia namyślał się nad korektą tego wyroku. I w końcu uznał, że taki dłuższy okres pracy społecznej i grzywna powinien coś tu pomoc. Chociaż chyba sam wątpił w przemianę u Hugo. Raczej o to by mieć z nim spokój przez dłuższy czas.
Szlachcianka przytakiwała sędziemu kiedy ten wykonywał prawe wyroki sądu. A następnie uiściła pieniężną karę za aktora. Nie wiedziała jeszcze czy i kiedy wykorzystać dług jaki zaciągnął u siebie w imieniu Hugo poruszyć u owego ‘recydywisty” ale liczyła że plotki szybko się rozniosą i do uszu aktora. Zwłaszcza jak poinformuje ‘dziewczyny’ że będą mogły nadal się cieszyć ich aktorzyną.

- No dobrze. Niech tak będzie. - mruknął sędzia gdy zastanawiał się jeszcze chwilę po czym zaczął coś zapisywać w swojej księdzę. Po czym coś jeszcze na jakiejś kartce po czym podał ją Sandrze. Sam zaś przyjął żądaną liczbę monet na kaucję po czym wypisał pannie van Dyke kwit z pokwitowaniem. I sprawa została załatwiona pozytywnie. Obie panny pożegnały się z urzędnikiem ratusza i wyszły na korytarz.

- To do strażników. Że mają Hugo zwolnić w Wellentag bo została wpłacona kaucja. Pójdę im zanieść. Chcesz iść ze mną? - zagaiła Sandra gdy wyjaśniła co za karteczkę wręczył jej sędzia. - Naprawdę myślisz, że robili to na stole? - zapytała w pewnym momencie jakby mimo wszystko ta myśl nie chciała wyskoczyć z jej głowy.

- Cóż… być może był to najbliższy mebel jaki mieli. Nie masz zbyt dużych znajomości w artystycznym świecie prawda? - Pirora nie zaprzeczyła że taki scenariusz był bardzo prawdopodobny. Po czym dopytała się trochę o znajomości Sandry. - Artyści mają tendencję do posiadania wielkiej wyobraźni w różnych dziedzinach życia i mniej oporów by trzymać te pomysły dla siebie.

- No nie, nie bardzo się znam z tymi artystami. Większość życia spędzam w archiwum. - powiedziała cicho Sandra trochę się krzywiąc przy tym na twarzy. - To myślisz, że większość z nich robi to na stole? A nie tylko Hugo? - zapytała o ciekawiący ją temat. Po czym nagle coś sobie uświadomiła albo przypomniała. Rozejrzała się ukradkiem po korytarzu jakim szły. Co prawda mijali jakichś ludzi ale ci raczej nie zwracali na nie uwagi. - A ty? Robiłaś to na stole? - zapytała podekscytowanym tonem.

- Hihihi… - Blondynka cicho zachichotała zanim odpowiedziała równie cicho by nie kłopotać Sandry. - Chyba mniejszym znaczeniem jest na jakim meblu ale z kim to robisz. I wydaje mi się, że można by powiedzieć że artyści chyba są… bardziej nastawieni by czerpać z życia najwięcej tu i teraz niż pilnować się by spełniać jakieś tam społeczno-poprawne normy. Pytasz bo chciałabyś spróbować na stole?

- Nie, nie, nie! Wcale! Tak tylko pytałam z ciekawości! - zapewniła szybko i trochę nerwowo młoda archiwistka poprawiając trzymane księgi. Otworzyła drzwi co dało jej chwilę cennego czasu aby ukryć pąs na twarzy nim przeszły do kolejnego, prowadzacego do schodów na parter.

- Chociaż to chyba by mogło być ciekawe… - dodała cichutko czerwieniąc się jeszcze bardziej ale w końcu uśmiechając się też trochę nerwowo. Poprawiła włosy i zaczęły razem schodzić po schodach.

- Cóż, nie nic o twoim życiu osobistym, ale jak masz partnera to może coś mu zaproponuj i się przekonaj. - Malarka powiedziała równie cicho do archiwistki.

- To jak dojdę do etapu “masz partnera” to mu może powiem. - zaśmiała się trchę smutno młoda pracownica ratusza po czym wróciły schodami do holu i recepcji. - To ja będę szła do lochów powiedzieć strażnikom o zmianie wyroku. - dała znać blondynce już normalniejszym tonem wskazując gdzies w inny korytarz niż szły wcześniej i stukając palcem w karteczę jaką dał jej sędzia.

- Może najpierw zacznij od “mniej więcej przyjaciół do spędzania wieczorów” , wpadnij w Festag, nie ten tylko ten następny, do “Pod Żaglami jeśli nie będziesz miała innych planów, poznasz trochę ciekawych osób zjesz dobrą kolację i posłuchasz parę ciekawych historii. Kto wie moze i jakis artysta lubiący stoły się trafi. - Blontyka zaprosiła archiwistke na kolacje w kolejny festag zanim ruszyła do wyjścia. Postanowiła zwrócić uwagę czy ludzie Ramiro Zhirov nadal na niego czekają.

- Jesteś bardzo miła. Z tymi stołami to tak wcale niekoniecznie, tak tylko o to pytałam. - powiedziała pisarka ciepłym tonem ale chyba nie chcąc aby nowa znajoma odniosła wrażenie, że jest jakaś chutliwa czy coś w tym rodzaju. Jednak chyba zrobiło jej się miło na to zaproszenie bo uśmiechała się całkiem sympatycznie. Jeszcze pożegnała się z blondynką i ruszyła dostarczyć ten list sędziego do strażników. Pirora zaś została w tym samym holu gdzie wcześniej strażnicy wlekli Hugo do lochu. Ludzi Zhirova zastała nieco dalej, już rozsiedli się na jakiejś ławie aby sobie ulżyć w tym czekaniu jednak jego samego jakoś nie było widać.

Malarka uznała, że najwyraźniej drugie wpadnięcie na dowódcę dragonów nie jest jej pisane tego dnia i będzie musiała się zadowolić czymś lub kimś innym. Bliżej drzwi na nowo opatuliła się w płaszcz i ruszyła do wyjścia, na zimno dworu znaleźć jakąś dorożkę.
- Muszę zatroszczyć się i o to, szukanie dorożek jest takie nużące. - Mruknęła do siebie.

Spotkanie z rycerzem o godle złotego orła faktycznie wydawało się nie być jej dzisiaj pisane. Wyszła już po schodach na zimowy i mroźny świat zewnętrzny i rozglądała się za dorożka. Dojrzała w końcu jakąś co jechała w kierunku ratusza ale zatrzymała się po przeciwnej stronie placu. Zastanawiała się właśnie czy się do niej pofatygować czy poczekać na miejscu aż jakaś podjedzie bliżej gdy usłyszała za sobą odgłos otwieranych drzwi. Ten zaraz przeszedł w szybki tupot wielu butów na przykrytych zdeptanym śniegiem i posypanych popiołem schodach. Jak się odwróciła do tyłu okazało się, że to porucznik dragonów prowadzi swój oddział. Szli razno jakby im się spieszyło. Porucznik dojrzał ją jednak jak stała i skłonił jej głowę w pozdrowieniu.

- Znów się spotykamy w przejściu panienko. - rzucił do niej dając gestem znać swoim ludziom aby szli dalej.

- No faktycznie tak to wygląda choć w tym razem nikt nie musi nikomu ustępować Herr Zhirov mamy mnóstwo miejsca by się kulturalnie minąć. - Blondynka uśmiechnęła się do rycerza. - Mam nadzieje, że dali wam trochę wolnego a nie wysłali znowu za miasto byście odmrażali kończyny w pogoni.

- Niestety panienko obawiam się, że póki nie schwytamy tych zbiegów to nie będzie chwili oddechu. - też się uśmiechnął trochę unosząc brwi jakby się czemuś dziwił. Wskazał na grupkę swoich ludzi którzy zdążyli podejść do czekających, osiodłanych koni i zaczynali je odwiązali i szykowali do drogi.

- Wybacz panienko ale chyba nie byliśmy sobie przedstawieni. Jak twoja godność? - zpytał widząc, że ona wie o nim więcej niż on o niej.

- Szkoda powinni wam przynajmniej dać jedna noc w ciepłych barakach na łóżkach a gonić was za zbiegami na oślep.- powiedziała blondynka po czym dygnęła niczym dobrze wychowana szlachcianka przedstawiając się. - Pirora van Dyke. I faktycznie jakoś nie ma mnie nigdy kto przedstawiać zawsze muszę robić to sama.

- Pirora van Dyke? Miło mi. Porucznik Ramiro vn Zykow. Mam nadzieję, że się jeszcze spotkamy. A na razie panienka wybaczy, służba wzywa. - powiedział też skłaniając się grzecznie ale kciukiem wskazał na jeźdżców jacy już wsiadali na konie.

- W takim razie proszę zwiększyć tę szansę na spotkanie nie umierając z zimna w jakiejś zaspie. I powodzenia Panu i pana ludziom. - Pirora dźgnęła porucznikowi na dowidzenia I ruszyła przez płać w kierunku dorożki. Kiedy usłyszała, że konie ruszyły odwróciła się w stronę dragonów. Odprowadzając her Zymkova wzrokiem.

- Oh, z pewnością! - roześmiał się wesoło słysząc jej słowa. Po czym się rozstali. Zanim jednak Pirora zdążyła przejść przez plac w kierunku dorożki usłyszała cwał końskich kopyt wytłumionym przez brudny, skotłowany śnieg. Po czym przejeżdżający dowódca dragonów jeszcze pozdrowił ją gestem nim pogalopowali w kierunku jednego z wyjazdów z Placu Targowego. A ona już bez przeszkód mogła podejść do woźnicy dorożki i powiedzieć mu dokąd chce jechać.
 

Ostatnio edytowane przez Obca : 31-03-2022 o 06:24.
Obca jest offline