Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-03-2022, 21:20   #19
Deszatie
Markiz de Szatie
 
Deszatie's Avatar
 
Reputacja: 1 Deszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputację
- Gdzie poszukiwać nadziei, kiedyż została pogrzebana, niczym na czarnych pustkowiach Teynechen? – zapytał pewnego dnia swego mistrza stroskany uczeń.

- Po prostu nigdy nie pozwól, byś to Ty sam ją tam pogrzebał… – odrzekł mu mistrz.

Z molsulowych nauk Naalnisha



Zagubion Aran w tajemniczej osadzie nie tracił nadziei, że z tego kramu się wyplątać zdoła. Porywczości zaniechał cierpliwie znosząc trudy, choć żołądek zapewne skurczył mu się do rozmiaru jagody mrozem dotchniętej. Śledził tajemniczego otroka, co jego rówieśnikiem się zdawał i tropu uparcie nie gubił, a zapach mięsiwa, które tamten zwędził śród kładek i zabudowań wyraźnie go prowadził, nęcąc niebywale. Chocież może celowo ów nicpoń mu nie zemknął, a zmysły Aranowe drażnił niepomiernie, jakby wiedząc jaką torturę mu czyni. Politował się jednak chyba sobowtór, bo skręciwszy w jaką odnogę rozsiadł się tam, jakby na poczęstunek strudzonego Molsula zapraszał. Ostrożność przegrała walkę z głodem i młody tropiciel zbliżył się do swego odbicia, które jedynie tym się odeń różniło, że pęto kolbaszra ogryzało. Uśmiechnąwszy się wyrozumiale na wzrok Aranaetha, co mu posiłek wpatrywaniem swym godził, łaskawie oderwał kawał mięsiwa i rzucił koledze, który w ułamku chwili pochwycił je jak kobuz ofiarę w swe szpony chwytający…


Zajadał się Aran tym specyjałem mlaszcząc głośno, nic z tego sobie nie robiąc, boć to nie żadna ujma wśród molsulowego grona i za brak wychowania poczytywane nie było. Zerkał tylko momentami okiem przybysza na tego złodzieja, któremu zawdzięczał pierwsze od dawna smakowite jadło. Nawet wygląd kropla w kroplę młodziana imitujący przestał go tymczasowo troskać. Gotowe było molsulowe dziecię nawet uznać to za znak od jakiego bóstwa, co pieczę nad nim roztoczyło, podczas tego surowego błąkania się i rozpaczliwych poszukiwań drogi ku lepszemu dniu pod Oeynowym niebem…
 
Deszatie jest offline