Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-04-2022, 08:16   #528
Santorine
 
Santorine's Avatar
 
Reputacja: 1 Santorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputację
Egon nie obawiał się zbytnio Gustawa. Ostatnie przejścia w kazamatach sprawiły, że jego siła wzrosła jeszcze bardziej i jego umiejętności bojowe także poprawiły się. Skoro ujście z kazamatów umieli dokazać, to czym w porównaniu z tym miało być spacyfikowanie wielkiego przygłupa?

Z drugiej strony, siłowanie się z Gustawem przez całe kanały mogło narobić im tyle samo kłopotów, jak próba transportu go w biały dzień przez ulice miasta.

- Ja to widzę tak, że my z Silnym rzucamy się na niego, przygwoździmy. Ty wlewasz mu w mordę te swoje specyfiki. Czekamy, aż zaczną działać, potem wiążemy go i włazimy do kanałów. Pasuje? - zapytał, czekając odpowiedzi kompanów.

Egon miał co prawda ze sobą gudendag, jako że topór van Hansen wzięła Merga. Nie chciał jednak użyć okutej żelazem pały na Gustawie.

- Mnie pasuje. - Silny dość obojętnie wzruszył ramionami i otarł jeszcze wilgoć ze swojego czoła. Co spowodowało, że tylko rozmazał po nim brud z jednego miejsca na inne.

- No dobra. Możemy tak zrobić. To czekajcie chwilę, wezmę te ziółka. - powiedział gospodarz widząc zdecydowanie na obu twarzach. Poprowadził ich więc do kuchni. Podał im butelkę zaczętego wina na przepłukanie gardła i to wydawało się świetnym pomysłem. Bo od tego łażenia po cuchnących kanałach pozostawał jakiś taki niesmak w gardle i języku który dobrze było spłukać.

- To jak go złapiecie to trzymajcie mu głowę. Najlepiej w pionie aby łatwiej łykał. A jakby nie chciał no to cóż, trzeba będzie mu jakoś ją otworzyć abym mógł wlać. No tylko niech znów nie zwieje! Bo będziemy mieć wszyscy przechlapane. - tłumaczył cyrulik gdy sam przelewał coś z jakiegoś garnka do mniejszej buteleczki z której pewnie zamierzał napoić wielgachnego pacjenta.

- Jakby zwiał to gorzej dla niego. Teraz w dzień to tylko pytanie na którym narożniku wpadłby na jakichś strażników. Ale nie bój się, nie ucieknie. - uspokoił go łysy mięśniak i podał butelkę Egonowi.

- Lepiej aby nie zwiał. Ostatnio wywalił całe okno. To trochę trudno wytłumaczyć sąsiadom i pacjentom. - rzucił przez ramię Sebastian wciąż przelewając miksturę. Z dołu znów doszło ich walenie jakby ktoś łomotał w dzwi albo ściany.

- Gorzej jakby strażnicy po śladach doszli tutaj. No a takie wywalone drzwi czy okno to i bez tego by wyglądały podejrzanie. - Vasilij dodał coś od siebie. Cyrulik z nim się zgodził i odstawił garnek oraz zakorkował butelkę.

- Gotowi? - zapytał zerkając na swoich trzech współbraci i pomachał buteleczką na znak, że on już ma co trzeba. - To go powinno uśpić ale nie od razu. Pacierz albo pół może minąć zanim zaśnie. Jeszcze zależy ile uda mu się tego wlać. - poinformował ich co trzyma w ręku.

- Za mną - rzekł tylko Egon, otwierając dźwierze do celi Gustawa.

Szykował się na ciężką walkę. Gustaw, być może nie wprawiony w bojach i nie tak dobry technicznie jak Egon, był cholernie silny. Egon aż nazbyt dobrze pamiętał ostatni raz, kiedy siłował się z nim ostatni raz. Oby tym razem sprawy poszły gładko, bowiem ostatnim razem, zaskakująco zwinny jak na swoje rozmiary olbrzym niemal im zwiał.

Poszli we czterech już znaną sobie drogą na korytarz a potem schodami w dół do piwnicy. Im niżej schodzili tym głośniejsze stawały się dzikie krzyski przypominające bardziej jakieś zwierzęce wycie niż ludzki głos. No i to łomotanie. W świetle lampy jaką niósł Sebastian dało się dostrzec jak deski drzwi wyginają się pod naporem. I pewnie w końcu by padły gdyby więźniowi wystarczyło odpowiednio dużo czasu i determinacji.

- Dobra to ja otworzę drzwi. A wy róbcie swoje. - powiedział przejętym głosem cyrulik i otarł pot z czoła. Widać było, że się denerwuje tym wszystkim. Pozostali popatrzyli na niego, na drzwi, na schody na jakich zostawiali błotniste ślady kanałowego syfu. No i dali mu znak aby otwierał te drzwi. Młodzian więc podał lampę Vasilijowi sam zaś wyjął klucz, wsadził w dziurkę od drzwi i przekręcił. Gustaw chyba się zorientował co się dzieje bo nagle zrobiło się w środku podejrzanie cicho. Sebastian otworzył drzwi, pchnął je do środka i szybko cofnął się od nich jak najdalej.

- O w mordę… - szepnął cicho Silny widząc swojego przeciwnika w migoczącym świetle lampy trzymanej przez herszta przemytników. W środku, w niewielkiej piwniczce stało coś co już na pierwszy rzut oka trudno było nazwać człowiekiem. Zarówno Egon jak Silny do ułomków nie należeli. Widać to było choćby jak stali teraz blisko Sebastiana i Vasilija i ci wydawali się drobni przy ich masywnych sylwetkach. No ale Gustaw to była jeszcze większa kategoria. I to chyba nawet urósł jeszcze bardziej od ostatniego spotkania gdy gowe dwóch spacyfikowali udaremniają ucieczkę. Był od nich wyższy, że czubek głowy prawie ocierał mu o sufit piwnicy. Na twarzy miał założoną jakaś maskę co wcale nie dodawało mu uroku. I sylwetkę też miał proporcjonalnie wielką do swojego wzrostu to nawet takie wielkoludy jak dwaj wyznawcy krwawego boga wydawali się przy nim drobni. Na Egonie to w pierwszej chwili też zrobiło wrażenie podobnie jak na Vasiliju. Ale dość szybko się otrząsnęli po tym jak Gustaw ryknął wściekle widząc wreszcie otwarte drzwi i bez namysłu rzucił się ku wyjściu.

- Kurwa! - krzyknął Egon, widząc Gustawa po raz kolejny. - Czym ty żeś go nafaszerował, bakałarzu!?

Nie było jednak czasu dywagować o tym, jakim cudem Gustaw stał się wielki, jak dąb. Egon podbiegł nieco bliżej Gustawa, nie przestraszywszy się jego gabarytami. Olbrzym biegł prosto na niego, a Egon zamierzał ten atak przyjąć.

- Silny! Ja będę w zwarciu, ty go w łeb pierdolnij! - krzyczał Egon, teraz już nie do końca pewien, czy będzie to taka bułka z masłem, utrzymać Gustawa w zwarciu.

Okazało się, że Egon dość trafnie oszacował możliwości ich sojuszniczego przeciwnika. Nie było łatwo. A dosłownie to sam gladiator ugiął się pod ciężarem tego wyzwania. I to tak dosłownie. Co prawda zdążył zatarasować drogę opętańcowi jednak jak wpadła w niego ta rozpędzona masa ciała to obaj gruchnęli na podłogę. Co gorsza Egon znalazł się na plecach a większy i cięższy przeciwnik na nim. Co nigdy nie było dobrą pozycją podczas walki. Rozwścieczony Gustaw chlasnął go w bok głowy aż mu pociemniało w oczach. I czuł na sobie tą jego żywą, wręcz zwierzęcą masę i wściekłość. Zaraz jednak przyszli mu w sukurs koledzy. Silny złapał za jedno ramię opętańca i próbował mu założyć chwyt na szyję. Gdyby mu się udało to mógłby zacząć go dusić albo chociaż skupić na sobie jego uwagę. Vasilij doskoczył z drugjej strony chcąc mu unieruchomić drugie ramię. I tak się zmagali ze sobą a ta krótka chwila pozwoliła Egonowi odzyskać ostrość widzenia chociaż pięść Gustawa przydzwoniła mu mocno.

Egon zaczął wiercić się pod Gustawem, próbując się wyzwolić. Ten na szczęście był całkowicie zajęty jego towarzyszami, więc na zebraniu potężnej szarży się skończyło. Kiedy tylko miał się wyzwolić, zamierzał się rzucić na szyję Gustawa i zacząć go dusić.

Brodaty gladiator wpadł w nieliche tarapaty. Nie dość, że znalazł się pod większym i cięższym przeciwnikiem to jeszcze ten jakby w odwecie za zablokowanie mu drogi ucieczki właśnie jego wziął na swój główny cel. Jednak na szczęście dla Egona to nie był pojedynek i miał ze sobą dwóch swoich braci ze zboru. Kolejne ciosy mocarnych pięści Gustawa jakie na niego spadały nie były już tak mocne jak to pierwsze uderzenie z rozpędu. Ale powoli, cios za ciosem, wytrząsały z niego życie. Czuł smak krwi w gardle jaka płynęła z rozbitego nosa i twarzy. Jak słabnie przy kolejnych trafieniach. To mocno deprymowało aby skupić się na wyślizgnięciu się spod tego większego i cięższego cielska. Ale dzięki jego poświęceniu pozostałym dwóm towarzyszom broni było łatwiej.

Silny stanął za plecami opętańca i próbował mu założyć chwyt pod ramionami i na kark. Jakby mu się udałoby byłoby dobrze. Naprawdę dobrze bo Gustawowi bardzo by to ograniczyło pracę ramion którymi tak całkiem skutecznie młócił powalonego Egona. Ale ten też to chyba wiedział bo się nie poddawał i łysy mięśniak miał z nim ciężki orzech do zgryzienia. Ale już mu nie starczało ramion i jakichś wężowatych macek na Vasilija. Był z ich trzech najdrobniejszy i zajął pozycję trochę z flanki. A może zabrakło odmieńcowi ramion i uwagi aby się nim w pełni zająć. I niespodziewanie to wreszcie hersztowi przemytników udało się złapać i przycisnąć do siebie jedno z ramion mutanta. Co pozwoliło Silnemu na przełom i zwalenie go z Egona unieruchamiając mu jednocześnie oba ramiona. Co prawda i jego to unieruchomiło ale był za plecami poczwary. Co pozwoliło Vasilijowi i Egonowi wstać i już na swobodnie dopaść do niego. We trzech unieruchomili go na tyle długo, że Sebastian do nich doskoczył i wlał mu do zdeformowanych ust swoją nalewkę.

- Trzymajcie go tak! Jeszcze z trochę i zacznie działać! Wtedy zaśnie! - krzyknął do nich gospodarz ciesząc się, że wreszcie największy ambaras mają za sobą.

Egon natychmiast podskoczył. Może nieco za wcześnie, bo zachwiał się nieco. Gustaw, który zdawał się być większy niż wcześniej, całkiem nieźle urządził Egona i ten wyglądał jak ofiara jakiejś więziennej szamotaniny albo pośledniejszej bitwy. Pomimo tego, Egon był przyzwyczajony do odnoszenia ran w boju i nie tracił rezonu, pomimo rozbitego nosa i posiniaczonej twarzy.

- Trzymamy, trzymamy - rzekł Egon, który zwalił się ciężarem swojego ciała na zmutowanego draba Sebastiana.

Tam trzymał jego serdelowate paluchy i pięści wielkości bochnów chleba najmocniej, jak się dało, mając nadzieję, że specyfik bakałarza zacznie działać szybko.

- Ale ci przyłożył. Jak zaśnie to cię obejrzę. Ale to na górze bo tam mam bandaże i resztę. - cyrulik dopiero teraz miał okazję zorientować się w jakim stanie jest kolega. Bo do tej pory jak się szarpali z jego pacjentem a jeszcze Egon był na samym dole to nawet nie było za bardzo jak. Gustaw był chwilowo unieruchomiony ale wciąż przytomny więc we trzech nadal mieli z nim niezłą przeprawę. Jednak teraz jak było trzy pary ramion przeciwko dwóm a to on był na dole to przypominało to rodeo na wierzgającym wierzchowcu. Wymagało sporo uwagi i wysiłku ale los wierzchowca wydawał się przesądzony. Trzeba było tylko wytrzymać aż środek podany przez młodego cyrulika zacznie działać. I właśnie wtedy gdzieś z góry doszło ich walenie do drzwi. Zdecydowane i natarczywe. Praktcznie wszyscy spojrzeli w kierunku schodów na jakie zostawili ślady zabłoconych kanałami butów. Bo to chyba ktoś walił do drzwi wejściowych jakie były powyżej.

- Leć zobacz kto to i spław go. - warknął cicho Silny wciąż siłując się z powalonym zbiegiem. Cyrulik pokiwał głową i szybko pobiegł korytarzem a potem schodami znikając im na chwilę z oczu. Po czym szybko wrócił.

- O matko to straż! Walą do drzwi! Chcą tu wejść! - Sebastian krzyknął im cicho głosem drżącym z przerażenia. Wydawał się być bliski paniki. Tego zresztą i Silny i Vasilij się nie spodziewali bo zamrugali oczami patrząc po sobie ze zdenerwowaniem w oczach.

Egon ledwie otrząsnął się z ciosów zadanych przez Gustawa - ten bowiem walił nie jak człowiek, a bestia z piekła rodem.

- Do czorta z bandażami, uciekać musimy - rzekł półgębkiem Egon, naprędce wymyślając, co trzeba zrobić. - Sebastian, ty idź do dźwierzy, my uciekniemy kanałem. Jak będą cię brać na spytki, to będziesz grał na zwłokę. My weźmiemy sukinsyna ze sobą.

Co prawda Gustaw był wielki i ciężki, jednak przetransportowanie go przez kanał w trójkę było raczej wykonalne. Potrzeba było tylko przeczekać, aż Gustaw padnie od ziółek Sebastiana.

Cytat:
Mecha 88


Test strachu (SW) > Gustaw


Egon 35+10=45; rzut: https://orokos.com/roll/937643 25; 45-25=20 > ma.suk = no trochę straszne ale bierze się w garść, mod 0

Silny 50+10=60; rzut: https://orokos.com/roll/937645 63; 60-63=-3 > remis = no duży jest, lepiej ostrożnie, mod 0

Vasilij 30; rzut: https://orokos.com/roll/937646 16; 30-16=14 > ma.suk = no trochę straszne ale bierze się w garść, mod 0
 
__________________
Evil never sleeps, it power naps!

Ostatnio edytowane przez Santorine : 02-04-2022 o 08:23.
Santorine jest teraz online