WÄ…tek: [Autorski] Rebelia
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-09-2007, 11:46   #102
Grom
 
Reputacja: 1 Grom wkrótce będzie znanyGrom wkrótce będzie znanyGrom wkrótce będzie znanyGrom wkrótce będzie znanyGrom wkrótce będzie znanyGrom wkrótce będzie znanyGrom wkrótce będzie znanyGrom wkrótce będzie znanyGrom wkrótce będzie znanyGrom wkrótce będzie znanyGrom wkrótce będzie znany
*************Rozdział II****************
************Cisza przed burzÄ…**************


Sala tronowa, świt.
-Królu, dowiedzieliśmy się, że Shalgon zostało zdobyte przez rebeliantów. - powiedział mężczyzna w lśniącej zbroi.
-Co? Mamy więc wojnę z orkami, którzy są już pod naszymi bramami, zdrajców wśród żołnierzy i bunt ludności? Co robię nie tak, że do tego dochodzi?! - powiedział zrozpaczony król.
-Panie, nie ludność, a wieśniacy. Zrobili powstanie kierowani przez jednego z naszych dawnych żołnierzy i podbili w nocy miasto. Nasi zaskoczeni strażnicy nie mieli szans. Uciekł jeden z nich, aby powiedzieć co się stało. Mówił, że rozwalili drzwi taranem, a następnie dwustu wojowników wbiegło przez bramę, opancerzeni od stóp do głów i świetnie wyszkoleni. Spodziewamy się więc, że ten bunt był planowany już od dłuższego czasu.
-Wieśniacy zrobili coś takiego? Nie możliwe. Skąd wzięliby broń, pancerze i skąd mieliby dwustu ludzi? I na dodatek byli dobrze wyszkoleni? Jak nasi strażnicy mogli do tego dopuścić?! - powiedział mocno zirytowany król.
-Sami to badamy, mości panie. Uważam jednak, że ten strażnik kłamie, aby ukryć swe niedopatrzenie i słabość. Jest w areszcie, oskarżony o kłamstwo.
-Ech... potrzebujemy tego miasta. Jeśli ono się zbuntowało, inne też mogą to zrobić. Zalejcie ich naszym oddziałem zbrojnych, ale zróbcie to tak, aby nie osłabić armii. Pięćdziesięciu żołnierzy wystarczy aby ich zgnieść. Stłumcie powstanie i nałóżcie tam podwójny podatek. Niech ludzie wiedzą, co się dzieje gdy się buntują. Nie pozwolę, żeby uczciwe pracujący strażnicy byli zabijani przez żądnych władzy i pieniędzy wieśniaków!
-Tak jest panie!
* * *
Dowódcy
Wspólnie doszliście do wniosku, że Stelios powinien dowodzić obroną miasta pod nieobecność Brada. Wróciliście do swych farm, wiedząc, że jutro czeka was trudna sytuacja. Gdy się obudziliście, wykonaliście swe obowiązki na farmie i pożywiwszy się, ruszyliście na farmę sołtysa. Na miejscu nie było praktycznie żadnych zmian - farma była nadal ogrodzona palisadą, jednak była ona naprawiona po ostatniej bitwie. Na środku spotkaliście ludzi Steliosa, Damiena i Nathissa. Było ich razem dwudziestu. Wszyscy ćwiczyli nowe ruchy, dziesięciu łuczników strzelało na zmianę do celu, a wojownicy ćwiczyli już tym razem mieczami i toporami, pięciu mieczników po jednej stronie i pięciu siepaczy po drugiej. Na środku stał Stelios i dowodził całą drużyną. Gdy się tam już wszyscy zjawiliście, Stelios zaczął swe przemówienie.
-Witajcie. Czasy są ciężkie, czeka nas teraz kilka dni pracy i ćwiczeń. Brad wyruszył o świcie do Arsh-fal. Wróci gdy tylko zdobędzie najemników, którzy pomogą nam utrzymać miasto. Wysłałem dziś ludzi do zbrojowni i przywieźliśmy trochę zaopatrzenia. Uzbroiłem tych ludzi, jednak wy musicie sami udać się do zbrojowni i przydzielić ekwipunek według upodobania. a teraz ruszamy do miasta, farmy będą bezpieczne od tej strony, przynajmniej tak myślę, szlak przebiega przecież przez Shalgon, więc tylko ono będzie zagrożone. W drogę! Przegrupować się! W dwuszeregu zbiórka! - krzyknął Stelios, a jego ludzie natychmiast ustawili się do wymarszu i poszli równym krokiem do miasta. Zrobiło to na was wrażenie, jednak wiedzieliście, że wasi ludzie potrafią to samo. Ustawiliście swych ludzi za wszystkimi, a sami poszliście na przód do Steliosa.
Po chwili ujrzeliście już miasto. Wszyscy stanęliście na środku placu i Stelios wydał wtedy rozkaz.
-Macie godzinę na zorganizowanie swych ludzi. Idźcie do zbrojowni, do kowali, gdzie chcecie, jednak za godzinę zbieramy się tutaj i obmyślimy obronę miasta. Rozejść się! - na te słowa dwudziestu ludzi Steliosa rozeszło się po mieście, część poszła do karczmy, niektórzy poszli do "Zielonej Rozkoszy", miejscowego burdelu, a pozostali poszli rozejrzeć się po mieście.

[Niedługo dam plan miasta w komentarzach, potem w sesji. Narazie powinniście udać się do zbrojowni, a jeśli chcecie coś lepszego niż zwykłe sprzęty strażników idzcie do trzech kowali - wszyscy są po innej stronie miasta - jeden na zachodzie, jeden w centrum i jeden na wschodzie. Karczma jest w centrum. Tyle póki co, niedługo będzie mapka. Ahhh zapomniałem! Uzbrojcie też swych ludzi, których wzięliście ze sobą z farmy!]

Guldrig Stonecutter
Ze snu wyrwał cię odgłos biegających krasnoludów, zbierających pośpiesznie swoje rzeczy. Gdy otworzyłeś oczy stał nad tobą Kandrim.
-Panie! Wyruszyliśmy na poranne polowanie i natrafiliśmy na garnizon ludzi! Był obstawiony strażnikami, a brama była otwarta. Nagle wyszli z niej ludzcy żołnierze! Było ich koło setki! Ruszyli w stronę granicy, a więc będą tu lada moment! Powiedziałem co się stało tym, którzy już nie spali i oni zaczęli się pakować. Wtedy przyszedłem tutaj. Nie mamy wyboru! Jeśli tu zostaniemy to oni nas zmiażdżą, nawet jeśli ich pokonamy to i tak niedaleko jest garnizon i wtedy pokonają nas następne oddziały ludzi! Ale to nie wszystko! Widziałem też wojownika, który zdał raport kapitanowi. Usłyszałem jak mówił "Ganicę przekroczyły krasnoludy i planują dalszy atak"... - powiedział podniecony i wystraszony wojownik. Sytuacja była beznadziejna. Możesz walczyć, ale nie jesteś pewien, czy twoi ludzie wytrzymają takie uderzenie. Możliwe, że teraz powinieneś zastanowić się nad następnym ruchem, bo inaczej możesz przypłacić to życiem... Alternatywa ruszenia do Arsh-fal wcale nie była teraz głupim pomysłem... zwłaszcza, iż ludzie wiedzieli, kto rozwalił ich granicę...
 

Ostatnio edytowane przez Grom : 09-09-2007 o 15:02.
Grom jest offline