Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 09-09-2007, 01:11   #101
 
Ra6nar's Avatar
 
Reputacja: 1 Ra6nar wkrótce będzie znanyRa6nar wkrótce będzie znanyRa6nar wkrótce będzie znanyRa6nar wkrótce będzie znanyRa6nar wkrótce będzie znanyRa6nar wkrótce będzie znanyRa6nar wkrótce będzie znanyRa6nar wkrótce będzie znanyRa6nar wkrótce będzie znanyRa6nar wkrótce będzie znanyRa6nar wkrótce będzie znany
Guldrig nawet się nie spostrzegł kiedy wszyscy jego wojownicy pokładli się spać. Patrząc w gwiazdy krasnolud starał się odczytać z nich niespodzianki jutrzejszego dnia. Wszak wiedział, że niemożliwością jest spokojne przeżycie jutrzejszego dnia będąc na szlaku, który uważa się powszechnie za nie bardzo bezpieczny...Po długich rozmyślaniach Guldrig zdecydował się w końcu na sen. Poszedł do halli i ułożył się na jednej z jelenich skór...starał się zasnąć...
 
Ra6nar jest offline  
Stary 09-09-2007, 11:46   #102
 
Grom's Avatar
 
Reputacja: 1 Grom wkrótce będzie znanyGrom wkrótce będzie znanyGrom wkrótce będzie znanyGrom wkrótce będzie znanyGrom wkrótce będzie znanyGrom wkrótce będzie znanyGrom wkrótce będzie znanyGrom wkrótce będzie znanyGrom wkrótce będzie znanyGrom wkrótce będzie znanyGrom wkrótce będzie znany
*************Rozdział II****************
************Cisza przed burzą**************


Sala tronowa, świt.
-Królu, dowiedzieliśmy się, że Shalgon zostało zdobyte przez rebeliantów. - powiedział mężczyzna w lśniącej zbroi.
-Co? Mamy więc wojnę z orkami, którzy są już pod naszymi bramami, zdrajców wśród żołnierzy i bunt ludności? Co robię nie tak, że do tego dochodzi?! - powiedział zrozpaczony król.
-Panie, nie ludność, a wieśniacy. Zrobili powstanie kierowani przez jednego z naszych dawnych żołnierzy i podbili w nocy miasto. Nasi zaskoczeni strażnicy nie mieli szans. Uciekł jeden z nich, aby powiedzieć co się stało. Mówił, że rozwalili drzwi taranem, a następnie dwustu wojowników wbiegło przez bramę, opancerzeni od stóp do głów i świetnie wyszkoleni. Spodziewamy się więc, że ten bunt był planowany już od dłuższego czasu.
-Wieśniacy zrobili coś takiego? Nie możliwe. Skąd wzięliby broń, pancerze i skąd mieliby dwustu ludzi? I na dodatek byli dobrze wyszkoleni? Jak nasi strażnicy mogli do tego dopuścić?! - powiedział mocno zirytowany król.
-Sami to badamy, mości panie. Uważam jednak, że ten strażnik kłamie, aby ukryć swe niedopatrzenie i słabość. Jest w areszcie, oskarżony o kłamstwo.
-Ech... potrzebujemy tego miasta. Jeśli ono się zbuntowało, inne też mogą to zrobić. Zalejcie ich naszym oddziałem zbrojnych, ale zróbcie to tak, aby nie osłabić armii. Pięćdziesięciu żołnierzy wystarczy aby ich zgnieść. Stłumcie powstanie i nałóżcie tam podwójny podatek. Niech ludzie wiedzą, co się dzieje gdy się buntują. Nie pozwolę, żeby uczciwe pracujący strażnicy byli zabijani przez żądnych władzy i pieniędzy wieśniaków!
-Tak jest panie!
* * *
Dowódcy
Wspólnie doszliście do wniosku, że Stelios powinien dowodzić obroną miasta pod nieobecność Brada. Wróciliście do swych farm, wiedząc, że jutro czeka was trudna sytuacja. Gdy się obudziliście, wykonaliście swe obowiązki na farmie i pożywiwszy się, ruszyliście na farmę sołtysa. Na miejscu nie było praktycznie żadnych zmian - farma była nadal ogrodzona palisadą, jednak była ona naprawiona po ostatniej bitwie. Na środku spotkaliście ludzi Steliosa, Damiena i Nathissa. Było ich razem dwudziestu. Wszyscy ćwiczyli nowe ruchy, dziesięciu łuczników strzelało na zmianę do celu, a wojownicy ćwiczyli już tym razem mieczami i toporami, pięciu mieczników po jednej stronie i pięciu siepaczy po drugiej. Na środku stał Stelios i dowodził całą drużyną. Gdy się tam już wszyscy zjawiliście, Stelios zaczął swe przemówienie.
-Witajcie. Czasy są ciężkie, czeka nas teraz kilka dni pracy i ćwiczeń. Brad wyruszył o świcie do Arsh-fal. Wróci gdy tylko zdobędzie najemników, którzy pomogą nam utrzymać miasto. Wysłałem dziś ludzi do zbrojowni i przywieźliśmy trochę zaopatrzenia. Uzbroiłem tych ludzi, jednak wy musicie sami udać się do zbrojowni i przydzielić ekwipunek według upodobania. a teraz ruszamy do miasta, farmy będą bezpieczne od tej strony, przynajmniej tak myślę, szlak przebiega przecież przez Shalgon, więc tylko ono będzie zagrożone. W drogę! Przegrupować się! W dwuszeregu zbiórka! - krzyknął Stelios, a jego ludzie natychmiast ustawili się do wymarszu i poszli równym krokiem do miasta. Zrobiło to na was wrażenie, jednak wiedzieliście, że wasi ludzie potrafią to samo. Ustawiliście swych ludzi za wszystkimi, a sami poszliście na przód do Steliosa.
Po chwili ujrzeliście już miasto. Wszyscy stanęliście na środku placu i Stelios wydał wtedy rozkaz.
-Macie godzinę na zorganizowanie swych ludzi. Idźcie do zbrojowni, do kowali, gdzie chcecie, jednak za godzinę zbieramy się tutaj i obmyślimy obronę miasta. Rozejść się! - na te słowa dwudziestu ludzi Steliosa rozeszło się po mieście, część poszła do karczmy, niektórzy poszli do "Zielonej Rozkoszy", miejscowego burdelu, a pozostali poszli rozejrzeć się po mieście.

[Niedługo dam plan miasta w komentarzach, potem w sesji. Narazie powinniście udać się do zbrojowni, a jeśli chcecie coś lepszego niż zwykłe sprzęty strażników idzcie do trzech kowali - wszyscy są po innej stronie miasta - jeden na zachodzie, jeden w centrum i jeden na wschodzie. Karczma jest w centrum. Tyle póki co, niedługo będzie mapka. Ahhh zapomniałem! Uzbrojcie też swych ludzi, których wzięliście ze sobą z farmy!]

Guldrig Stonecutter
Ze snu wyrwał cię odgłos biegających krasnoludów, zbierających pośpiesznie swoje rzeczy. Gdy otworzyłeś oczy stał nad tobą Kandrim.
-Panie! Wyruszyliśmy na poranne polowanie i natrafiliśmy na garnizon ludzi! Był obstawiony strażnikami, a brama była otwarta. Nagle wyszli z niej ludzcy żołnierze! Było ich koło setki! Ruszyli w stronę granicy, a więc będą tu lada moment! Powiedziałem co się stało tym, którzy już nie spali i oni zaczęli się pakować. Wtedy przyszedłem tutaj. Nie mamy wyboru! Jeśli tu zostaniemy to oni nas zmiażdżą, nawet jeśli ich pokonamy to i tak niedaleko jest garnizon i wtedy pokonają nas następne oddziały ludzi! Ale to nie wszystko! Widziałem też wojownika, który zdał raport kapitanowi. Usłyszałem jak mówił "Ganicę przekroczyły krasnoludy i planują dalszy atak"... - powiedział podniecony i wystraszony wojownik. Sytuacja była beznadziejna. Możesz walczyć, ale nie jesteś pewien, czy twoi ludzie wytrzymają takie uderzenie. Możliwe, że teraz powinieneś zastanowić się nad następnym ruchem, bo inaczej możesz przypłacić to życiem... Alternatywa ruszenia do Arsh-fal wcale nie była teraz głupim pomysłem... zwłaszcza, iż ludzie wiedzieli, kto rozwalił ich granicę...
 

Ostatnio edytowane przez Grom : 09-09-2007 o 15:02.
Grom jest offline  
Stary 09-09-2007, 13:16   #103
 
Moldgard's Avatar
 
Reputacja: 1 Moldgard to imię znane każdemuMoldgard to imię znane każdemuMoldgard to imię znane każdemuMoldgard to imię znane każdemuMoldgard to imię znane każdemuMoldgard to imię znane każdemuMoldgard to imię znane każdemuMoldgard to imię znane każdemuMoldgard to imię znane każdemuMoldgard to imię znane każdemuMoldgard to imię znane każdemu
Moldgard od razu wyruszył do zbrojowni zebrać najpotrzebniejszy ekwipunek. Po dotarciu na miejsce przybrał się w koszule kolczą i skórzany kaftan który chronił wszystkie lokacje ciała prócz głowy. Nie zapomniał także o broni, oprócz swojego toporka sięgnął po sztylet chowając go za pasem oraz krótki miecz w pochwie. Nie chciał się za bardzo obciążać ponieważ potrzebował zachować swobodę ruchów. Przygotowanie wszystkiego zajęło mu kilkanaście minut, gdy skończył ruszył do karczmy trochę się odprężyć i zwilżyć usta. Po drodze się troche zamyślił chciał aby wszystko się dobrze skończyło, tak naprawdę nie był wojownikiem i nie wiązał z tym przyszłości, w głebi serca pragnął założyć rodzine i spokojnie żyć na swojej farmie aż do końca swoich dni. Pod tawerną marzenia przrwał mu gwar dochodzący z wewnątrz budynku. Wchodząc rzucił w strone barmana : -Jedno jasne piwo proszę! - wykrzyczał siadając przy pustym stole. -Achhhh... ile to już mineło bez picia - mruknął pod nosem degustując się w napoju.

Ludzie Moldgarda ruszylo zanim do zbrojowni bez żadnego słowa. Na miejscu przybrali się w zbroje wedle woli, większość wybrała mocniejszy pancerz kolczuge, nieliczni ubrali lekkie skórzane kurty podobnie do swego pana, oraz broń kilka toporów, mieczy i kusze. Przed dowódcą staneli w lekko nie dopracowanym szeregu jego ludzie, było ich 5. 3 przybranych w kolczuge oraz topory i miecze, 2 zaś w lekkie jeden trzymał na plecach kusze inny miecz którym zaczął wymachiwać na popis. Spisaliście się przy ataku na miasto lecz wszystko dopiero się rozpoczęło... przerwał na chwile przybierając poważną minę - Macie godzine na odpoczęcie i przygotowanie się na walke, później spotkamy się w miejscu zbiórki na rynku, życzę miłej zabawy...
 
__________________
Quick! Like a Shadows we must be!

Ostatnio edytowane przez Moldgard : 11-09-2007 o 19:18.
Moldgard jest offline  
Stary 09-09-2007, 15:29   #104
qaz
 
qaz's Avatar
 
Reputacja: 1 qaz ma w sobie cośqaz ma w sobie cośqaz ma w sobie cośqaz ma w sobie cośqaz ma w sobie cośqaz ma w sobie cośqaz ma w sobie cośqaz ma w sobie cośqaz ma w sobie cośqaz ma w sobie cośqaz ma w sobie coś
Ranulus cieszył się porankiem tak długo jak tylko mógł. Starał się nie myśleć o tym co zaszło w nocy. Tek krzyki bólu, jęki upodlenia prześladowały jego umysł. Miał nie lada problemy pozbierać się psychicznie. Dopiero jego ojciec podczas śniadania ukoił skołatane myśli i wspomnienia:
-Pamiętaj synu dla czego to zrobiłeś, pamiętaj by następne pokolenia również to wiedziały. Oni byli jak choroba tocząca umęczone ciało. Trzeba było usunąć zainfekowane mięso. Spójrz na rodzinę, na sąsiadów... Czy oni nie zasługują na godne życie?
Ranulus milczał. Wziął głęboki oddech i gdy skończył się posilać ruszył na farmę sołtysa. Tam wysłuchał Steliosa i jego polecenia. Jakie wrażenia sprawił na nim widok trenujących ludzi trudno określić słowami*To nadal są chłopi, czy już wojsko*. Ruszył wraz ze swymi ludźmi do zbrojowni. Zabrali stąd jedynie dobrze wytworzone skórzane zbroje i ciężkie naramienniki jeśli chodzi o ochronę. Dwójka ludzi zabrała kusze i bełty oraz krótkie noże, natomiast reszta zabrała ze sobą długie włócznie, halabardy. Sam Ranulus nie znalazł dla siebie, żadnej odpowiedniej broni. Już zupełnie sam ruszył do warsztatu kowala. Powitał mocarnego mężczyznę który przed chwilą rozpoczął pracę:
-Witaj, potrzeba mi czegoś specjalnego. Chcę mieć pas dobrze wyważonych noży do miotania i miecz, przede wszystkim miecz taki o ostrym ostrzu. Stwórz dla mnie miecz ludzi z dalekiego kraju, taki o którym opowiadał kiedyś ten zapijaczony trubadur w karczmie... Chyba, że masz coś takiego u siebie?- spojrzał na swego rozmówcę pytająco, czekając reakcji.
 
__________________
Dobry Polak , to mądry i światły człowiek , otwarty na innych ludzi i inne kultury , ale też człowiek ostrożny , człowiek czujny , mający regał książek , komputer z internetem i Ak 47 na strychu <joke>
qaz jest offline  
Stary 10-09-2007, 13:35   #105
 
Astaroth's Avatar
 
Reputacja: 1 Astaroth wkrótce będzie znanyAstaroth wkrótce będzie znanyAstaroth wkrótce będzie znanyAstaroth wkrótce będzie znanyAstaroth wkrótce będzie znanyAstaroth wkrótce będzie znanyAstaroth wkrótce będzie znanyAstaroth wkrótce będzie znanyAstaroth wkrótce będzie znanyAstaroth wkrótce będzie znanyAstaroth wkrótce będzie znany
Abdel i Adam dosiedli swojego konia i pogalopowali do domu. Zjawili się w momencie, gdy rodzina wraz z ojcem szykowała się do opuszczenia farmy. Abdel jeszcze raz pożegnał się z żoną, wycałował córeczkę i otrzymał błogosławieństwo od ojca. Podszedł do Hlawy, który miał ruszyć z nimi i udzielił mu ostatnich wskazówek. Gdy furmanka opuszczała posesje, w oczach Abdela pojawiły się łzy. Wtedy poczuł dotyk ręki na swoim ramieniu. To Adam dał znak bratu, że jest całym sercem przy nim. Abdel stał tak jeszcze przez jakiś czas, patrząc na drogę nawet wtedy, gdy powóz zniknął mu z oczu. Z odrętwienia wyrwał go cichy głos brata:
- Niedługo ich zobaczysz braciszku... jak tylko wygramy wojnę.
- Jeśli wygramy. - powiedział Abdel pustym głosem, ciągle patrząc na drogę. Bez słowa zawrócił w stronę domu i położył się spać. Noc minęła spokojnie. Wczesnym rankiem, Abdel wraz z bratem i pozostałymi ludźmi na farmie, krzątali się przy codziennych obowiązkach. Gdy już ze wszystkim się uwinęli było prawie południe. Wtedy Abdel powiedział do swoich pracowników:
- Jak wiecie zajęliśmy Shalgon. Teraz potrzeba ludzi, aby utrzymać miasto przed odwetem króla. Kto jest na siłach, aby stanąć do walki?
- Ja jestem gotów. - powiedział jeden z nich. Dwójka pozostałych spojrzała po sobie, aż wyższy z nich przemówił:
- Nasze rany jeszcze sie nie zagoiły po bitwie przy palisadzie, panie. Z trudem trzymam grabie, a co dopiero łuk czy miecz. Ale możemy zostać tutaj i doglądać gospodarstwa podczas waszej nieobecności. Przynajmniej będziesz wiedział gospodarzu, że jest w dobrych rękach. Abdel usmiechnął się na te słowa. Właśnie takiej odpowiedzi się spodziewał. Po małym posiłku i krótkich przygotowaniach, cała trójka ruszyła na farmę sołtysa. Szli pieszo, gdyż jedyny koń został zaprzęgnięty do furmanki, wiozącej rodzinę do siostry Anny. Gdy dotarli do celu, byli tam już niemal wszyscy. W oczy przybyłych rzucił się schludny wygląd palisady, jak gdyby nie toczyła się tu wcześniej żadna bitwa. Oddział Steliosa też robił wrażenie. Ich zachowanie miało już w sobie namiastki prawdziwego wojska. Zgodnie z sugestią nowego dowódcy, Abdel ustawił swoich ludzi za główna grupą, a sam szedł na przedzie. Po dotarciu do miasta, wszyscy ustawili się na głównym placu. Wtedy Stelios powiedzaił:
"- Macie godzinę na zorganizowanie swych ludzi. Idźcie do zbrojowni, do kowali, gdzie chcecie, jednak za godzinę zbieramy się tutaj i obmyślimy obronę miasta. Rozejść się!"
- Chodźcie za mną. - rzucił Abdel krótko do swoich i skierował się do zbrojowni. Tam założył na swoją kolczugę skórzany kaftan strażników, wziął dla siebie i towarzysza dodatkowy przydział wybuchających strzał, skórzaną zbroję dla łucznika, a dla Adama okragłą tarczę i hełm. Po tym powiedział do pracownika:
- Ja i brat idziemy do kowala, a Ty Kristianie odpręż się w karczmie, czy gdzie tam chcesz. Pamietaj tylko, by być o umówionej godzinie na placu. Kristian skinął głową i odszedł, a Abdel z Adamem skierowali się do kowala, znajdującego się we wschodniej cześci miasta. Na miejscu, Abdel ukłonił się lekko na powitanie i powiedział do mężczyzny:
- Potrzebuję kilku poręcznych noży do rzucania i dobrze wyważony, długi miecz dla tego młodego czlowieka. - wskazał ręką Adama i czekał na odpowiedź kowala.
 
Astaroth jest offline  
Stary 10-09-2007, 20:11   #106
 
Morfik's Avatar
 
Reputacja: 1 Morfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputację
Morfik cały czas nie czuł się za dobrze po zeszłej nocy. Cały czas miał przed oczami płonące koszary a w uszach jęki strażników. W nocy źle spał, miał koszmary i budził się cały zlany potem. Ale teraz nadszedł nowy dzień. Pora zapomnieć o tym co sie zdarzyło. Należało skupic się na obronie miasta, która może być o wiele trudniejsza niż zdobycie go. Wreszcie gdy ludzie Brada rozeszli się Morfik stanął przed swoimi ludźmi -Dobrze! Na początek idziemy zaopatrzeć się w zbrojowni. Bierzemy to co jest nam potrzebne czyli miecze i zbroje strażników. Za mną.- powiedział Morfik i razem ruszyli do zbrojowni. Gdy dotarli, Morfik zauważył, że część rzeczy została już zabrana. Kazał swoim ludziom ubrać się w kolczugi oraz części z nich kazał zabrać krótkie miecze. Sam ubrał się w ciasną kolczugę oraz oprócz toporka wziął sztylet aby nie tracić szybkości. Gdy wszyscy byli już gotowi Morfik powiedział -Dobrze teraz macie czas wolny, możecie iść do karczmy czy gdziekolwiek chcecie ale pamiętajcie za godzinę zbieramy się na miejscu zbiórki.
 
Morfik jest offline  
Stary 07-10-2007, 10:10   #107
 
Grom's Avatar
 
Reputacja: 1 Grom wkrótce będzie znanyGrom wkrótce będzie znanyGrom wkrótce będzie znanyGrom wkrótce będzie znanyGrom wkrótce będzie znanyGrom wkrótce będzie znanyGrom wkrótce będzie znanyGrom wkrótce będzie znanyGrom wkrótce będzie znanyGrom wkrótce będzie znanyGrom wkrótce będzie znany
Moldgard
Piwo zostało podane niemal natychmiast. W karczmie było parę osób i nagle przysiadł się do ciebie jeden stary człowiek.
-Panie, dziękuję ci za oswobodzenie miasta. Wszyscy byli terroryzowani przez tych natrętnych strażników. Moi synowie chętnie dołączą do twojej brygady. Jest ich dwóch, mam nadzieję że cię nie rozczarują. Pierwszy nazywa się Regas i to prawdziwy weteran wojenny. Walczył kiedyś na paru wojnach... i stracił kilka trzy palce u jednej ręki... Drugi natomiast to młody Jan, sprawny fizycznie i szkolony w walce... ale tu jest problem.. on był strażnikiem i siedzi teraz u was w lochu... nigdy nie podobało mu się zachowanie strażników w mieście i wierz mi, że walczył o to aby ludziom było lżej. Błagam, wypuść go a na pewno do was dołączy. - tego się chyba nie spodziewałeś...

Ranulus
-Pos z nożomi do rzuconia godosz? Tok, mom coś tokiego u siebie, weź ten pos, jest mocorny i mieści oż dwonoście noży. A co do mieczo... Mom tu jeden, przygotowony specjolnie dlo wprownego wojo... to ten. Prowdo, że piękny? - powiedział kowal podając ci duży, skórzany pas z nożami, a następnie wyjmując zakrzywiony miecz. Był zdobiony w jakieś ornamenty i runy, o których nie wiedział nic nawet sam kowal - Cholero go wie ponie, nowet nie wiem co tu pisze. Weź jednok te rzeczy zo dormo, w podzięce zo urotowonie miosta. Może interes w końcu się rozkręci...

Abled Grimm
- Potrzebuję kilku poręcznych noży do rzucania i dobrze wyważony, długi miecz dla tego młodego czlowieka. - wskazał Abdel ręką Adama i czekał na odpowiedź kowala.
-Kilka noży, tak, mam tu pas. Sprowadziłem go z królestwa orków. Patrz - ma miejsce aż na dwadzieścia noży. A spójrz na same noże - już nauczyłem się je wyrabiać. - kowal wyciągnął piękny, skórzany pas z wsadzonymi weń dwudziestoma nożami. Wyjąłeś jeden i obejrzałeś go. Jego rączka była mała, jednak idealnie leżała w dłoni. Pozwalała na perfekcyjny rzut. Ostrze zawijało się raz w jedną, raz w drugą stronę, jak wąż. Był to piękny nóż, a ty miałeś ich aż dwadzieścia. - A co do miecza.. mam tu ulepszony miecz strażnika. Dostałem na nie zamówienia u straży, jednak nie zdążyłem jeszcze ich stworzyć. To pierwszy mój egzemplarz. Oto on. - kowal podał ci długi miecz, który wydawał się bardzo ciężki. Jednak gdy wziąłeś go w ręce, okazało się, że jest niesamowicie lekki. - To specjalna receptura żelaza, he he. Miecz jak każdy inny - a jednak dłuższy od wszystkich jednoręcznych mieczy i jednocześnie lżejszy. Nie płać mi za te rzecz. Niech to będzie prezent dla was, za to żeście nas wyzwolili spod jarzma tego pierduna króla. A teraz muszę wrócić do pracy...

Morfik
Chwilę zajęło ci uzbrojenie swych ludzi. Gdy stwierdziłeś, że to wystarczy, powiedziałeś im aby się rozeszli. I to też zrobili. Sam tymczasem opuściłeś zbrojownię, widząc jeszcze wiadro z wodą, która była jeszcze czarna od smoły. Od razu przypomniały ci się wczorajsze wydarzenia...
 
Grom jest offline  
Stary 10-10-2007, 12:21   #108
 
Astaroth's Avatar
 
Reputacja: 1 Astaroth wkrótce będzie znanyAstaroth wkrótce będzie znanyAstaroth wkrótce będzie znanyAstaroth wkrótce będzie znanyAstaroth wkrótce będzie znanyAstaroth wkrótce będzie znanyAstaroth wkrótce będzie znanyAstaroth wkrótce będzie znanyAstaroth wkrótce będzie znanyAstaroth wkrótce będzie znanyAstaroth wkrótce będzie znany
"- Kilka noży, tak, mam tu pas. Sprowadziłem go z królestwa orków. Patrz - ma miejsce aż na dwadzieścia noży. A spójrz na same noże - już nauczyłem się je wyrabiać."
Po tych słowach kowal wręczył Abdelowi skórzany pas z dwudziestoma "wężowymi" nożami. Farmer wyciągnął jeden z nich i westchnął z zachwytu:
- Są wspaniałe. Adamie, popatrz. - zwrócił się do brata, podrzucając nóż jedną ręką - Doskonale wyważone, lekkie i poręczne. - tu spojrzał na swoje trzy mizerne nożyki do strugania drewna i aż parsknął śmiechem - Jakim cudem byłem w stanie cokolwiek tym trafić? - spytał retorycznie samego siebie.
- Bo z Ciebie prawdziwy mistrz, braciszku. - rzucił Adam wesołym głosem.
Abdel chciał coś odrzec, ale kowal go uprzedził, zmieniając temat:
"- A co do miecza.. mam tu ulepszony miecz strażnika. Dostałem na nie zamówienia u straży, jednak nie zdążyłem jeszcze ich stworzyć. To pierwszy mój egzemplarz. Oto on."
Długi miecz natychmiast powędrował do Adama, który ogromnie zdziwił się, że jest aż tak lekki. Wykonał kilka zamachów i prowizorycznych cięć, po czym powiedział uradowany:
- Eee, co tam twoje noże... To dopiero jest cudo! Jeden zamach - jednej głowy mniej. - uśmiechnął się szeroko.
"- To specjalna receptura żelaza, he he. Miecz jak każdy inny - a jednak dłuższy od wszystkich jednoręcznych mieczy i jednocześnie lżejszy." - zachwalał kowal swoje dzieło.
- Pewnie wszystko razem kosztuje majątek. - powiedział Abdel, zwracając się do niego.
"- Nie płać mi za te rzeczy. Niech to będzie prezent dla was, za to żeście nas wyzwolili spod jarzma tego pierduna króla. A teraz muszę wrócić do pracy..."
Jak powiedział, tak zrobił. Abdel podziekował pięknie kowalowi za otrzymany dar. Czuł się wspaniale. Oto bowiem po raz pierwszy ktoś podziekował mu za wyżeczenia i trud jaki włożył w walkę z tyranią króla. Miał silne poczucie, że wstąpił na słuszną ścieżkę. Cały czas uważał, że robi dobrze, ale nigdy nie był tego pewien tak mocno jak teraz.
Z tym przekonaniem opuścił kuźnię i skierował się razem z bratem do karczmy. W środku zastali Krystiana, siedzącego przy mięsiwie i kuflu piwa. W środku znajdowali się też inni towarzysze broni. Abdel pozdrowił wszystkich i przysiadł się do swojego człowieka, posyłając jednocześnie brata, by zamówił jakiś posiłek. Jak stwierdził, mieli jeszcze pół godziny do zbiórki na placu, więc nie musieli się zbytnio spieszyć.
 
Astaroth jest offline  
Stary 10-10-2007, 13:27   #109
qaz
 
qaz's Avatar
 
Reputacja: 1 qaz ma w sobie cośqaz ma w sobie cośqaz ma w sobie cośqaz ma w sobie cośqaz ma w sobie cośqaz ma w sobie cośqaz ma w sobie cośqaz ma w sobie cośqaz ma w sobie cośqaz ma w sobie cośqaz ma w sobie coś
Ranulus przyjął pas ze skinieniem głową, mieścił nawet sporą ilość ostrzy co go cieszyło. Wziął jeden z nich do ręki i pobawił się nim chwilkę chcąc wybadać jego wyważenie. Wprawdzie nie znał się na nożach do rzucania, jednak wydały mu się rzeczywiście solidne. Wkrótce przyszła kolej na miecz

-A co do mieczo... Mom tu jeden, przygotowony specjolnie dlo wprownego wojo... to ten. Prowdo, że piękny?

-Owszem jest niebywale piękny, istny oręż prawdziwych wojowników-Ranulus przyjrzał się misternym zdobieniom jak i również runicznym zapiską, po chwili zapytał - Mości kowalu co tu jest wyryte??

-Cholero go wie ponie, nowet nie wiem co tu pisze. Weź jednok te rzeczy zo dormo, w podzięce zo urotowonie miosta. Może interes w końcu się rozkręci...

-Dzięki Ci i bądź pewien niejeden miecz z twej kuźni jeszcze stąd wyjdzie w dłoniach wojów. Wracając do miecza nie wiesz kto potrafiłby odczytać te runy?

Gdy kowal udzielił odpowiedzi, on rusza pod wskazany adres, bądź też szuka konkretnej osoby. (ewentualnie, jeśli kowalowi nie jest znana taka persona Ranulus udaje się na odpoczynek do karczmy)
 
__________________
Dobry Polak , to mądry i światły człowiek , otwarty na innych ludzi i inne kultury , ale też człowiek ostrożny , człowiek czujny , mający regał książek , komputer z internetem i Ak 47 na strychu <joke>
qaz jest offline  
Stary 13-10-2007, 18:52   #110
 
Morfik's Avatar
 
Reputacja: 1 Morfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputację
Morfik wyszedł ze zbrojowni. Chciał się trochę przejść. W samotności podumać sobie o swoim życiu. Wydarzenia z ostatnich dni bardzo go zmieniły. Nie poznawał siebie. Zawsze myślał, że gdy nadarzy się jakaś walka z armią on nie będzie brał w niej udziału. Chciał tylko żyć w spokoju ze swoim bratem na farmie. Kto wie może spotkałby jakąś uroczą kobietę i poślubił ją. Teraz nie może myśleć o ustatkowaniu się dopóki nie rozwiąże razem ze swoimi kompanami sprawy z królem. Powoli i spokojnie spacerował uliczkami miasta. Cieszył się chwilami spokoju. Nagle uderzyła go pewna myśl. Co będzie jeżeli zginie? Bał się śmierci, nie był na nią przygotowany. Nie mógł mieć pewności czy jego brat będzie w stanie samemu poprowadzić gospodarstwo gdy jego zabraknie. Jednak najbardziej bał się śmierci. Przecież może zginąć w każdej chwili.
Nagle zatrzymał się. Musi koniecznie pozbyć się tych myśli. Musi myśleć o zwycięstwie. Myślenie o śmierci może tylko przeszkodzić w zwycięstwie. Musi się uspokoić i odprężyć przed walką. *Może w karczmie spotkam kogoś znajomego.*- pomyślał po czym ruszył powoli w stronę karczmy.
 
Morfik jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 19:27.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172