Komenda Metropolitalna NC (7 listopada 2021, godz. 07:50)
Kapitan de Soto splótł razem palce obu dłoni spoglądając na swych podkomendnych, rozparł się wygodniej w fotelu. Kiedy Voronin skończył referować sprawozdanie, zapadła krótka chwila niezręcznej ciszy.
- Dawno już nikt nie przedstawił mi tak szczegółowo biegu spraw, detektywie Voronin - powiedział w końcu komendant tonem tak doskonale neutralnym, że jego uwaga mogła być równie dobrze komplementem jak i przytykiem. Różnokolorowe diody na obłej powierzchni chromowanego banku danych wszczepionego w bok czaszki mężczyzny migotały rytmicznie zdradzając pełny sprzęg mózgu z oprogramowaniem PolNetu.
- Co do wraku furgonu, wpłynęła już w tej sprawie opinia kapitana Franklina z wydziału prewencji Strefy - ciągnął dalej de Soto - Laboratorium twierdzi, że pobrali w nocy wszelkie możliwe materiały dowodowe. Nie widzę uzasadnienia dla akcji przewozowej wraku.
- Ale sir... - milczący dotąd Richard podniósł się na dźwięk słów kapitana z krzesła - Furgon sam w sobie jest dowodem.
- Nie zaprzeczam, panie Stones - kiwnął głową de Soto ogniskując swe spojrzenie na drugim śledczym - Nic jednak nie wskazuje na to, by do czegokolwiek jeszcze mógł nam się przydać. Odrzucam wniosek o jego przewiezienie do komendy, rachunek korzyści i strat dowodzi jednoznacznie braku zasadności takiej operacji w Strefie.
Richie zasępił się słysząc decyzję przełożonego, ugryzł się jednak na czas w język nie chcąc prowokować niepotrzebnego zatargu.
- Sprawa wygląda na dość nietypową, zwłaszcza potencjalny motyw sprawców oraz zniszczenie przez nich łupów - oświadczył de Soto - Czy dokonali już panowie oględzin mieszkania ofiary? Chociaż to jedynie delikatnie zarysowana hipoteza, być może jest on w jakiś sposób mocniej powiązany z całą sprawą?
Pumba otworzył usta chcąc skomentować uwagę komendanta i wspomnieć o własnych odczuciach względem osoby zabitego ochroniarza, ale Stones ubiegł go również tym razem.
- Zaplanowaliśmy to na dzisiaj, panie kapitanie - oznajmił Tygrys - Właściwie mieliśmy tam pojechać prosto ze Strefy, ale nie chcieliśmy, żeby pan zbyt długo czekał na nasze sprawozdanie.
De Soto obdarzył Richarda przeciągłym wieloznacznym spojrzeniem, skinął po chwili głową z aprobatą i uniósł uprzejmym gestem dłoń wskazując nią na drzwi swojego gabinetu. Pojmując, że spotkanie właśnie dobiegło końca, trzej policjanci podnieśli się z wygodnych krzeseł.
A potem zastygli w bezruchu widząc zmieniający się wyraz twarzy przełożonego. Komendant przechylił w bok głowę, przymknął oczy zmieniając jednocześnie ułożenie palców dłoni w sposób nakazujący gościom pozostanie w miejscu. Jego mina oraz leciutko zamglone oczy zdradzały intensywną pracę koprocesorów neuralnych przesyłających przez mózg duże ilości danych.
- Jedźcie natychmiast do mieszkania ofiary - powiedział nieco zachrypniętym głosem de Soto, odzyskując trzeźwość spojrzenia i wbijając wzrok w twarze podkomendnych - Macie ograniczone protokoły dostępowe, dlatego nie otrzymaliście pełnej informacji na temat Stevena White. W naszej sieci znajdują się okrojone dane. Pełna wersja została utajniona na progu federalnym.
- Federalne Biuro Śledcze czy jakaś agencja bezpieczeństwa? - zapytał z nutą nagłej ekscytacji Stones - Jakaś klauzula pozwalająca rozpoznać powód utajnienia?
- FBI - potwierdził z niezadowoloną miną de Soto - Muszę się z nimi skontaktować. To na razie wszystko, panowie. Skoncentrujcie dochodzenie na osobie Stevena, to nie może być zbieg okoliczności. Sprawdźcie jego mieszkanie, przesłuchajcie znajomych. Raportujcie o wszystkim na bieżąco. Chcę znać każdy, nawet pozornie błahy szczegół. Możecie odejść!