Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-04-2022, 21:02   #122
Nami
INNA
 
Nami's Avatar
 
Reputacja: 1 Nami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputację
Anastasia początkowo nic nie mówiła na wieści, jakie przekazywała jej mama. Też nie do końca wiedziała, co aktualnie czuje, gdy dowiedziała się o śmierci Jessici. Była zbyt zmieszana wszystkim, co działo się wokół. Pytanie mamy, które było jednocześnie niemiłe, rozumiała. Martwiła się i nie widziała w tym nic złego. Tym bardziej, że jej rodzicielka dość szybko się zreflektowała.

- To smutne - odparła w końcu Ana. Chyba właśnie to czuła, smutek i żal. Hale nie była jej koleżanką, ale wydawała się, mimo swojej głupoty, być miłą dziewczyną. Inną niż Paulina, odstawała od tych dziewczyn. Nie mniej jednak to, co zrobiła sama sobie, nie umywało się do tego, w jaki sposób ludzie tracili życia wokół. Morderstwa były jednak przerażające.

- Cześć, tatku - uśmiechnęła się lekko, kiedy tata wszedł do pomieszczenia. Czekała na odpowiedni moment, aby dać mu kopertę. Nie była pewna, czy dobrym pomysłem jest robić to na oczach mamy… choć może to by go zmotywowało?

- Wiesz, kto mógł podać jej te świństwo? Byłaś na tym przyjęciu. Musiałaś coś widzieć. - David spojrzał na Anę, a ta ściągnęła brwi. Bardziej w zamyśleniu, niż oburzeniu spowodowanym pytaniem i tonem, w jakim ono padło.

- Jess wyszła wcześniej, bo obraziła się na Marka, swojego chłopaka. Chodzili ze sobą, ale Mark pobił się z Bryanem Chasem, bo ten pobił Todda, przyszła Jessica, próbowała być gwiazdą, ale Mark ją zignorował, więc się księżniczka obraziła i wyszła. Nie wiem dokąd ani z kim, wybacz. Wydawała się raczej trzeźwa, gdy wychodziła… Ale nie wiem - odpowiedziała nastolatka zgodnie z tym, co wiedziała i pamiętała - Ludzie w moim wieku są trochę dziwni, zachowują się głupio, często jak dzikusy - wzruszyła ramionami, jakby ją to obeszło. Prawda była też taka, że nie rozumiała tego, co zrobiła Jessica.

Tato skinął głową.

- Mamy jakieś tabletki na … moją niedyspozycję? - zapytał.

Ana jedynie wzruszyła ramionami. W sumie nie była pewna, co się bierze na “te” dolegliwości. Aspirynę?

- Poszukam z mamą i ci przyniosę do łazienki, weź sobie prysznic, tatku. - dziewczyna uśmiechnęła się. Zwęszyła okazję do dania koperty ojcu, wraz z lekarstwem. Gdy tylko je znajdzie.

Gdy ojciec wyszedł spod prysznica, już ubrany, wyglądał nieco lepiej. Spojrzał na zegarek. Dochodziła ósma.

- Ja muszę iść na dzisiejszy pogrzeb - spojrzał na zewnątrz, gdzie deszcz padał wyjątkowo mocno. - Jeśli chcecie zostać w domu, możecie to zrobić. - Zaproponował.

Jej matka była w garderobie. Dobierała strój na niedzielną uroczystość. To była ta okazja, jeśli An chciała wręczyć ojcu kopertę. A bardzo tego chciała, mimo iż dopadł ją mały lęk.

- Pójdę… - zawiesiła na chwilę głos - Tato… Wiem, że cię to zdenerwuje, ale… Wczoraj w skrzynce była koperta. I na pewno chodzi o tę sprawę, o której nikt nie chce mówić - dziewczyna westchnęła i przekazała ojcu liścik - Myślę, że powinieneś zadzwonić. Może chociaż rozpoznasz tę osobę po głosie - kontynuowała, gdy David obracał kopertą.
- Moim zdaniem nie jesteś niczemu winien, skoro tylko to widziałeś. Nie zrobiłeś nic źle.

Spojrzał na nią najpierw zdziwiony, a potem spłoszony. Wziął kopertę do ręki i wyjął z niej informację.

- Nie wiem, czy to dobry pomysł.

Twarz ojca, mimo że blada, wydawała się teraz jeszcze bledsza.

- To nic takiego - próbował obrócić wszystko w żart - Takie durne wygłupy.

- Możliwe - Ana wzruszyła ramieniem - Ale samo wykonanie telefonu raczej nic złego nie uczyni. A dobrze by było wiedzieć, kto ci to robi. Niezasłużenie. Tak samo jak te zdjęcia co mi ktoś robił z ukrycia, to może być ta sama osoba przecież. Wygłupia się, ale to nie jest fajne - nastolatka skrzywiła się, a potem jakby posmutniała - Chyba lepiej wiedzieć kto to, nie?

Przy wzmiance o zdjęciach twarz ojca stężała. Widać było, że podjął jakąś decyzję.

- Zadzwonię - powiedział. - Zrobię to jeszcze przed naszym wyjściem na pogrzeb. Tuż po dziesiątej. Dziękuję. Dobre z ciebie dziecko, skarbie. Nie masz czasem jakiś rzeczy teraz do zrobienia?

Widać było, że ojciec chce coś zrobić. Podszedł do słuchawki telefonu wiszącej w korytarzu i wybrał jakiś numer. Chwilę czekał na połączenie, a An usłyszała, jak mówi do aparatu:

- Dzień dobry. Chciałbym ustalić właściciela numeru telefonu. Tak. Oczywiście. Już podaję.

Po chwili podyktował komuś po drugiej stronie numer z karteczki.

Anastasia westchnęła bezgłośnie, acz ciężko. Miała nadzieję, że to cokolwiek zmieni. Tyle śmierci wokół, że na myśl o tym, że mogłoby to spotkać jej rodziców, łzy same cisnęły jej się do oczu. Czasami myślała o tym, ale najczęściej starała się odganiać takie złe myśli i trzymać się myśli, że “dadzą radę”.

- Ubiorę się na pogrzeb - odpowiedziała i zwinęła szybciutko na górę, do siebie. Przystanęła chwilę na korytarzu, jakby chciała podsłuchać, o czym rozmawia tata, ale w końcu poszła do siebie. Ubierze jakąś czarną sukienkę i ładne buty, weźmie też płaszcz, bo najładniej wyglądał. Jej materiałowa torba zarzucana przez ramię co prawda najmniej pasowała do garderoby, ale musiała mieć ją przy sobie. Miała tam same najważniejsze rzeczy.

Zanim zeszła na dół, zaczaiła się jeszcze niezauważalnie przy schodach, aby przysłuchać odgłosom rodziców.
 
__________________
Discord podany w profilu
Nami jest offline