Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-04-2022, 15:39   #531
Obca
 
Obca's Avatar
 
Reputacja: 1 Obca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputację
Wellentag; ranek; Plac Targowy

- Cóż one na pewno wypadłyby bardziej blado porównując twój okręt do swoich. - malarka postanowiła nie przejmować się takimi detalami jak wygląd ich sań. - Poza tym jestem prawie pewna, że ktoś nas ugości odpowiednio. - malarka nie myliła się zbytnio, bo kiedy Kamila je zobaczyła zgodnie z przewidywaniami była wielce ucieszona i od razu zaprosiła je do swojego pojazdu. Malarka uznała to za zabawne jak szybko ona znalazla się na marginesie zainteresowania Kamili.

- Witaj Sano, jak humor z rana przed wyruszeniem na wycieczkę? Ja przyznam że czuje się podekscytowana. Dawno nie byłam na takiej zimowej zabawie w towarzystwie. - Malarka uśmiechneła się do drugiej szlachcianki od czasu do czasu machajac w powitaniu do innych znajomych jej osób z towarzystwa.

- To prawda moja droga, jakbym ich gościła na swojej “Tygrysicy” to by im oko zbielało! - roześmiała się wesoło estalijska kapitan i wypowiedź blondynki poprawiła jej humor. Potem spotkały ciemnoskórą Kamilę jaka prawie ich porwała swoim entuzjazmem i ugościła w swoich saniach.

- Witaj Piroro. Cieszę się, że mogłaś jechać razem z nami. I to nie sama jak widzę. - brunetka w ładnym futrze odwzajemniła blondynce przyjazny uśmiech i powitanie. - No i też się cieszę! Bo już suszyłam jakiś czas głowę Kamili, jak tylko przyjechałam, że dobrze by było coś zorganizować. Dobrze, że Froya się w końcu za to wzięła. - pokiwała energicznie głową i sięgnęła do schowka pod siedzeniem wyjmując garnuszek z jakiego po zdjęciu pokrywki coś parowało. Dobrała jeszcze małe, podróżne kubki i dała spróbować gościom grzańca.

- No ale Sana, to mówiłam ci przecież, że to przez tą ucieczkę. Bo inaczej byśmy już przed Festag zrobili ten kulig. - Kamila popatrzyła na nią z wyrzutem jakby odebrała tą uwagę jako przytyk. Chociaż niezbyt poważny.

- Froyi jakoś to nie przeszkadzało. - odparła krótko brunetka wskazując głową właśnie na blondynkę jaka zajechała swoimi saniami. Z kilkoma osobami na pokładzie. Na saniach widać było herbowe słońce van Hansenów. Sama zaś podała grzańca pozostałej trójce.

- O! Dzień dobry! Jest u was miejsce? Bo nie wiem jeszcze gdzie się i z kim zabrać. - do sań podeszła Petra von Schneider. Przywitała się ciepło z pozostałymi na dłużej zawieszając wzrok na estalijskiej kapitan w spodniach jakiej pewnie nie znała.

- Tak, jak chcesz możesz się zabrać z nami. I poznajcie się. - Kamila zaprosiła ją do obsady sań i przedstawiła sobie obie strony. Przy grzańcu była okazja porozmawiać na miejscu czy podejść i zagaić do kogoś w sąsiednich saniach. A towarzystwo szykowało się barwne, spore i bogate. Panie i panowie, panny i kawalerowie, w saniach, przy saniach, niektórzy konno. Tworzył się z tego radosny harmider i dawało przedsmak tej zabawy jaka miała się zacząć na dworku i w lesie.

- O tak Petro zabierz się z nami. - Pirora zachęciła koleżankę by do nich dołączyła owszem okazało by się w ten sposób że miałyby miejsce jeszcze dla jednej osoby ale Pirora lubiła na tyle Petrę żeby ją zachęcić. Sama przywołała machnięciem ręki jednego ze służących roznoszących grzane wino i poczęstowała się.

- To jakie rozrywki nas czekają na miejscu? - blondynka spytała Kamilę.

- Tak, tak, chodź do nas Petra, zmieścimy się bez problemu. - córka kapitana portu chwilowo przestała się zachwycać wyłącznie estalijskim gościem i wróciła do roli dobrej gospodyni. Ale i tak promieniowała radością i ekscytacją.

- A z rozrywek to tak do końca nie jestem pewna bo to Froya wszystko organizuje. Ale spodziewam się kuligu i wyścigu sań dookoła jeziora. Bo zawsze to robimy jak jest zima i kulig. A wieczorem pewnie będzie bal i orkiestra. Oni mają duży salon to tam jest miejsce na takie zabawy. - panna van Zee chętnie tłumaczyła czego się spodziewa po tym kuligu policzonym na cały dzień i noc aż do jutrzejszego powrotu do miasta. Na razie sypało drobnym puchem z nieba ale to nie przeszkadzało zabawie.

- Mam nadzieję, że się uda wszystko. Ojciec prawie mnie nie puścił. Mówi, że póki nie złapią tych bandytów co uciekli to lepiej abym nie wychodziła z domu. Ledwo go uprosiłam aby mnie puścił. Dobrze, że tych kadetów i dragonów posłali gdzieś tam do tego szukania bo jeszcze by ich przysłał ze mną jako eskortę. Dopiero by mi wstydu narobił. - powiedziała Petra chętnie biorąc kubek grzańca w dłoń i gdy rozsiadła się obok Sany. I nie omieszkała zwierzyć się koleżankom jak to było w jej domu zanim tu przyjechała.

- Czy ja wiem… porucznik von Zykow wydaje się na kogoś kto mógłby być ciekawą osobą do spędzania takich wypraw, choć rozumiem że oddział dragonów mógłby cię wprawić w zakłopotanie. - malarka dała koleżance znać że nawet gdyby jej ojciec wysłał ten oddział to pewnie byłoby przyjemnie.
 
Obca jest offline