- Dobra, Szefie, ale w takim razie potrzebuje zabrać wózek inwalidzki, bo jestem kaleka- Po tonie głosu można było poznać, że wcale nie jest zadowolony, czego nie ukrywał, bo inna reakcja byłaby podejrzana. Ledwo powłócząc, nogami dowlekł się do samochodu i zaczął składać swoją karocę.
Ponieważ był małostkowy, pochował po kieszeniach konserwy. Zamierzał spróbować wziąć tę pałkę, którą wzgardzili. Jakby się ktoś pytał, stwierdzi, że skoro zabierają klamki to w ramach samobronny przeciw zdziczałym psom.
Tak naprawdę Sosnowski wiedział, że dobrze wyszli na tym układzie. Sam by z chęcią zaoferował auto za przejście, ale nie podobał mu się brak szacunku u Prażaków, miał cichą nadzieję, że przetransportują auto z powrotem do ich wymiaru i wpadnie parę złotych.