06-04-2022, 08:21
|
#73 |
| Zdaniem Verny przesłuchiwanie w kółko goblinów było tylko marnowaniem czasu i energii. Bo i co z tego, że dowiedzieli się, że ten większy pochodził z jakiegoś plemienia z lasu Mosswood, skoro - tak jak i sam szeryf stwierdził - ganianie za nimi na ich terenie byłoby głupotą. Jedynym punktem zaczepienia był ojciec Tobyn a paladynka nie sądziła również, by lokalny mędrzec Quink i jego znajomość z kapłanem mogły wnieść do sprawy cokolwiek ważnego. W końcu ta cała tragedia wydarzyła się pięć lat temu a ludzki umysł bywał z czasem zawodny.
W "Rdzawym Smoku" zjadła ze smakiem obiad i niestety wkrótce po nim musiał pojawić się uratowany przez nich wczoraj szlachcic. Doskonale znała taką kwiecistą gadkę, którą tacy jak oni wyrzucali z siebie, jakby wyssali ją z mlekiem matki. Otrzymane od Foxglove'a róże były jednak trafionym gestem i Verna poczuła sie miło.
Stwierdzenie Alderna, że jest idealnym materiałem na żonę skwitowała w myślach ripostą: "oczywiście, ale nie na twoją, drogi Aldernie". Znała zasady etykiety i nie zamierzała obrazić szlachcica, który w jej opinii w dość natarczywy sposób starał się zdobyć względy jej oraz Sherwynn. Nie zamierzała też iść z nim na żadne przedstawienie.
- Dziękuję za zaproszenie, ale mam już plany na wieczór - odpowiedziała uprzejmie. Na pewno nie zamierzała spędzać z tym człowiekiem czasu sam na sam, a już tym bardziej siedząc obok niego w teatrze.
- Jednakże, jeśli nie masz nic przeciwko, wybrałabym się z wami na jutrzejsze polowanie. Gdy byłam mniejsza ojciec i wujek zabierali mnie czasem wraz z bratem na takie łowy i choć uważam, że zabijanie zwierząt dla własnej przyjemności jest jednym z najniższych zachowań, to z chęcią spędzę ten poranek z moimi przyjaciółmi. No i zobaczę też, jak sobie radzisz z czymś większym, niż gobliny, Aldernie - rzuciła na koniec, wbijając szlachcicowi niewielką "szpileczkę" w jego męstwo. |
| |