Moldgard od razu wyruszył do zbrojowni zebrać najpotrzebniejszy ekwipunek. Po dotarciu na miejsce przybrał się w koszule kolczą i skórzany kaftan który chronił wszystkie lokacje ciała prócz głowy. Nie zapomniał także o broni, oprócz swojego toporka sięgnął po sztylet chowając go za pasem oraz krótki miecz w pochwie. Nie chciał się za bardzo obciążać ponieważ potrzebował zachować swobodę ruchów. Przygotowanie wszystkiego zajęło mu kilkanaście minut, gdy skończył ruszył do karczmy trochę się odprężyć i zwilżyć usta. Po drodze się troche zamyślił chciał aby wszystko się dobrze skończyło, tak naprawdę nie był wojownikiem i nie wiązał z tym przyszłości, w głebi serca pragnął założyć rodzine i spokojnie żyć na swojej farmie aż do końca swoich dni. Pod tawerną marzenia przrwał mu gwar dochodzący z wewnątrz budynku. Wchodząc rzucił w strone barmana : -Jedno jasne piwo proszę! - wykrzyczał siadając przy pustym stole. -Achhhh... ile to już mineło bez picia - mruknął pod nosem degustując się w napoju.
Ludzie Moldgarda ruszylo zanim do zbrojowni bez żadnego słowa. Na miejscu przybrali się w zbroje wedle woli, większość wybrała mocniejszy pancerz kolczuge, nieliczni ubrali lekkie skórzane kurty podobnie do swego pana, oraz broń kilka toporów, mieczy i kusze. Przed dowódcą staneli w lekko nie dopracowanym szeregu jego ludzie, było ich 5. 3 przybranych w kolczuge oraz topory i miecze, 2 zaś w lekkie jeden trzymał na plecach kusze inny miecz którym zaczął wymachiwać na popis. Spisaliście się przy ataku na miasto lecz wszystko dopiero się rozpoczęło... przerwał na chwile przybierając poważną minę - Macie godzine na odpoczęcie i przygotowanie się na walke, później spotkamy się w miejscu zbiórki na rynku, życzę miłej zabawy...
__________________ Quick! Like a Shadows we must be!
Ostatnio edytowane przez Moldgard : 11-09-2007 o 19:18.
|