- Hehe, nie zesraj się - powiedział Błażejowi ten większy z karków, biorąc od niego broń i chowając ostentacyjnie za pasem.
Jego szef tymczasem poszedł za Adamem, po drodze odbierając pistolet Patrycji. Otaksował dziewczynę z mieszanką zainteresowania i pogardy, ale nic nie powiedział, pozwalając im wyjąć wózek i go rozłożyć. Nie skomentował zabierania konserw, ale chrząknął znacząco, gdy DJ sięgnął po pałkę.
- To też zostaje, u nas dzikich psów nie ma. No chyba że to prezent dla mnie - uśmiechnął się wrednie.
W tym czasie Patrycja zerknęła ukradkiem na zegarek. Musiała dochodzić do coraz lepszej wprawy, gdyż teraz wyraźnie odczytała, że najbliższe Miejsce Przełomu znajduje się zaledwie kilkadziesiąt metrów od nich i w ciągu niecałej godziny przeniesie się do czwartego wariantu.
***
Udało się, byli na Pradze. Do praskiego zoo, o którym wspominał Nowak, mieli tylko jakiś kilometr, a potem? Mogli wrócić do domu? Tak przynajmniej twierdził agent, ale ile z tego, co im powiedział, było w ogóle prawdą? Póki co jednak musieli najpierw tam dotrzeć. Sama Praga okazała się zupełnie różna od tego, co widzieli w reszcie miasta, i to nie w taki sposób, jak można się było tego spodziewać. Panował tu …porządek i spokój. Gdyby nie brak samochodów, marazm przechodniów i odległe barykady, można by stwierdzić, że niewiele różniło się od swojego odpowiednika z „normalnego” świata.