Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-04-2022, 13:39   #39
Fenrir__
 
Fenrir__'s Avatar
 
Reputacja: 1 Fenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputację
McBride przeklął przez zaciśnięte zęby, z bólu po oberwaniu w nogę. Schowany za rogiem budynku sięgnął po granaty, wyciągnął dwa, odbezpieczył i rzucił, celując w głównego złodupca, bo nawet jeśli znów się jakoś z tego wybroni, to może poszatkuje to trupy, które chyba chciał przemienić w zombiaki.

Rzucone w tak szybkim tempie granaty jeden po drugim zawsze niosły za sobą ryzyko tego, że skończą pod nogami właściciela. Tym bardziej jeśli nie miało się wprawy w posługiwaniu nimi. Chris miał szczere nadzieje, że jego plan się powiedzie, bo dobrze wiedział, że na swoje umiejętności z celnością rzutu nie miał co liczyć. Granaty oczywiście nie poleciały tam gdzie chciał, ale przynajmniej odbiły się od ziemi i poturlały w dobrym kierunku. Uderzyły w drzwi klatek i zatrzymały. Dopiero teraz McBride zauważył, że się spóźnił. Martwe ciała więźniów zaczęły podnosić się z ziemi. Granaty eksplodowały, ale tylko jeden z ożywieńców, którego głowa rozprysła się jak melon, opadł z powrotem. Reszta ciał ponowiła swoje próby powstania na nogi.

Nekromag stał wpatrzony z snajpera. Siła eksplozji uderzyła go w plecy, tak że zachwiał się, ale nie było pewne czy został ranny.

***

September wychyliła się i posłała kolejny granat w obu zmierzających i poprawiła szybkim strzałem, aby zaraz potem się schować.

Granat znowu upadł dokładnie tam gdzie miał upaść, a odłamki jakby wiedziały gdzie mają polecieć. Akolita po lewej oberwał w nogi i zranioną już rękę, która bluznęła obficie krwią.
Człowiek złożył się jak domek z kart. Pozostał na ziemi jęcząc i trzymając się za krwawiącą kończynę. Drugi wróg zgiął się wpół, ale po chwili gwałtownie wyprostował. Pomogła mu w tym seria z Panzerknackera Shani. Pierwszy pocisk uderzył w bark, a drugi poprawił we właśnie odsłonięty brzuch. Fontanna krwi siknęła tym razem w dwóch kierunkach, a korpus Akolity wykręcił się w nienaturalny sposób w stosunku do jego nóg. Ten opadł i nie wydawał już żadnych odgłosów.

Morris ponownie wychylił się zza rogu i oddał dwie krótkie serie w kierunku Akolitów.
Pierwsza trafiła przeciwnika w korpus, ale dzięki skórzanemu pancerzowi postrzał nie był śmiertelny, druga seria trafiła przeciwnika w rękę powodując, że prawie upuścił broń.
Członkowie kohorty odpowiedzieli ogniem. Sierżant w odpowiedzi odskoczył za róg budynku.

Akolici nieubłaganie parli naprzód i minęli róg budynku. Dwóch było wyraźnie spowolnionych poprzez rany, ale dwóch pozostałych otworzyło ogień w kierunku Morrisa i Doe.
Długa seria trafiła sierżanta w brzuch, aż ten mocno się zachwiał. Medyczka nie zauważyła ran wylotowych co dawało nadzieję, że nie jest tragicznie.
Nie miała jednak wiele czasu do zastanowienia gdyż sama stała się celem ataku. Będąc w pełnym biegu z ciężkim karabinem w dłoniach, nie miała wiele opcji. Gwałtownie skręciła, ale jeden z pocisków dotkliwie zranił ją w udo.

***

Ariel zacisnęła jednak zęby i wdusiła przycisk. Maszyna zaszumiała, potrójna lufa zaczęła obracać się z zawrotną prędkością, a strumień pocisków runął na nadbiegających akolitów. Odgłos wystrzału był charakterystyczny. Broń szarpała się w rękach, ale Ariel trzymała mocno za uchwyty na szeroko rozstawionych nogach. Parę sekund przydusiła ich ogniem, szukając w międzyczasie jakiejś osłony. Za którą rzuci się gdy tylko zatrzyma impet wroga.

Żadnej osłony nie było w pobliżu. Mogła tylko uciec z powrotem do zbrojowni, więc zacisnęła zęby aby zignorować ból w zranionej nodze i czterokrotnie pociągnęła ogień po widocznych akolitach.

Ariel nie widziała ich twarzy schowanych za maskami i głębokimi kapturami, ale poczuła satysfakcję z samego sposobu w jaki rzucili się do ucieczki przed gradem pocisków jaki w nich skierowała. Drugi od lewej Heretyk przetoczył się po ziemi i gdy wstawał jeden z pocisków uderzył go w maskę.Pozostali byli zbyt wolni i runęli na ziemię z korpusami kilkukrotnie podziurawionymi wielkokalibrowymi pociskami. Leżeli bez ruchu barwiąc trawę na czerwono.

Morris również podniósł lufę swojego karabinu i puścił dwie serie w ostatniego widocznego przeciwnika. Pociski uderzyły w korpus i głowę, eliminując akolitę.
 
Fenrir__ jest offline