Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-04-2022, 12:10   #545
Santorine
 
Santorine's Avatar
 
Reputacja: 1 Santorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputację

Wellentag; kryjówka kultystów

Ten dzień bez światła dnia, jaki w pdziemiach upływał w świetle świec, lamp i paleniska upływał dość leniwie. Przy śniadaniu złożonym z chleba i zupy rybnej z winem albo piwem do popicia każdy kto chciał powiedział swoje. I zostało czekać, rozejść się do swoich zajęć i jakoś wytracić ten czas. W końcu Sebastian zdecydował się wyjść na miasto aby skontaktować się ze Strupasem w sprawie odzyskania czegolwiek z jego mieszkania. Merga wróciła na dół do swojej kwatery. Dziewczyny chwilę posiedziały z Egonem i Silnym ale, że ci niezbyt się nimi interesowali to po umyciu śniadaniowych naczyń poszły do siebie. Więc jak przyszedł Vasilij to w głównej izbie zastał porządek ale tylko ich obu.

- Dalej trzepią całe miasto. Jak tu szedłem sprawdzali mnie trzy razy. - powiedział zdejmując czapkę i rzucając ją na stół. Podszedł do garów jakie stały na kuchni, sprawdził co tam jest i czerpakiem nalał sobie grzańca.

- A co u was? - zagaił zerkając na obu kolegów siedzących przy stole.

Egon popijał wino leniwie. Niewiele było do zrobienia, toteż skwapliwie odbierał czas na odpoczynek, bowiem wiedział, że wkrótce nie będzie tak łatwo - sprawa z Gustawem i kanałami sprawiały, że daleki był od koncepcji odpoczynku.

- A, pali licho - odparł Egon. - Ale w kanałach? Gówno nam zrobią, stracha mają, Co, Cichy? Bierzemy i zbieramy się, trzeba w końcu zbadać te tunele, aby wieszczka była bezpieczna. Mus nam zobaczyć, co tam też było pod kanałami pod miastem. Zbierzmy się, ja, Silny i ty…

- Nie bym był taki pewny. Znaczy, że kanałów nie będą sprawdzać. W końcu zwialśmy z lochów kanałami a oni poszli naszym tropem. I nie wiem czy to prawda ale podobno kanalarzy i przemytników co z nich korzystają biorą na spytki. Trójhaka nikt nie może znaleźć. - oznajmił herszt przemytników zmartwionym głosem. Sam był jednym z nich chociaż oficjalnie to miał magazyn i był kupcem. Nie było pewne czy taka maska wytrzyma jakieś dokładniejsze sprawdzanie albo czy ktoś go nie wskaże pościgowi. Dlatego usiadł za stołem obok kolegów.

- Egon chce pójść tam na dół. Tam co to coś załatwiło tego twojego chmyza. Tam głęboko. - Silny odezwał się po chwili aby dopowiedzieć o czym właśnie gadali z gladiatorem. Cichy pokiwał głową na znak, że rozumie i namyślał się chwilę.

- We trzech? Trochę mało. Może poczekamy aż Norma wróci? Rano mówiła, że idzie do tych swoich drwali czy kogo tam. To chyba powinna wrócić. Albo te dwie weźmy. Nie wiem co one umieją. Nie wyglądają zbyt groźnie. Ale chociaż lampy by miał kto trzymać albo co. Bo wtedy to nas było pół tuzina. A Norma i Kornas prawie padli. - powiedział patrząc na dwóch kolegów.

- Poczekajmy zatem - Egon machnął ręką. - Kurwa! Tyle czekania od czasu tej cholernej pogoni łowców czarownic to w życiu jeszcze nie robiłem, lada dzień mi rzyć odpadnie. Czekajmy więc na tą Normę.

Ostatecznie, wielki wojownik wzruszył ramionami i usiadł, czasem tylko posapując ze zniecierpliwienia.

- To się lepiej przyzwyczaj. Jesteśmy najbardziej poszukiwanymi zbiegami. A oni nie przestaną szukać w dzień czy dwa. - Silny wzruszył ramionami dając znać, że mleko już się rozlało i wiele na to poradzić nie można. Ponieważ samo siedzenie i czekanie było dość nudne to Vasilij wyjął woreczek z kośćmi. I zaczęli grać dla zabicia czasu. Rozegrali ich sporo bo jedna tura na tak niewielu graczy zajmowała chwilę. Silny i Vasilij rozmawiali monotonnym rytmem o różnych karczmach, adresach, ulicach i ludziach jakich znali. A co Vasilij opowiadał, że straż tam weszła, że kogoś zgarnęli, ktoś uciekł, ktoś inny się ukrywa i tak dalej. Poszukiwania musiały odbić się na całym mieście i słuchało się tego dość przygnębiająco. Wyglądało jakby na powierzchni nie było bezpiecznego miejsca gdzie prędzej czy później straż nie zajrzy. A i tak co jakiś czas tam wracali. Grali i rozmawiali bez pośpiechu gdy pobrzękiwanie kolczugi zapowiedziało wejście norsmeńskiej wojowniczki. Weszła i przywitała się po kislevsku powtarzając manewr Cichego aby się napić czegoś ciepłęgo z garnka.

- To ja pójdę po Lily. Ona chyba coś duka po kislevsku. - zaoferował się herszt przemytników i gdy Norma zagadała coś wesoło do Silnego i Egona chyba pytając o grę w kości bo na nie pokazywała to wrócili Vasilij i dziewczyna o liliowych włosach.

- Dobra, w takim razie chodźmy - rzekł Egon. - Ja, Vasilij, Silny i Norma. Standardowy sprzęt, czyli ubrania do kanałów, broń, latarnia, lina, kreda, łom i trochę żarcia, bo nie wiadomo, ile tam będziemy. No i kawałek pergaminu, żeby jakoś to zmapować. Wezmę swój topór od Mergi.

- Ja pierwszy z Silnym, za nami Cichy, za nim Norma go ubezpiecza od tyłu. Idziemy w rejony tych grot, co żeśmy po raz pierwszy widzieli, jak żeśmy za tym cudakiem się wypuszczali. Idziemy tak długo, aż coś znajdziemy albo skonczy się grunt. Trzeba by ocenić, czy nie damy rady natrafić na jakąś potencjalną kryjówkę. Albo jeszcze lepiej, parę kryjówek rozlokowanych w paru miejscach.

Po czym wstał i ruszył, aby obwieścić wieszczce swoje zamiary.

---


Tunele pod kanałami


No to poszli we trójkę. Merga gdy do jej kwatery poszedł Egon wysłuchała go spokojnie po czym skinęła swoją rogatą głową. Oddała mu jego topór inforumjąc, że jest już umagiczniony i życzyła mu powodzenia w jego używaniu jak i wypadu pod ziemię. Potem jeszcze Lilly i Gretchen spakowały im paczki z kanapkami i kiełbasą, napełniły manierki i bukłak oraz naszykowały lampy do zabrania. I odprowadziły do otworu gdzie było zejście do kanałów. Też życząc im szczęścia i machając wesoło na pożegnanie. A potem były kanały. Brudne, mokre i śmierdzące kanały. W jakich było widać tylko tyle co sięgał promień z trzymanej lampy. Czyli dość dobrze na kilka kroków dookoła i coraz mniej wyraźnie może na tuzin dalszych.

Szli tymi kanałami pod przewodem Vasilija który znał drogę. Tak dotarli do znajomej dziury jaka prowadziła do prawie pionowego komina prowadzącego w dół. Znów trzeba było się wspinać schodząc na dół. Co wcale nie było łatwe bo trzeba było mieć wolne obie ręce i nogi. A do tego w sporej mierze robiło się to po omacku lub w niewyraźnym świetle. A i trzeba było wchodzić czy schodzić nim pojedynczo. Co gdyby wróg siedział im na karku było bardzo niebezpiecznym miejcem. Bo trudno było się bronić będąc przyczepionym prawie po omacku do ściany.

Potem był ten kawałek nierównego tunelu który prowadził od tego pierwszego rozwidlenia. W lewo i w prawo. I jeszcze kawałek do tego korytarza gdzie walczyli z tym wielkim potworem. Teraz już go nie było. W ogóle. Ani truchła, ani kości, ani nic takiego. Dla Egona to nie bardzo było widać co tu się stało gdyby tego nie wiedział. Vasilij jednak jak oglądał podłogę to coś mógł powiedzieć więcej.

- Chodzą tędy. Nie są takie duże jak ten co go usieklismy. Ale więcej niż jeden. Może kilka. Mają łapy zamiast stóp. Takie z pazurami. Dają duże kroki. Może biegły a może są jakieś pokraczne. Już jakiś czas temu. Może z parę dni, może tydzień. Trochę trudno powiedzieć w podziemiach. Bo jak nie ma wiatru ani wody to ślady mogądłużej przetrwać niż na powierzchni. - tłumaczył kolegom co widzi. Bo z Normą bez tłumacza i tak nie dało się porozumieć poza migowym i najprostszych znaków. Ale jak nie przyszli tu oglądać marnych śladów ostatniej podziemnej walki to ruszyli dalej. W tunele w jakich ich do tej pory nie było.

- Spore to jest. Nie zgubimy się? - Silny mruknął podnosząc lampę nieco wyżej. Te podziemia przypominały norę jakiegoś zwierzęcia. Brakowało im regularności cywilizowanych ras. Wyraźnego rozróżnienia na ściany, podłogi i sufit. Tu najczęsciej nie było wyraźnej różnicy nawet z zachowaniem poziomu było trudno. Czasem te korytarze wznosiły się mniej lub bardziej a czasem opadały. I miały sporo rozgałęzień. W lewo i w prawo. Prawie prostych i pod skosem. W podłodze i suficie. Przypominało to jakiś podziemny labirynt szaleńca. Tam i tu trafiali na coś większego. Czasem przypominało to po prostu poszerzenie korytarza i trudno było to uznać za salę, pokój czy coś takiego. A czasem to była jakieś większe coś. Co można było traktować jak odpowiednik pomieszczenia. Chociaż tylko pod względem wielkości. Kształt, dość niski sufit po którym takie wielkoludy jak Silny i Egon prawie szorowali głowami. Ciemność i wilgotny zaduch. To wszystko sprawiało, że nawet ta jeszcze mocno improwizowana kryjówka pod ruinami wydawała się swojskim i znajomym miejscem. No i tam nie było tego smrodu. Tu się go czuło. Wszędzie. Czasem zwiększał on swoje natężenie czasem rzedniał. Ale czuło się ten charakterystyczny, zwierzęcy zapach jaki zwykle uznawano za niepożądany. A tu nie było okien aby go wywietrzyć.

- Mamy tą mapę. Chociaż trochę mi nie wyszła. Robiłem znaczek co dwadzieścia kroków. Ale nie wiedziałem, że to takie duże będzie. I kartka mi się skończyła. Ale nic to. Mogę trafić z powrotem po naszych śladach. - Vasilij nieco uspokoił obawy łysego mięśniaka. Chociaż plan ze zrobieniem mapy nie bardzo im wyszedł w praktyce. Z drugiej strony teren był dla nich nowy a nikt z nich nie bardzo znał się na robieniu map i innych takich papierów. Norma się coś odezwała. Ni zrozumieli co mówi. Ale pokazała na swoje ucho. A potem toporem w dal, na mrok którejś odnogi tunelu.

- No. Są gdzieś tam. Obserwują nas. Też ich co jakiś czas słyszę. Wiedzą, że tu jesteśmy. - Vasilij też tam spojrzał i schował zapisaną kartkę za pazuchę. Właściwie Egonowi też udawało się co jakiś czas usłyszeć dziwne i podejrzane odgłosy płynące gdzieś z ciemności tuneli. Ale jak dotąd ani razu nie natrafili na to co mogłoby je wydawać.

Egon wzruszył ramionami jednak na tę uwagę.

- Są i nie atakują. Znaczy się, albo próbują się na nas zakraść, albo zbyt wielkiego pietra mają, żeby podejść.

- Kwestia, co zrobić z nimi to rzecz, którą trzeba przegadać z Mergą albo Starszym. Oni mogą wiedzieć, jak z nimi gadać albo się komunikować, a póki nie atakują, robić nie trzeba niczego.

- Idźmy dalej - rzekł Egon. Wszak na razie nie znaleźliśmy jeszcze niczego, co przydałoby nam się na dłuższą metę, bo przerobienie tych śmierdzących lochów to wszak nie nasza robota.

Egon nie miał pojęcia, w jaki sposób on i jego drużyna mieliby wpuścić świeże powietrze to tych podziemi, w których panował zaduch. Może i dałoby się wywiercić jakieś tunele na górę, ale… Nie, to brzmiało jak zbyt wielki absurd.

Merga mogła znać te zmutowane bestie - imaginował Egon, łącząc wielkie rogi czarownicy z dziwacznymi wynaturzeniami, które żyły w wiosce poza miastem. Jeśli tubylcy byli czymś więcej niż tylko stworami na poziomie zwierząt, ich obecność można wykorzystać dla sprawy kultu.

Mijali kolejne tunele, kolejne rozwidlenia i można było się czuć jak podczas wędrówki trzewiami przedpotopowego lewiatana. Nie było wiadomo czego się spodziewać dalej gdyż wzrog ginął w ciemności ledwo kilkanascie kroków od latarni. Trudno było złapać perspektywę i skale w tych tunelach. Musiały być jednak ogromne. I nie były puste. Podziemne stworzenia,czymkolwiek albo kimkolwiek były w końcu zdecydowały się na jakąś interwencję. Egon z towarzyszami odkryli to gdy z ciemność wypluła strzały lecące w ich kierunku. Co prawda, żadna nie trafiła ale widocznie natrafili wreszcie na opór. Tyle, że łuczników, pewnie trzech czy czterech, wcale nie było widać.

Egon dobył topór, patrząc, z której strony nadleciały strzały.

- Padnij i do ścian - zawołał Egon, wiedząc, że w ten sposób zmniejszy prawdopodobieństwo zebrania strzałą.

Co do zgaszenia lampy, darował sobie. Bestie widziały w ciemnościach tak dobrze, jak ludzie za dnia, więc to by tylko utrudniło im sprawę.

- Powoli wycofujemy się - rzekł Egon, stwierdzając, że odpór w postaci strzał był czymś więcej, niż czego się spodziewał. - Wystarczy tyle, spadamy stąd!

Następnym razem przyjdzie się i wyposaży się w jakąś pawęż albo stalową tarczę, aby uniknąć ostrzału. Na zwykłej misji zwiadowczej nie było co ryzykować.

Odwrót szybko przekształcił się w zwykłą ucieczkę. Nie było się co dziwić. Z ciemności po tych pierwszych kilku strzałach wypadły kolejne. I kolejne. A na ich czwókę nikt nie miał nawet jednej tarczy aby się zasłonić chociaż trochę przed nadlatującymi pociskami. Trzymanie się obłych ścian trudno było powiedzieć czy przynosiły jakieś korzyści czy nie jeśli chodziło o branie na cel. Chociaż w pierwszej chwili tak właśnie zrobili jak krzyknął Egon. Natomiast nijak to nie chroniło przed ostrzelaniem przez łuczników. Dość szybko więc cała czwórka doszła do wniosku, że póki są w zasięgu rażenia wrogich łuków którym nijak nie są w stanie się odgryźć trzeba stąd spadać. Zwłaszcza, że strzały w sporej mierze trafiały w sufit, podłogę czy ściany ale w swojej masie w końcu któraś musiała trafić któregoś z kultystów. I tak co jakiś czas jak nie Egon to Silny, Norma albo Vasilij krzyczeli boleśnie ugodzeni grotem wbijającym się w ciało.

Podczas tego odwrotu trudno było znaleźć drogę powrotną. Bieg pod ostrzałem nie sprzyjał rozglądaniu się dookoła. A wszystkie korytarze wydawały się takie same. Obłe, brzydkie i bez znaków szczególnych, jeden podobny do drugiego. Prowadził ich Vasilij jaki biegł z lampą i co jakiś czas zatrzymywał się i gorączkowo spoglądał w dół aby sprawdzić czy tędy szli. W końcu dobiegli do tego pionowego, koślawego komina jakim trzeba było wspiąć się do poziomu kanałów. Ale pojedynczo, jedno za drugim. A już wszyscy zdążyli oberwać od strzał łuczników.

- Dobra, Cichy i Norma pierwsi, zaraz po nim ja i Silny - rzekł Egon, ponaglając uciekających.

Pomógł zarówno Cichemu, jak i Normie podnieść się, a potem sam zaczął się wspinać. Silny zebrał najmniej, więc powinien iść ostatni.

Najpierw Vasilij władował się w postrzępiony otwór skalnego komina jaki prowadził do kanałów. Za nim reszta. Wspinaczkę tym kominem odbywali już któryś raz z kolei i do tej pory wymagała ona pewnej uwagi ale jednak jak dotąd nie przysporzyła nikomu zbyt wielkich trudności. Do tej pory jednak nie robili tego pod presją czasu i strzał jakie raziły ich plecy. Więc zrobiło się z tego spore wyzwanie aby jak najprędzej dostać się na górę i umknąć niewidzialnym wrogom.

Ranny wcześniejszymi trafieniami Cichy nie był ekspertem od wspinaczki a i kondycją fizyczną jaka była przy nich istotna też nie powalał. Ale robił co mógł aby nie blokować przejścia kolegom. Udało mu się wróćić do kanałów w przyzwoitym czasie. Chociaż Norma to mu dosłownie deptała po piętach. Dało się wyczuć, że ją spowalnia i mogłaby go minąć jednak nie było na to miejsca. Na górze wyskoczyła więc zaraz po nim. Egon i Silny też za bardzo nie zajmowali się wspinaczką ale nadrabiali siłą fizyczną. Chociaż doszły ich kolejne pierzaste pociski to obaj dali radę dołączyć na górze do pierwszej dwójki. Tam dopiero była chwila aby w świetle jedynej lampy się ogarnąć. Okazało się, że każdy z nich oberwał od tych strzał lecących w ciemności i to na tyle, że to już ich bolało i spowalniało. Chociaż jeszcze niezbyt poważnie.

Egon wyszedł z komina. Oberwali nieco, ale i tak bilans tego wszystkiego był znacznie lepszy niż ich ostatnie starcie w podziemiach, gdzie skończyło się na trupach ludzi Vasilija i wszystkimi, poza Egonem, ciężko rannymi. Jeśli ten wielki bastard, którego zatłukli wtedy był ich przywódcą, to zaiste tamta banda nie próżnowała. Co więcej - zamiast gryźć i drapać, tamci mieli strzały i łuki.

- Pogadamy z Mergą i Starszym na ten temat - rzekł Egon. - Wrócimy po nich, ale następnym razem będziemy przygotowani.

I było to na tyle. Pozostało wrócić śmierdzącymi tunelami do ich kryjówki.

Cytat:
Mecha 89


Efekt ostrzału w podziemiach

01 - 10 Egon x2 po trafieniach 14 > 12/17 s.ranny (-10)
11 - 20 Silny x2 po trafieniach 16 > 14/16 s.draśnięty (0)
21 - 30 Vasilij x2 po trafieniach 12 > 7/12 s.ranny (-10)
31 - 40 Norma x3 po trafieniach 15 > 13/15 s.draśnięty (0)


rzut: https://orokos.com/roll/938882


Ostrzał przy kominie:

Vasilij: https://orokos.com/roll/938979 90 > 0 trafień = 7/12 (-10)

Norma: https://orokos.com/roll/938980 92,40 > 1 trafienie = 13 > 8/15 (-10)

Egon: https://orokos.com/roll/938981 99,96,8 > 1 trafienie = 12 > 11/17 (-10)

Silny: https://orokos.com/roll/938982 37,28,84,58 > 2 trafienia 14 > 12/16 (-10)
 
__________________
Evil never sleeps, it power naps!
Santorine jest offline