Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-04-2022, 12:24   #10
Elenorsar
 
Reputacja: 1 Elenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwu
Po otworzeniu się tylnej klapy i opadnięciu jej na śnieg "Elusive" wyjrzał delikatnie poza ścianę pojazdu i spojrzał w stronę góry zbocza, skąd dochodziły głosy. Zobaczył kilku ludzi zbiegających ze skarpy ubranych identycznie jak martwi strażnicy w środku pojazdu.
- Widzę minimum sześciu, ale raczej jest ich więcej. Trzeba się ewakuować.

Parę osób już znalazło się przy wyjściu, a Peter nie należał do tych, co chcieliby poczekać na dalszy rozwój wypadków w "bezpiecznym" wnętrzu ciężarówki. Dołączył do tamtych.
Wystarczył rzut oka... Banda wojaków zmierzała w stronę przewróconego samochodu. Peter nie wiedział, jak szybcy są pozostali, ale nie wierzył, by ucieczka coś dała. Wysunął się na zewnątrz i, schowany za ciężarówką, ruszył biegiem w stronę szoferki. Miał zamiar ustrzelić pierwszego wojaka, jaki się nawinie.

"Elusive" widząc jak jedna z osób wybiega z pojazdu w dół skarpy i chowa się za nim, podążył tą samą drogą. Jednak w momencie, gdy schował się za pojazdem, stanął widząc jak tamten idzie na drugą stronę wozu. Sięgnął po broń przy pasie. Przyjrzał się jej. Odbezpieczył i przeładował. Wiedział jak to się robi tylko i wyłącznie z filmików z internetu. Ponownie minimalnie się wychylił zza pojazdu, wycelował broń w schodzących ludzi i krzyknął.
- Wychodźcie! Osłaniam! - Te słowa także powtórzył z oglądanych przez siebie filmów.

Trevor nie był mięśniakiem. Był komputerowcem. “Osłaniam”... Plan dobry tylko czy zadziała. I tak był prawie na końcu. Wiedział, że w ostateczności może stać się niewidzialnym, jednak w tych warunkach na śniegu i tak będą zostawać ślady. Czekał na swoją kolejkę, żeby pod osłona ostrzału wyskoczyć z ciężarówki i szukać jakiejś osłony. Gówniany ten plan, ale lepszego nie mieli. Stawką było życie i wolność.

Zaczynało się robić wesoło, przynajmniej w ten sposób Maya próbowała o sytuacji zbiegów myśleć.
- Bierzemy ich na dwa baty - popatrzyła na toczące się przy wyjściu towarzystwo i chwilowo przewiesiła karabin przez ramię.
- Mogę przenieść dwie osoby za ich plecy. Każdy z nas teraz walczy, ale lepiej żeby poszli ze mną ci co mają obycie w obiciu.

Mroźne powietrze wtargnęło do środka, dając przyjemną odmianę po zapachach, które atakowały ją przez ostatnie dni. Ocelia wciągnęła pachnące świeżością powietrze. Zapadła się w śnieg po kolana, było zimniej, niż się spodziewała. Potrzebowała znaleźć jakieś ubranie – a raczej przekonać jednego z nadchodzących mężczyzn, że powinien jej oddać swoja kurtkę. Plan był niezły, trochę komplikowało go to, że tamci byli uzbrojeni. Było ich też za dużo… Musiała poczekać. Spojrzała w górę, szacując wysokość wozu.
Jednym skokiem znalazła się na górze i przywarła do zimnego metalu.

- Co wy kurwa robicie?! - Słuchał nieco zdziwiony "Elusive" to dziewczyny z zewnątrz, to zaraz patrząc na drugą na dachu - Nie mam pojęcia co zamierzacie zrobić, ale jeżeli nie macie kamiennej skóry jak ten facet, to radziłbym się ukryć! - Mówił ciągle celując w ludzi schodzących w dół. Wątpił, aby trafił w nich, nawet jakby celował pół dnia, ale domyślał się, że strzały zapewne zmusiłaby ich do spowolnienia.

- Dawaj siłaczu, szybciej ich brać od tyłu i z zaskoczenia - Nox z psotnym uśmiechem posłała kamiennemu całusa w powietrzu. Potem spojrzała na dziewczynę obok siebie próbując nie pokazywać irytacji. Tracili czas.
- Co umiesz Lilly? - spytała.
- Do walki to nie bardzo… - Mruknęła dziewczyna, i jedna z jej rąk, tak od łokcia, zaczęła się wydłużać, jakby była z gumy??
Castellano zaświeciły się oczy.
- Łap ich za nogi jak wejdą w zasięg i wywracaj. Albo rzucaj czymś ciężkim - kiwnęła głową biorąc do rąk broń - I postaraj się nie oberwać, jesteśmy umówione na drinka, pamiętasz?

Ocelia czekała, przyczajona, na górze wozu. Miała swój pomysł, ale musiała poczekać, aż napastnicy podejdą bliżej… Już rozumiała, że na pomoc służb niespecjalnie mogą liczyć. W sumie.. to były służby. Poniekąd.

James jakby 'przysnął' na to czasu działo się za ciężarówką. Jednak chłód otwartej klapy bagażnika szybko ocucił go. Jedni strzelali do mutantów, ci zaś do przeciwnika, których widać było dosyć dużo. Niemniej jednak wyszedł w końcu na chłód, w końcu był to jego żywioł bądź co bądź. Starał się nie wychylać zbytnio blond czupryny, bo za działałoby jak płachta na byka. Postanowił, więc schować się za pojazdem by rozeznać się w otoczeniu i kalkulować jak się sprawy mają.
 
Elenorsar jest offline