Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-04-2022, 18:00   #166
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Endymion od lat nie znał takiego szału i nienawiści jakie teraz się w nim gotowały. Wyrzekł się ich całe życie temu i był dumny, że zostawił je wtedy za sobą. A teraz one wróciły… I samo wyobrażenie by dać im ujście zdawało się dawać plugawą satysfakcję. Tę samą którą czuł gdy zabijał niewinnych, której wciąż nie potrafił sobie wybaczyć. Oczami wyobraźni i gniewu widział jak gołymi rękoma urywa kończyny, jak własnymi kłami rozszarpuje gardła… siebie przekręcającego miecz w ranie w celu żadnym innym niż ukarać tych co go skrzywdzili… myśli… wiele wiele myśli niegodnych paladyna. Wiedział też dobrze, że jeśli Shelyn spogląda na niego teraz, to czuje ona pogardę lub smutek, ale nie dbał o to. Wiedział, że jeśli Regathiel go widzi to może i on rozumie, ale zdecydowanie potępiłby metody gdyby zostały w praktyce zastosowane. Niech żre łajno.

Okrzyk nienawiści który posłał on w drogę za śladami zdawał się mieć dogonić złoczyńców. Dać im znać. Ostrzec. “Idę po was” niósł przesłanie.
Jak coraz częściej w ostatnich czasach… obnażone kły sprawiały, że wyglądał bardziej jak ork niż paladyn. Bardziej jak Shura niż Endymion.

- Bez wątpienia ktoś ukradł zwłoki - powiedział Gabriel. - Do zmroku możemy podążać śladami, a potem... Bharrigu - spojrzał na druida - czy możesz przywołać jakieś stworzenie, które mogłoby iść po śladach wozu?
- Zdaje się, że sami bogowie są przeciwko nam – rzekł Bharrig. - Cóż… Pozostało nam tylko wytropić tych, którzy zbeszcześcili miejsce spoczynku zmarłych i poddać ich sprawiedliwości.
- Sam z Gerim jestem w stanie wytropić tych drabów… Ruszajmy! - Po czym Druid zaczął kroczyć ścieżką, szukając kolejnych śladów.
- Spokojnie, on tak zareagował bo spodziewał się tutaj znaleźć swojego towarzysza gryfa Agamemmona, I go wskrzesić. Był do niego bardzo przywiązany. - Kargar wytłumaczył Niramour spłoszonej okrzykiem grozy Endymiona i uspokajająco położył dłoń na ramieniu niebieskowlosej. Musiał przyznać, że zapach jej włosów podczas podróży mu się spodobał. Jednak czy pasowali do siebie? Przecież prawie całe życie był najemnym zbirem, gdyby wiedziała ilu ludzi zabił...nie wszyscy sobie tak zupełnie na to zasłużyli.

Ale jego towarzysze przystąpili już do działania co wyrwało go z rozmyślań.
- No to wytropimy i rozprawimy się z tym czymś co rozwaliło tę groby. Może jakieś ghule to były? - Stwierdził spoglądając na wyrywającego się do przodu druida.

- Nie, konie i wóz - odparł Druid. - Hmm… Wszakże możliwe to, że może natkniemy się tam na naszych starych znajomych.

Wyrzekłszy to, Bharrig rzucił na siebie zaklęcie podwyższające jego percepcję.
- Tak czy inaczej nasze drogi zawiodą nas do Lasu. Nie gadajmy, chodźmy czym prędzej.
- Jedziemy - warknął Endymion wsiadając na konia gdy odzyskał resztki zimnej krwi które się w nim kotłowały.

~

Pojechali więc dalej… i po godzinie czasu, sytuacja się nie zmieniła. Ślady na gościńcu przed nimi, tak ze trzech koni, i wozu, i tyle. A właścicieli owych śladów nigdzie nie było widać. Za to zaczynało się już ściemniać, a do lasu nadal był jeszcze kawał drogi.

- Jestem trochę zmęczona, i głodna… - Szepnęła Niramour do Kargara, znowu opierając swoją głowę w okolicach jego barku - No i tyłek mnie boli… - Dodała po chwili cichutko, i zachichotała.
- Nie wiem, czy pościg nocą to najlepszy pomysł - powiedział Gabriel. - Może jednak lepiej poczekać do rana i ruszyć dalej, szybciej?
- Mógłbym tropić jeszcze przez czas jakiś, a wy rozbijecie obóz - zaproponował Druid, wiedząc, że w swojej formie żywiołaka był znacznie szybszy od pozostałych w drużynie. Sam chciał doprowadzić sprawę z gryfem do końca jak najszybciej, bowiem kończył im się czas.
- To zostańcie - odpowiedział paladyn z nutą agresji w głosie - Ja z Bharrigiem widzimy w ciemnościach. Jeśli nie wrócimy do rana to najpewniej zostawimy wam jakieś znaki na wszelkich rozwidleniach, albo gdy z drogi będziemy schodzić. Jakby ich nie było to czekajcie na pierwszym rozwidleniu. Tam was znajdziemy. Bharrig. Leć przodem - polecił towarzyszowi i sam ruszył - Jakby cię zmęczenie łapało powiedz słowo. Mam na to odpowiednie błogosławieństwa.
- Niramour? Mirelindo? - Gabriel spojrzał na towarzyszki podróży. - Rozbijamy obóz?
- To rozbijmy obóz - Kargar spojrzał nieco sceptycznie na orczego paladyna, który wskrzeszenie gryfiego towarzysza przedkładał ponad wszystko inne.
- Ja nie widzę w ciemności więc zostanę tutaj z Niramour i pozostałymi -spojrzał czule na niebieskowłosą, która oparła głowę o jego bark i pogładził jej włosy.
- Znajdziemy jakieś ładne miejsce i się zatrzymamy - przytaknął Gabriel - a rankiem ruszymy za wami. Tylko nie zapomnijcie o ewentualnych znakach - dodał.

Geri ostatecznie został w obozie. Druid stwierdził, że nie było sensu zabierać tygrysa w - no właśnie, nie wiedzieli w zasadzie, dokąd idą. Tygrys mógł więc bez problemu strzec reszty drużyny. Krasnolud był pewien, że w przypadku niebezpieczeństwa, on i ork byli w stanie wrócić na czas.

Towarzystwo postanowiło więc rozłożyć obóz i nocować, a Bharrig-żywiołak i Endymion ruszyli dalej, za kimkolwiek, kto śmiał naruszać spokój pochowanych…
 

Ostatnio edytowane przez Kerm : 09-04-2022 o 22:32.
Kerm jest offline