Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-04-2022, 10:40   #219
JohnyTRS
 
JohnyTRS's Avatar
 
Reputacja: 1 JohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputację
Amerigo - Kosmos - Terarosa

Wpuszczenie Brandona na polityczne salony niewątpliwie skończyłoby się niewątpliwie wojną, bo pierwsza reakcja na ogromne statki kosmiczne była zbyt szczera:
- O kurwa.



///\\\///\\\ \\\///\\\///

Stal naprzeciwko, komputer identyfikował cele. Ostatnie sprawdzenie systemów, Mały ostatni raz poprawił kombinezon. I się zaczęło! Pieprzony Almasy aktywował statki. Manul już ruszył do przodu, Brandon za nim. Niebo nad statkami i mechami zaroiło się od wszelkiego latającego syfu, radio siadło, łapiąc tylko zakłócenia. Czujniki mecha też traciły odbite wiązki, Mały musiał bazować na tym co komputer zidentyfikował wcześniej i na tym co sam widział.

To były bitwy jeden na jednego. Strzelił jako pierwszy do workmenowskiego mecha, uzbrojonego po zęby rakietami Hunchbacka. Start.

[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=Q3UfichiRfg[/MEDIA]

Pierwsza salwa ledwie drasnęła przeciwnika. Trafił, ale bez żadnych specjalnych efektów Wróg równocześnie odpalił pierwszą serię rakiet. Strzelając dalej z laserów i skracając dystans Mały próbował uniknąć lecąca do niego salwę rakiet. Kilka musiał zniszczyć system obronny obu statków, a jedna na pewno eksplodowała po trafieniu laserem. Reszta leciała do celu i część z nich trafiła. Gdyby nei pasy to Brandon jak nich wyleciałby z fotela i latałby po kabinie. Koniec żartów.
Wymiana ciosów trwała, obaj piloci pod względem umiejętności byli sobie równi, zręcznie unikali salw przeciwnika, minimalizowali uszkodzenia. Mały strzelał, rzucał mięsem. Nie wiadomo było jak znosił to przeciwnik, ale to już jego problem. Oba mechy zamieniały się w chodzące góry złomu. Hunchback Małego miał zbyt uszkodzony pancerz korpusu, żeby wystawiać się go na bezpośredni ostrzał. Lekki laser został odstrzelony jako pierwszy, mała strata. Gorzej było z prawą ręką, zwisającą bezwładnie wzdłuż korpusu. Małemu powinęła się noga, nie zdołał umknąć salwie rakiet. Zrobił z ramienia prowizoryczną tarczę, zasłaniając nią kabinę. Przyjęła impet uderzenia, ratując mu życie.
Przeciwnik był w niewiele lepszym stanie. Wypstrykał się z amunicji, częściowo wysadzonej w powietrze jeszcze w wyrzutniach. Jedna z nóg mecha była dosłownie przepalona i unieruchamiał przeciwnika. Mały krążył, nie wystawiając korpusu na bezpośrednie trafienia. Było jasne, że jeden celny strzał i będzie po nim. Albo po workmenie. Ten się nie katapultował, nadal walczył w równie ciężko uszkodzonej maszynie.

Jeden strzał. Wygrał Brandon.

Lasery trafiły w jedyny jeszcze nieuszkodzone wyrzutnie wraz z zasobnikiem amunicji, Eksplozja zachwiała workmenem, pod mechem ugięły się kolana, opadły ramiona. Poszło zasilanie albo Shutdown! Mały ruszył do przodu, oddając jeszcze kilka serii z lasera. Był blisko, widział już pilota, panicznie próbującego wydostać się z kabiny. Uszkodzenia maszyny spowodowane eksplozją amunicji musiały uszkodzić katapultę i zablokować właz. Mały jeszcze w biegu uniósł pięść mecha i na pełnym gazie wystrzelił ją w kabinę maszyny, workmen w geście rozpaczy zasłaniał się własnymi rękami co było w tej sytuacji zupełnie bezsensowne. Pancerna pięść przebiła się przez nadwątlony pancerz, przebijając się do kabiny i zatrzymując na tylnej ścianie, zgarniając po drodze fotel i miażdżąc ukrywającego się za nim pilota.

Wygrał. Uważając na latający szajs wycofał się do reszty Minutmenów.

///\\\///\\\ \\\///\\\///

Rok 3003

Wszystkie mechy były już w ładowni, w tym zmodyfikowany Hunchback Małego. Nadal był uzbrojony tylko w lasery, ale lekki laser i jedną baterię średnich zastąpiły lasery ciężkie, dające mu przewagą na większym dystansie, czego brakowało mu od początku w tym mechu oraz w początkowej fazie oczyszczania Ziarek z resztek bandytów, już po bitwie o stacji kosmiczne, gdzie to cała kosmiczna "śmietanka" poszła gryźć piach. To był koniec Minutmen jako całości, różne cele rozproszyły ich po planecie i poza nią. Mały został i się wahał. Tak jak przed bitwą o statki przez te kilka lat wraz z rycerzami pomagał w stabilizacji Nowego Vermontu. Kryzys nadszedł pół roku po bitwie o statki. Brandon się załamał, wojna go przytłoczyła, nie mógł patrzeć na Nowy Vermont, na Amerigo. Miał mecha i był w najlepszej drodze do skończenia jak generał Jackson, tylko że po pijanemu. Napięcie eksplodowało, uwalniając wszystko czego nie chciał. Nigdy już nie był w Brighton, starał się wymazać to miejsce z pamięci. Wycofał się z życia, czasowo rezydując w Camp Blackmore - to nie było tajemnicą, Brandon cały czas utrzymywał kontakt z rycerzami. Te kilka lat wojny dały o sobie znać - musiał odpocząć. Od wojny, od mechów. Potem wrócił do roli mechwarriora z zamiarem opuszczenia Amerigo. I zrobił to, towarzysząć rycerzom, nigdy nie przystępując do nich.

///\\\///\\\ \\\///\\\///

Rok 3005
Peryferyjny Świat Terarosa.


Po raz trzeci w karierze Mały musiał się katapultować. Nigdy nie było to przyjemne, szczególnie w ogniu przetaczającego się frontu.

Terarosa była, podobnie jak Amerigo. dość młodym zasiedlonym światem, trzykrotnie starszym od Amerigo. Więcej wody, kontynenty,, brak zakłóceń ze strony magnetosfery, nadal na mapach były białe plamy. I dwa wielkie państwa, które wzięły się łby. Pakt północny zaatakował Nowe Yorkshire, wykorzystując do tego różnego rodzaju zaciężne kosmiczne szumowiny. Ludobójstwa będące na porządku dziennym i wyrachowane pozwolenie na rabunek wszystkiego co tym bandytom wpadnie w ręce. I w ten sposób Brandon Burke, towarzysząc Rycerzom, znalazł się na Terarosie w Nowym Yorkshire.

Natarcie było przytłaczające, Siły zbrojne Yorkshire nie zdołały zatrzymać przeciwnika, front się załamał. W ogniu walki Brandon był jednym z wielu żołnierzy i najemników, którzy rozproszeni, znaleźli się na tyłach wroga. Nie mieli mechów, nie mieli ciężkiego sprzętu, ale zorganizowali się i jako lekka piechota rozpoczęli walkę partyzancką. Była ona skuteczna. Niekiedy szaleńcze akcje na okupowanym terenie angażowały coraz większe siły przeciwników. Mały wraz ze swoim oddziałem, jak się później okazało, odegrał kluczową rolę w odwróceniu losów wojny, dokonując rajdu na lotnisko, poważnie uszkadzając ciężkie dropshipy z posiłkami, których w kluczowym momencie zabrakło. To, w połączeniu z nową ofensywą Nowego Yorkshire wymusiło odwrót przeciwnika. Bandyterka znalazła się terenie zleceniodawcy, czyli Paktu Północnego, dalej prowadząc żyjąc po swojemu, czyli roszerzając pozwolenie na rabunek i terror na tereny ich zleceniodawcy.

///\\\///\\\ \\\///\\\///

Rok 3025
Terarosa, terytorium Nowego Yorkshire.

Wojna skończyła się w 3008 roku rozpadem Paktu Północnego na 3 niezależne państwa. Niedobitki bandytów, piratów i najemników w popłochu uciekały z planety. Rycerze opuścili planetę, Brandon został. Od czasu opuszczenia Amerigo dość szybko opuścił go zapał do kosmicznej wojaczki, szczególnie po nieprzyjemnym doświadczeniu związanym z podróżami gwiezdnymi. Miał TDS—Transit Disorientation Syndrome. W sumie skąd miał to wiedzieć, skoro w 3003 roku po raz pierwszy opuścił powierzchnię i atmosferę planety?

Został i wstąpił do Sił Zbrojnych Nowego Sheffield, najpierw jako jeden z wielu pilotów mechów, potem dowódca lancy, stopniowo spędzając więcej czasu w sztabach i jako instruktor - szkoleniowiec. Odszedł na emeryturę w stopniu kapitana, w jeszcze młodym wieku. Nowy świat, nowy dom. Nadrobił swoje braki w edukacji, łącząc to z zawodowymi kontaktami został inżynierem i pilotem - oblatywaczem zakładów zbrojeniowych. Mając dostęp do bardziej zaawansowanej technologii medycznej niż kiedykolwiek wcześniej na Amerigo, jego blizny pooparzeniowe niemalże kompletnie zniknęły.

Na Terarosie znalazł nowy dom. Środek lata. Stał na terasie bungalowu z widokiem na morze celtyckie, obejmując żonę.
 
__________________
Ten użytkownik też ma swoje za uszami.
JohnyTRS jest offline