Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-04-2022, 14:53   #220
Stalowy
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
Jedyne co Julian miał dla Almasy’ego i jego psów to było milczenie. Milczał kiedy zostali wywołani, milczał kiedy Almasy próbował ich przekonywać. Milczał także kiedy jeden z jego kundli zrobił ze swojego pana idiotę.
Demipreceptor poczynił wiele zła którego nie dało rady odkręcić nic co powiedział i co zamierzał. Samo wyjawianie swoich prawdziwych zamiarów przed Minutemanami a skrywanie ich przed najbliższymi zausznikami też nie świadczyło za dobrze o jego prawdomówności.

[media]http://www.youtube.com/watch?v=8Xf0j_cbJMA[/media]

Najchętniej Manul skierował by działa Mortar Kombatanta na pyskatego Mondeo, którego krwiożerczość i tępota właśnie rozpętywało piekło w tle. Jednak to nie Mondeo był głównym prowodyrem i to nie Mondeo był tym przez którego zginęli bliscy Jacksona. To nie on zabił matkę Juliana.

Moździerz “pyknął” salwą pocisków na Atlasa w którym podróżował Almasy wybuchami obramowując jego sylwetkę. Mech ComStaru odpowiedział natychmiast salwą rakiet dalekiego zasięgu. Jackson skontrował ją prując ile fabryka dała z karabinów maszynowych - prowizoryczna obrona przeciw pociskom niewiele pomogła jednak część rakiet została zdetonowana zanim sięgnęła celu. Po chwili do moździerza dołączył PPC i lekkie autodziało. Na dalekim dystansie Manul miał zdecydowaną przewagę, więc ComStarowiec szybko ruszył naprzód, lecz jak na złość Ameriganin zatrzymał swoją maszynę i zaczął iść do tyłu by jak najdłużej utrzymać dystans by wróg nie mógł odpalić na raz całego swego arsenału..
Wymiana ogniowa choć potężna była blada w porównaniu z tym czym rzucały w siebie okręty. Dwóch wojaków skupionych na sobie ignorowało szrapnele, rykoszety i przypadkowe postrzały od walczących ze sobą dronów. ComStar przyspieszył, a gdy Julian wiedział już że nie zdoła dłużej przeciągać, ruszył z kopyta naprzód gwałtownie skracając dystans. Jego ulubiona szermiercza sztuczka podziałała - pruli do siebie ile fabryka dała, zdzierając pancerze, jednak odległość malała bardzo szybko. Poza tym… on mógł walić ze wszystkiego i jego Atlas się nie grzał, a wroga maszyna już tak.
Gdy odległość się zmniejszyła dostatecznie Jackson skupił ogień na konkretnym punkcie który wypatrzył podczas majstrowania w swoim Atlasie. Grube kable idące wewnątrz struktury pozwalały głównemu komputerowi synchronizować ogień w systemem celowania. Znając lokalizację tego typu obszarów mógł zakłócić przepływ danych między poszczególnymi częściami mecha. Szczególnie mając w zanadrzu PPC, którego wiązki skutecznie zakłócały elektronikę kiedy zdołały się przebić przez pancerz. Już po chwili celność ognia przeciwnika znacząco spadła przez ziejącą w pancerzu dziurę. Frontowe pancerze obu Atlasów były praktycznie zdarte gdy tytani zbliżyli się do siebie. Zgrzany przeciwnik widząc że komputer nie wyrabia z kierowaniem bronią ruszył do brutalnego melee. Manul nie miał tego typu rozterek i wpakował jeszcze jedną salwę w przeciwnika zanim starli się w walce wręcz. Pomimo wszystko tamten był doświadczonym wojakiem i zdołał wbić srogi cios prosto w korpus Kombatanta. Ameriganinem miotnęło w fotelu, lecz nie pozostał dłużny. Pomny na lekcje udzielone mu w trakcie podróży międzygwiezdnej chwycił ramię które go uderzyło, by przytrzymać przeciwnika i zadał sierpowym cios prosto w baniak wrogiego Atlasa, wgniatając go Dodatkowe guzy na łapach świetnie koncentrowały tytaniczną siłę mecha w konkretnych punktach. ComStarowcy miotali się zadając ciosy praktycznie na oślep, lecz Jackson poczuł już krew - sprawnie chwycił ramię przeciwnika i wyrwał je.
Radio trzeszczało gdy tamci próbowali jeszcze nawiązać z nim łączność, jednak Julian Jackson nie miał nic do powiedzenia Xanderowi Almasy. Chwycił wyrwaną rękę, wzniósł nad głowę i z całą siłą stutonowego kolosa przywalił nią w głowę wrogiego mecha.
Maszyna jeszcze moment stała z łbem całkowicie wbitym w korpus. Po chwili jednak gdy z pilota i pasażera uleciały żywota mech zachwiał się i padł na ziemię.
Manul nie poświęcił im ani chwili dłużej dzierżąc wydarte ramię wrogiem maszyny niczym maczugę ruszył z pomocą pozostałymi Minutemanom i członkom ekspedycji. Panujące wokół pandemonium, prawdziwa orgia zniszczenia, oszołamiała, jednak miała wyraźny wzór - oba okręty skupiały się na sobie. Wraz z pozostałymi muszą tylko uważać na pojedyncze drony.
Jednak najważniejsze - zemsta którą pałał od początku wojny, w końcu się dokonała. Z poczuciem dobrze wykonanej roboty był gotów nawet do końca zajechać Atlasa - teraz już nie musiał myśleć o przyszłych bitwach.
Wystarczyło tylko przeżyć…
Albo “aż” przeżyć.

***

Wraz z zakończeniem bitwy pod dwoma wrakami i niespodziwanym ocaleniu przez Rycerzy Świętej Cameron dobiegła końca wojna o Amerigo.
Julian, opatrywany na pokładzie medycznym nie mógł w to uwierzyć.
Nareszcie… koniec.

EPILOG


[media]http://www.youtube.com/watch?v=UoOXlVBlFRA[/media]
Życie Juliana Jacksona w czasie Wojen Benefaktorowych było intensywne jak nigdy - w ciągu zaledwie kilkunastu miesięcy zaznał więcej goryczy i uniesień niż przez wcześniejsze dwadzieścia osiem lat. Czując dług za ocalenie przez resztę pobytu Rycerzy Świętej Cameron pracował dla nich jako mechtek, naprawiając stalowe wierzchowce Rycerzy i odbudowując maszyny z odzysku. W międzyczasie zadbał o to by jego rodzina z powrotem mogła osiedlić się w Ziarnach i ułożyć sobie na nowo życie. Musiał też do końca wyleczyć ubytki w słuchu, co okazało się, ku jego zgryzocie, niemożliwe.
Kiedy po paru latach Rycerze zakończyli swój kontrakt i mieli ruszyć w dalszą tułaczkę po kosmosie zaproponowali Jacksonowi dołączenie do ich Prawej Krucjaty, na co ten zgodził się bez chwili zwłoki. Jednak ku pewnemu zaskoczeniu Rycerzy nie przyjął ślubów w kompani lecz od Rolanda z Eutin, gdyż duch Randisowców był bliższy Julianowi. Wraz z mentorem podróżowali i walczyli ze wszelkimi niegodziwcami u boku Camerończyków. Jako wzięty inżynier w trakcie tej służby odrestaurował wiele maszyn, nie mówiąc już o skonstruowaniu kilku frankenmechów. I choć nowe życie było intensywne, słuszne i pełne nowych doświadczeń nigdy nie przestał tęsknić za swoim domem w którym pozostawił ojca z bratem i jego rodziną.
Pod wpływem tych uczuć w 3010 roku postanowił opuścić Rycerzy Świętej Cameron by powrócić na Amerigo. Nie mając jednak dostatecznych funduszy zabrał swojego mecha samoróbkę by jako Najemny Rycerz na lepiej płatnych kontraktach zebrać zasoby niezbędne do podróży na rodzimy świat. Szczęście mu jednak nie dopisało - pieniądze z pierwszych kontraktów musiały iść zarówno na naprawę mecha jak i uszkodzonego słuchu. Jednak zarówno wybredność w dobieraniu kontraktów (pomimo opuszczenia Rycerzy nigdy nie porzucił ducha ich zasad i kodeksu) jak i działanie na własną rękę (bez wsparcia doświadczonych oficerów negocjowanie kontraktów było wszak trudne) sprawia że powrót trwa wiele lat.
Jednym niezaprzeczalnym sukcesem w tym okresie jest poznanie wyjątkowej kobiety, którą pokochał i która stała się jego drugą połówką. Podobnie jak on - intelektualistka o idealistycznej duszy, choć w jej wypadku zamiast do mechów wykazała smykałkę do maszyn lotniczych.
W 3020 w trakcie inwazji Circinian Jackson przybywa na Amerigo wraz z małżonką, która z marszu desantuje męża prosto w środek bitwy o Burlington.
[media]http://www.youtube.com/watch?v=CIGHCoVzqtk[/media]
W Warhammerze własnego projektu - WHM-7FS Manul ponownie rusza do walki w obronie Amerigo wywołując tym niemałe zamieszanie i popłoch wśród piratów, walcząc dopóki wróg się nie wycofał. Przywożąc ze sobą żonę, trójkę dzieci, własny niewielki lądownik oraz zapasy włącza się czynnie w dalsze walki o planetę aż do wyparcia napastników. W międzyczasie reaktywuje inicjatywę Minuteman, lecz w dużo skromniejszej i prymitywniejszej formie, zarówno ze względu na konieczność użycia mechów z salvage’u jak i braku solidnej bazy logistycznej. Za swoją bazę operacyjną obierają wrak starego terraformera.

Zmieniony po latach rycerskiego, najemnego i rodzinnego życia Manul w bitwie wykazuje się niezrównanymi umiejętnościami względem pilotażu, taktyk użycia mechów w działaniach wojennych, jak i niegasnącym zapałem bojowym. Wiodąc lancę swoich giermków przeprowadza akcje partyzanckie o niebywałej śmiałości, graniczących ze zwykłą bezczelnością.

Dopiero kiedy wróg opuszcza Amerigo daje sobie chwilę na oddech by móc na nowo zamieszkać na planecie którą przed laty opuścił. Pomimo końca wojny nie zawiesza formacji Minutemanów, szkoląc nowe pokolenie pilotów jak i mechtechów, szykując się na przyszłość, która na Peryferiach zawsze jest niepewna.
Po powrocie przychodzi mu jednak przejść niełatwe pojednanie z resztą rodziny. Po Wojnach Benefaktorowskich jego brat korzystając ze znajomością Manula z Rooikat zdołał załapać się na ważne stanowisko w nowych rządzie stając się jednym z głównych architektów wielkiej odbudowy Ziaren. Wraz z rodziną i Jacksonem seniorem wrócili do Burlington gdzie wiedli dostatnie życie. Niestety Jonathan Jackson nie przeżył Czasu Kłopotów umierając z powodu pogarszającego się stanu zdrowia. Pomimo wiszącej w powietrzu urazy wobec Juliana za to że nie było go na miejscu, z czasem bracia z powrotem nawiązują rodzinną więź.


 

Ostatnio edytowane przez Stalowy : 13-04-2022 o 18:52.
Stalowy jest offline