Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-04-2022, 17:45   #221
Lynx Lynx
 
Lynx Lynx's Avatar
 
Reputacja: 1 Lynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputację

Nie miał nic do powiedzenia dla Almasy'ego. Tak samo dla Juliusa jak i tego chuja Modeno, a do ich przydupasów to już w ogóle. Wszyscy stanowili mniejszą lub większą przeszkodę na ich drodze i nawet sam ComStar w imieniu swojej głoszonej neutralności był gotów ich skreślić. Nie mieli nic do zaoferowania według Hadriana, a bez niektórych z nich świat byłby o wiele lepszy.


Starcie było dość krótkie, a dzięki przebudzeniu okrętowego szajsu również bardzo chaotyczne i destrukcyjne. Walczyli jeden na jednego. Teoretyk wojskowości mógłby opisać manewry wykonane przez pilotów. Docenić ich umiejętności pilotażu jak i obsługi uzbrojenia. Dla kogoś obeznanego z piórem wyszłaby historia z gatunku tragedii, gdzie dwóch braci przez zły los przeciw sobie stanęło, a walka byłaby pełna pompatycznych mów, słów, symboli i znaków. Dla Hadriana jednak walka sprowadzała się do jak najszybszego dobiegnięcia do Juliusa zanim ten go rozstrzelałby. I co tu dużo mówić, udało mu się. Marauder nie miał szans w bliskim kontakcie sprostać Chargerowi i jego pilot musiał się katapultować. Had namierzył już kapsułę mimo wszędobylskich dronów, które stanowiły istotne zagrożenie. Już miał strzelać, ale zawahał się. Zabił już swojego ojca, czy musiał zabijać i brata? Poza tym cały ten rój latał dookoła i odzierał mu mecha z ostatnich płatów opancerzenia, aż w końcu Had odwrócił się chcąc uciec od tego wszystkiego jak najdalej. Nie mógł jednak się powstrzymać i spojrzał ostatni raz w kierunku brata. Idealnie by ujrzeć jak jego drogocenny 'skarb', który tak chciał zdobyć dla proroka, czy też znanych tylko sobie celów, otworzył do niego ogień. Nie wiadomo dlaczego. Jakaś awaria czy kij wie. Julius nie miał żadnych szans, a Had nie miał czasu na przemyślenia. Musiał wiać jeśli nie chciał dołączyć do brata, bo cała ta chmara żelastwa zwróciła obecnie na niego uwagę.




Sprawy na Amerigo teoretycznie dobiegły końca. Pokój powrócił do Ziaren. No teoretycznie przynajmniej. Wszystko teoretycznie wracało do normy. Spencerowie za to autentycznie byli w dupie.

Dziadek, ojciec, Julius, Marek... wszyscy zginęli. Matka też najlepszego zdrowia po tym wszystkim nie była. Został sam z Theodorą i firmą, która ledwo co zipiała po wojnie. Pozbawiona politycznego wsparcia, a dzięki rodzinnej czarnej owcy również z nienajlepszą reputacją - delikatnie mówiąc. W dodatku Hadrian dorobił się problemu ze słuchem - rana z ostatniej bitwy, która doprowadziła do nawrotu bólów głowy jakby dalej miał ten cholerny implant, który tak mu tam nakićkał. Stał się jeszcze bardziej zamknięty i ponury niż wcześniej. Przez to firma była tylko i wyłącznie na barkach Theo. Spora część dotychczasowych bliskich współpracowników rodziny zginęła, splajtowała, albo odcięła się. Sytuacja nie była przyjemna, a jedynym światełkiem nadziei była kopalnia germanium na Columbusie. Niestety i z tego jak i ze wszystkiego co związane z Amerigo ComStar się wycofywał. Firma Stern Heavy Industries nie była w stanie sama bez wsparcia dokończyć projektu górnictwa księżycowego w najbliższym czasie. Przynajmniej zmodyfikowany Charger Hadriana był nadal sprawny. Strukturę udało się odbudować, a pancerz nałożyć na nowo. Jedyne co, iż był on już zapisany jako prywatny, to brakowało komponentów wojskowych. MLasery nie przetrwały ostatniej bitwy, a niestety mogło to nieco utrudniać najemniczą robotę. Siostra zaproponowała, aby go opchnąć w celu ratowania płynności finansowej, ale Had nie chciał o tym słyszeć. Przywiązał się do niego.

W pewnej chwili zaoferowano im jednak nieoczekiwaną pomoc. Każde korpo lubi desperatów i podupadające biznesy. Może i przyjęcie tej jakże szczodrej oferty oznaczało uległość, ale dawało możliwość przeżycia. Rodzina Spencerów dzięki temu nigdy nie zniknie.




Oferta mówiąc najprościej wpędzała Spencerów, jak i wszystko co mieli, w łapska ComStaru (umiarkowanej frakcji), ale linia kredytowa na rozkręcenie wydobycia germanium, oraz potencjalnie też innych surowców z księżyców Amerigo były propozycją nie do odrzucenia. Zapewniała też im chętnych do kupna urobku, jak i co najważniejsze dawała nowy cel samemu Hadrianowi. To były najważniejsze podpunkty zawartej umowy, a na szczegóły szkoda tracić czas.

Tak więc Theo dzięki niej ocaliła firmę, a jej brat rozpoczął karierę jako jeden z agentów ComStaru.


Solaris VII, planeta zwana również jako “ Świat Gry”. Miejsce gdzie wielkie fortuny co dzień przechodzą z rąk do rąk. Znana ze swych aren i walk mechów. Wielkie wygrane przyciągały wielu śmiałków, a wiadomo - każdy chcąc wygrać wykorzysta wszystko co zwiększa jego szansę. Przez to na planecie można było niekiedy trafić na prawdziwe okazy myśli technicznej tak dawnych jak i obecnych twórców komponentów do Mechów, a ComStar chciał mieć na nie oko, a niekiedy samemu je przejąć. I tu wchodził Hadrian ze swym Chargerem i preferencją do kontaktowej walki. Kariera była rozwijania bez zbędnego ryzyka. Powoli i do przodu. Przyjął sobie herb, symbolikę jak i tytuł Księstwa Essex i jako wygnany książę z jakiegoś zadupia galaktyki wyrobił sobie tam całkiem niezłą markę. Raz wystartował w większym turnieju gdzie odpadł dopiero w półfinale, a zdarzyło mu się nawet wygrać walkę zbiorową. Pieniądz był całkiem dobry, a Theo dzięki temu i protekcji wiadomo kogo uratowała firmę i dalej mogła ją rozwijać. Niestety nie na długo. Złoże germanium na Columbusie się wyczerpało, a na samym Amerigo też nie działo się najlepiej. Theodora odjęła przez to decyzje o przeprowadzce do Palatynatu Ilyriańskiego. Tak więc trzecie pokolenie Spencerów już w całości opuściło planetę, która według ich przodka miała być przyszłością ich rodu. Natomiast przełożeni z ComStaru byli zadowoleni z działań Hadriana. W końcu dostał bardziej odpowiedzialne zadanie i tak 'upadły książę' rozpoczął życie najemnicze. Na Solaris wielu gladiatorów sobie tak dorabiało.

Początkowo nic wielkiego. Zwykła ochroniarka. Zabezpieczanie transakcji itp. Gorzej płatne, ale zaczęli go z czasem brać do czegoś więcej. Po pewnym czasie dołączyli go do najemnej lancy mechów jakiegoś tam najemnego startupu. Często to zmieniali, tak dla zachowania anonimowości. Sprzątanie piratów, przemytników i innych mentów, którzy w jakiś sposób dorwali się do jakiegoś LosTechu. Misja Błogosławionego Zakonu polegała na zabezpieczeniu ludzkości przed technologią, jaką niegodni mogliby w zły sposób wykorzystać, przy równoczesnym zabezpieczeniu wszelkich osiągnięć nauki przed kompletnym zapomnieniem. Chwalmy proroka i róbmy co trzeba. Później Hadrian wykonywał w zasadzie to samo, tylko jako lider takowej lancy. Dostawał głównie młodych pilotów, aby ci nabrali doświadczenia. Zależnie od tego jakiej selekcji dokonywali ich przełożeni, to odsyłał rekruta do Zakonu, w pizdu, a krańcowych przypadkach do piachu. Taka specyficzna rekrutacja. Po co ComStarowi MechWarriorzy, nie dociekał. Sama organizacja, choć dalej stanowiła jedność, to była podzielona mniej więcej jak na Amerigo. Na radykałów jak i tych bardziej umiarkowanych. Trzeba przy tym zaznaczyć iż większość członków Zakonu dość lotnie przeskakiwała między nimi w zależności od sytuacji. W końcu wszyscy robili to co prorok Blake nakazał.


Trochę lat tak zleciało. Firma pod zarządem Theo trwała w Palatynacie. Obecnie skupiała się głównie na kosmicznym górnictwie. Całkiem niezły z tego był profit. Żelazna Pani Manager odtworzyła rodowy majątek, a nawet zaszła dalej niż Terrence Spencer mógł kiedykolwiek przypuszczać. Oczywiście sporo było tam wiadomo kogo, a środki też głównie rozdysponowywał wiadomo kto. Ale na papierze Spencerowie byli najpotężniejsi w swej historii. Theodora dochowała się też dzieciaków, a jako silna i niezależna, nowoczesna kobieta sięgająca po co chce, to próżno było szukać w papierach kto jest ojcem tych pociech. Ploteczki oczywiście były. Od kogoś ważnego z Palatynatu, po reprezentantów Wielkich Domów jak i po tak absurdalne pomówienia jakoby był to jakiś zakonny rycerz czy najmita.


Hadrian za to po latach dostąpił zaszczytu wstąpienia oficjalnie do Błogosławionego Zakonu i zaczął piąć się w hierarchii. Oddelegowano go na Terrę, do sekcji gier wojennych z wykorzystaniem symulacji VR jaką to mieli na Amerigo, a z czasem przejął też dział bardziej praktycznego wykorzystywania tej technologii do treningu pilotów należących do ComStar Guards & Militia, tajemnej armii ComStaru.
 

Ostatnio edytowane przez Lynx Lynx : 13-04-2022 o 18:11.
Lynx Lynx jest offline