- No tacy olbrzymi wojownicy a boją się paru igieł i noży – to mówiąc zaprosiła gestem ręki uzbrojonej w chirurgiczny nóż Celahira, aby wygodnie ułożył się na stole.
W oczach elfa chwilę gościło zdziwienie, ale po chwili spostrzegł, iż Chloe zadrwiła sobie z nich szybko oczyściła rany i fachowa ręką sfastrygowała rany. Równie szybko przy pomocy Lilawandera opatrzyła Otta.
W tym samym czasie Wolfgang, przygotował skromny posiłek złożony z kilku pęt kiełbasy lekko czerstwego chleba, ostatnich dwóch butelek wina. W spiżarni odkrył jeszcze około dwudziestolitrową beczułkę piwa po wadze poznał, iż jest w połowie pełna.
Towarzystwo zasiadło właśnie do obfitego posiłku, gdy do drzwi rozległo się głośne pukanie. Chloe spojrzawszy przez wizjer zobaczyło dwoje młodych ludzi bardzo do siebie podobnych. - Pani moja siostra chyba rodzi a mówili mi, że tu mieszka medyczka mogłabyś odebrać dziecko – zaaferowany szybko wprowadził do domu dziewczynę. - Oczywiście, Lilawander pomóż wiesz gdzie ją zaprowadzić, a wy sobie nie przeszkadzajcie – rzuciła przez ramię i postawiła na piecu garnek z wodą.
Szybko udała się do gabinetu. - Jak woda się zagotuje przynieś ją tu, potem wracaj do towarzyszy – zwróciła się do Lilawandera. Gdy wyszedł ułożyła dziewczynę w odpowiedniej pozycji. - Dziękuję ci pani my spod samej granicy Kislevu uciekali i nie wiedziałem gdzie zwrócić o pomoc. A to durne dziewuszysko nic ani słowem nie powiedziała, iż jacyś żołdacy ją zgwałcili i jak było już widać to było za późno na spędzenie płodu, tak powiedziała guślarka, co radziłem się w tej sprawie. – bardzo zdenerwowany młodzieniec wyrzucił to prawie jednym tchem gdy elf już wyszedł. - Dobrze, ale teraz idź już nie jesteś tu potrzebny – poczekaj na zewnątrz.
************************************************** *******
Jakąś godzinę później. Ciałem Chloe wstrząsały niekontrolowane dreszcze wywołane niedawnymi wymiotami buty i dół spodni był upstrzony nimi.
„Shallyo co teraz zrobić dobrze ze dziewczyna zemdlała”. Z przerażeniem spojrzał na zielono łuskiego mutanta machającego nóżkami. „Zabić, ale co z matką też jest skażona. Udusić i powiedzieć, iż umarła przy połogu wykrwawiła się a dziecko umarła, to by się zgadzało ósmy dziewiąty miesiąc wtedy to chyba chaos uderzył może tego być więcej”. Ponownie zwymiotowała i długo nie mogła dojść do siebie wstrząsana dreszczami.
__________________ Choć kroczę doliną Śmierci, Zła się nie ulęknę. Ktokolwiek walczy z potworami, powinien uważać, by sam nie stał się potworem. gg 643974
Cedryk vel Dumaeg czasami z dopiskiem 1975
Ostatnio edytowane przez Cedryk : 09-09-2007 o 18:30.
|