Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-04-2022, 19:10   #50
Asmodian
 
Asmodian's Avatar
 
Reputacja: 1 Asmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputację
James wspinał się mozolnie po drzwiach wagonu towarowego jadącego pociągu… co było dosyć trudnym zadaniem. Ale jakoś sobie radził, i po chwili w końcu znalazł się na dachu. A tam na drugim wagonie licząc od strony lokomotywy, tam siedział już John, Melody, i Elizabeth… w koszuli nocnej?? Wyszli przez klapę w dachu własnego wagonu, której(faktycznie była) James nie zauważył?
James ruszył szybko w kierunku wagonu, na którym siedziała widoczna trójka. Nie zamierzał jednak wdawać się w przydługie konwersacje, bo wiało na tym dachu od pędu powietrza.
- Cali? - zainteresował się James zerkając na Elisabeth i jej dosyć egzotyczny strój. Zdjął z pleców winchestera, zdjął skórzaną kurtkę i podał ją kobiecie patrząc na nią znacząco.
- Elizabeth lekko ranna, "Doc" trochę bardziej - Powiedziała od razu Melody.
- Mi nic nie jest i dzięki, strasznie tu wieje… nie było kiedy się ubrać - Puściła do niego oczko biorąc kurtkę i szybko ją na siebie zarzuciła.
- Dobra. Kto jest zdolny aby strzelać, może iść za mną. Sprawdzimy, czy nikt się nie zapodział.- James skinął w stronę wagonów pasażerskich, chwycił winchestera i ruszył przodem.
- Co najmniej jeden dostał się do środka - powiedział John. Wstał i podniósł swoją torbę. - Ale nie sądzę, by jeszcze cieszył się dobrym zdrowiem.
Ruszył w ślad za Jamesem. To, że james usiłował 'objąć dowodzenie' było zabawne, ale Johnowi a tym momencie to nie przeszkadzało. Zawsze istniała szansa, że pasażerowie, przestraszeni napadem, zaczną strzelać do wszystkiego, co się rusza. A wtedy lepiej, by celem został kto inny, a nie chcący nieść pomoc doktor.
- To wy idźcie, ja zostaję jak ustaliliśmy i pilnuje boków - Elizabeth usiadła na wagonie, aby łatwiej było jej utrzymać równowagę - Jakby ktoś pojawił się w zasięgu wzroku to wystrzelę w powietrze.
James kiwnął głową aprobując jej wybór i nie tracąc więcej czasu, i szedł już szybkim krokiem w kierunku pierwszego wagonu pasażerskiego.

Po chwili James, John, i Melody sprawnie zeszli z dachu wagonu towarowego i stanęli przed drzwiami do wagonu pasażerskiego, zaglądając przez szybę… a tam działy się dosyć mocne sceny.

Jakiś mężczyzna był martwy, leżąc na podłodze z tomahawkiem w torsie. Przerażeni pasażerowie siedzieli skuleni na swoich siedzeniach, kobiety i dzieci płakały, a dwóch indian wszystkich terroryzowało.

Jeden z rewolwerem w dłoni, drugi z tomahawkiem, zbierali od pasażerów ich kosztowności do jakiegoś worka.

James nie wahał się ani chwili dłużej. Odłożył winchestera na podłogę wagonu w taki sposób, aby nie spadł gdzieś w trakcie walki, sięgnął do kawaleryjskiej kabury, dobywając Schoefielda, i ruszył do środka. Zamierzał zaatakować w momencie, w którym obaj grabili, bo zaskoczenie było czasem połową sukcesu. Jednakże rewolwerowiec nie zamierzał poprzestać na jednym celu. Jednotaktowy rewolwer umożliwiał pewien strzelecki trik, który James mógł w tej chwili użyć, korzystając z faktu, iż obaj czerwonoskórzy znajdowali się w jednej linii strzału, i ewentualne pudła trafiałyby w takim wypadku albo w podłogę wagonu, albo w sufit. Siekanie, bo tak zwano ową sztuczkę w gwarze rewolwerowców polegało na ściągnięciu spustu i uderzaniu drugą dłonią kurka rewolweru.
To, co działo się za oknem sprawiło, że John dobył colta. Gdy tylko James wkroczył do akcji, Doc stanął tuż obok niego i również pociągnął za spust.

James strzelił dwa razy do pierwszego z czerwonoskórych, trafiając go w tors… indianiec padł, samemu raz w przedśmiertnym podrygu szarpiąc za spust, i strzelając w sufit. Drugi oberwał właściwie śmiertelnie raz , a dobił go "Doc".

Kobiety i dzieci piszczały. Było jednak już w sumie po wszystkim…
 
__________________
Iustum enim est bellum quibus necessarium, et pia arma, ubi nulla nisi in armis spes est
Asmodian jest offline