Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-04-2022, 15:57   #7
Highlander
 
Highlander's Avatar
 
Reputacja: 1 Highlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputację
The world is full of obvious things which nobody by any chance ever observes.
― Arthur Conan Doyle



- Mhm. Mnie też się tak widzi - odparła bagatelizująco słomiana panna. - Ale do rzeczy. Nie znalazłam żadnych przejść poza tymi wrotami z kieliszkiem. Doszukałam się za to śladów walki, zaschniętej krwi oraz dwóch osmolonych zestawów ubrań wypełnionych prochem i zwęglonymi kawałkami kości - wyliczyła.
- Niedobrze - zauważył Peter.
- Czyli, jeśli założymy, że jest to punkt zbiórki dla nowo przybyłych... - zaczęła Maxine.
- To możemy spokojnie stwierdzić, że gość, który był tu przed nami nie potrafi grzecznie bawić się z innymi dziećmi? - zasugerował rudy.
- Chodziło mi raczej o to, w jaki sposób uśmiercono te dwie osoby, o których wspomniała Verna. Ich zabójca musiał mieć dostęp do magii krwi. Lub czegoś do niej podobnego.
- O ile był ktoś trzeci. Nasza martwa dwójka mogła pozabijać się nawzajem - słowa Petera dały Maxine do rozważenia dodatkową alternatywę. Jej wargi wymówiły bezgłośnie kilka sylab, kiedy ponownie przewertowała w umyśle wszystkie zmienne.


- Wątpliwe. Musieliby posługiwać się tymi samymi zaklęciami, użyć ich niemal jednocześnie i ze zbliżoną skutecznością. Ktokolwiek nas tu “zaprosił”, wydaje się stawiać na różnorodność swoich gości - wysnuła naprędce, po czym zadała zwiadowczyni dodatkowe pytanie:
- A kule? Czy pośród prochu znalazłaś jakieś kule?
Verna, oscylując mimiką między dumą i zakłopotaniem, wyciągnęła zza pazuchy dwie niewielkie sfery i ułożyła je ostrożnie na podłodze przed resztą zebranych. Para przedmiotów roztaczała wokół delikatną czerwoną poświatę.
- Dziwne, że te kule w ogóle nie zostały naruszone. Dobrze byłoby się ich pozbyć, ale mam wrażenie, że na razie lepiej ich nie dotykać. - wyznał Peter, przyglądając się dokładniej znaleziskom Verny.
- Tak się zastanawiam… myślicie, że te cacka mogą być odpowiedzialne za śmierć naszej dwójki? Może próbowali je zdjąć i uruchomili jakiś mechanizm autodestrukcji? Ten ktoś, kto nas tu ściągnął, zapewne chce mieć nad nami kontrolę.
Jeśli przypuszczenie chłopaka było prawdziwe, to póki nie dowiedzą się, jak bezpiecznie usunąć przedmioty z wnętrza własnych ciał, lepiej było przy nich nie kombinować.

- Wybacz mistrzu, ale nie słyszałem o bombach wielokrotnego użytku - sprzeciwił się Seth, wskazując na wciąż aktywne emanacje karmazynu.
- Fakt, są sprawne. Toteż samounicestwienie raczej odpada, ale Peter może mieć rację odnośnie ich roli. Rezonują z naszym Vitae. Zdają się nas... napędzać? - zasugerowała grupie Maxine. Ale nieco mniej pewnie niż poprzednio.
- Czyli ktoś ma pilot i może nami sterować, jak mu się podoba? - rzucił w przestrzeń rudy, starając się nadążyć za ciągiem rozumowania koleżanki.
- To chyba mniej inwazyjne... - zakwestionowała dziewczyna o zielonych oczach.
- Bardziej jak akumulator. Lub wyłącznik światła. - Była gotowa mnożyć przypuszczenia dalej, ale Peter wszedł jej w słowo.

- Szkoda, że nie znamy dokładnego mechanizmu działania tych kul.
Zaraz potem, chcąc definitywnie zakończyć snucie teorii spiskowych, swoje trzy grosze do konwersacji dorzuciła również Verna.
- Okej, rozumiem, jest nieciekawie! Ale może przestańcie już snuć te farmazony, bo ciarki mnie przechodzą! - Jej głos kipiał rozżaleniem. Zdecydowanie nie przypadły jej do gustu mentalne migawki, jakie kreowali pozostali zebrani. - Zamiast gderać i biadolić, chodźmy może rozpracować te wielkie drzwi.

Tak też zrobili. Po kilkudziesięciu sekundach stali już przed kamienną barierą. Dziewczynie najwyraźniej się spieszyło, ale to w końcu ona jako pierwsza z ich czwórki zaczęła mapować enigmatyczną lokalizację, w której przyszło im się znaleźć.
- Po zbadaniu komnaty tajemnic, wypadałoby zwiedzić miejscowy Hogwart - zaproponował Peter. - Tylko trzeba uważać na grasującego po nim zabójcę. Pewnie są tu też inni. Oby większość potrafiła bawić się z innymi dziećmi.
Chłopak spojrzał w kierunku drzwi, a potem przerzucił spojrzenie na dziewoję o słomianych włosach.
- No, to co? Verna jaka pierwsza opuści sobie krwi?
Zastanawiał się ile jeszcze osób kryło się w tym labiryncie.

Reakcja dziewuchy nie była łaskawa. Gdyby wzrok potrafił zabijać, Pete znalazłby się sześć stóp pod ziemią. Ale nie potrafił, toteż Verna tylko fuknęła na niego jak naburmuszony kot i wyciągnęła rękę przed siebie. Jej nadgarstek znalazł się nad naczyniem, a żyletka - którą wyczarowała niewiadomo kiedy i skąd - została ulokowana między kciukiem i palcem wskazującym drugiej dłoni. Pete nie potrafił pojąć nastawienia nowej koleżanki. Przecież sama się niecierpliwiła badając to miejsce, a teraz - tylko dlatego, że zachęcił ją, by kontynuowała szukanie wyjścia - spoglądała na jego wilkiem. Z resztą nie tylko patrzyła - nim pozwoliła Vitae swobodnie płynąć, z kamienną miną poddała reszcie grupy ciekawą koncepcję.
- Rękę sobie dam uciąć, że gnojek jest Malkavianem.
Pozostała dwójka rozważyła stwierdzenie w milczeniu. W końcu ciszę zmącił Seth.
- Też mi zakład. Przecież i tak odrośnie.
Maxine parsknęła, a Verna, chcąc ukryć swój własny uśmiech, obróciła się na powrót w stronę kielicha i ujęła mocniej niewielkie ostrze.
- Jeden wart drugiego - burknęła. A potem w ruch poszła żyletka.


Peter zafrasował się nieco tym, że po labiryncie grasował ktoś, kto zabił już dwójkę wampirów. Nie byłoby problemu, jeśli chodziołoby o samoobronę. Ale morderstwo z zimną krwią? Wiedział, że w takim wypadku będą mieli nie lada kłopoty. Toteż stwierdził, że - korzystając z wolnej chwili - mógłby spróbować się czegoś dowiedzieć. To i owo wybadać. Nie chciał na razie używać żadnej z mocy, którymi dysponował, ale biorąc pod uwagę realia, uznał, że nie ma większego wyboru. Poszedł do kul, które Verna ponownie położyła na ziemi, po czym delikatnie dotknął każdej z nich, używając astralnego dotyku. Próbował rozpracować, jak wyglądał zabójca ich byłych właścicieli, ale był skłonny zadowolić się wyłącznie dodatkowym zlepkiem informacji o samych przedmiotach. Jako że nadnaturalne zajęcie pochłaniało większość jego uwagi, do chłopaka dochodziły tylko strzępki tego, co mówili nowi znajomi.
- Mówiliście coś Malkavianach? - spytał.

 

Ostatnio edytowane przez Highlander : 29-05-2023 o 09:40.
Highlander jest offline